Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekkoatletyka. Bohaterowie mistrzostw świata w Dausze wrócili do Polski

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Paweł Fajdek
Paweł Fajdek Andrzej Banas / Polska Press
W poniedziałek po południu wylądowali w Warszawie lekkoatleci, którzy podczas mistrzostw świata w Dausze przynieśli nam mnóstwo emocji. Nasi medaliści zapewniają, że zrobią wszystko, by powtórzyć sukcesy podczas przyszłorocznych igrzysk w Tokio. - Mam nadzieję, że z następnych wielkich zawodów przywieziemy z Wojtkiem Nowickim złoto i srebro - zapowiada Paweł Fajdek, który został mistrzem świata po raz czwarty.

44-osobowa reprezentacja Biało-Czerwonych podczas zakończonych w niedzielę mistrzostw świata zdobyła sześć medali. Tradycyjnie już zebraliśmy żniwa w rzucie młotem. Złoto wywalczył Paweł Fajdek, srebro Joanna Fiodorow, a brąz Wojciech Nowicki. Do tego na drugim stopniu podium stanęła w niedzielę kobieca sztafeta 4x400m w składzie Iga Baumgart-Witan, Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic), a na najniższym Marcin Lewandowski (bieg na 1500 m). Brązowy krążek wywalczył wcześniej tyczkarz Piotr Lisek. Dało to Polsce 11. miejsce w klasyfikacji medalowej.

- Fajnie jest pisać historię. Cieszę się, że po raz kolejny będę dzierżył tytuł mistrza świata. Zobaczymy, co będzie za dwa lata. Mam nadzieję, że uda się zdobyć kolejne złoto - podkreślał Fajdek.

- To był dla mnie bardzo trudny rok. Dokładnie rok po odniesieniu kontuzji wystartowałem w eliminacjach. Przygotowania zacząłem w połowie marca. Bardzo długo leżałem w łóżku i się rehabilitowałem. Nie mogłem się doczekać powrotu do startów. Byłem w ciężkim szoku, że tak szybko wróciłem do formy, ale na początku brakowało stabilizacji. Do finału mistrzostw świata przygotowałem się jednak dobrze. Chciałem tylko osiągnąć trochę lepszy wynik, szkoda że się nie udało. Mam nadzieję, że dotrzymamy słowa i na następnych wielkich zawodach przywieziemy z Wojtkiem Nowickim złoto i srebro - dodał młociarz, który w Dausze zdobył czwarty tytuł mistrza świata.

- Konkurs kompletnie mi nie wyszedł, ale nawet w tym nieszczęściu udało się zdobyć brąz. Decyzja o przyznaniu dwóch medali za trzecie miejsce była niecodzienna, ale bardzo się z niej cieszę. Mam nadzieję, że ten konkurs będzie dla mnie lekcją, dzięki której uda mi się co najmniej powtórzyć ten sukces na igrzyskach w Tokio - skomentował Nowicki, któremu medal przyznano po tym, jak Polacy oprotestowali niesłuszne uznanie rzutu Węgra Bence Halasza. W konsekwencji obaj dostali krążki z brązu. - Z tego co wiem, decyzja komisji jest nieodwołalna i nic się już w tej kwestii nie zmieni - dodał.

- Forma przyszła wtedy, kiedy powinna. Cały sezon czegoś mi brakowało, a na mistrzostwach udało się poprawić rekord życiowy i zdobyć medal. Bardzo się z tego cieszę. Dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Mam nadzieję, że na igrzyskach będzie tak samo dobrze jak w Dausze - podkreślała z kolei Fiodorow, która zdobyła pierwszy w karierze medal mistrzostw świata.

Zmęczone, ale szczęśliwe były zawodniczki ze sztafety 4x400.

- Byłam troszkę przerażona tymi mistrzostwami. Miałam wiele biegów w nogach, a podczas zawodów kilka kolejnych. Obawiałam się biegu finałowego, ale pobiegłam tam serduchem. Nie chciałam zepsuć tego, co wypracowały dziewczyny. Na szczęście się udało. Fajnie, że udało się poprawić rekord z dużym przytupem. Liczę na to, że wyśrubujemy go jeszcze mocniej podczas igrzysk w Tokio, co powinno dać nam medal - przyznała Justyna Święty-Ersetic

- Starałam się zrobić wszystko, by zostawić serce na bieżni. Dziewczyny też. Nasz wynik można uznać za fenomenalny. Gdyby ktoś powiedział nam czy trenerowi, że pobiegniemy aż tak szybko, chyba nikt by w to nie uwierzył. Pracujemy z dziewczynami od kilku lat, mamy na koncie kilka sukcesów. Ale wierzę w to, że najważniejszy medal jeszcze przed nami. Zdobędziemy go w przyszłym roku. I nie chodzi mi o mistrzostwa Europy - dodała Małgorzata Hołub-Kowalik

- Nie mówię ani "tak", ani "nie". Zobaczymy, co wydarzy się po igrzyskach w Tokio. Na co pozwoli zdrowie, co będzie najbardziej korzystne - podkreślała z kolei Patrycja Wyciszkiewicz, która rozważa starty na 800m po igrzyskach w 2020 roku.

- Jak każdy sportowiec mam ambicję i chcę skakać coraz wyżej. Ten sezon był dla mnie bardzo trudny. Mnóstwo niespodzianek zapewniło mi choćby to, że zostałem ojcem - żartował Lisek.

- Czekałem na ten sukces 12 lat. Zdobywałem medale na hali czy mistrzostwach Europy, ale ciągle brakowało krążków z najważniejszych imprez. Mam 32. lata, przed tymi mistrzostwami postanowiłem, że będę gryzł trawę, żeby znaleźć się na podium. Udało się. ale nadal będę ciągnął ten wózek. Oby w Tokio udało się powtórzyć ten sukces - dodał Lewandowski.

Trwa głosowanie...

Czy występ Polaków w Dausze był według ciebie sukcesem?

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Lekkoatletyka. Bohaterowie mistrzostw świata w Dausze wrócili do Polski - Sportowy24

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński