Do przestępstwa miało dojść podczas prywatyzacji przychodni. Działacze SLD mówią wprost: to był ewidentny skok na kasę, nie mamy placówki, która przynosiła zyski, mamy za to zobowiązania finansowe do zapłacenia.
Jak miało do tego dojść? Sejmik uchwalił na początku ubiegłego roku likwidację Przychodni Portowej przy ul. Energetyków. Miała zakończyć się do 31 marca tego roku.
- Gdy uchwalaliśmy budżet na 2011 rok, Przychodnia Portowa przynosiła 11 mln zł zysku - mówi Ewa Koś z SLD, radna wojewódzka.
Radna pokazuje rozliczenie za ostatni rok. Według dokumentu, koszty placówki pochłonęły 100 procent, natomiast przychody to jedynie 70 procent.
- Zastanawiamy się, na co przeznaczono te 30 procent i jak to mogło się stać, skoro placówka była dochodowa - pyta. - Sejmik zarezerwował 2 miliony złotych w dotacji celowej. Jeśli dodamy do tego ubiegłoroczny koszt likwidatora (330 tys. zł) i tegoroczny (41 tys. zł), to mamy do czynienia z sytuacją "skoku na kasę".
Próbowaliśmy skontaktować się z Przychodnią Portową, ale telefon milczał. Otrzymaliśmy natomiast wyjaśnienia z Urzędu Marszałkowskiego.
- Wspomniane 2 mln zł zostały rzeczywiście zarezerwowane w budżecie województwa, ale na razie nie ma żadnych wskazań, na co zostaną rozdysponowane - tłumaczy Gabriela Wiatr, rzecznik prasowy marszałka. - Kwoty dla likwidatora zostały zarezerwowane w przychodów własnych przychodni.
Dodaje też:
- Jesteśmy niemal w przeddzień sprawozdania likwidatora. Trudno odnosić się do jakichkolwiek zarzutów, skoro dokument nie wpłynął. Ponadto sprawozdanie za 2011 r. będzie dopiero oceniane przez biegłego rewidenta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?