Udinese Calcio - Lech Poznań 2:1 (0:1)
Bramki: Pepe (56), Di Natale (90) - Rengifo (12).
Udinese:Belardi - Zapata, Domizzi, Asamoah, Pasquale (77 Pasquale), Inler, Pepe (63 Isla), Di Natale, D'Agostino, Quagliarella (46 Floro Flores).
Lech: Turina - Wojtkowiak (83 Kikut), Arboleda, Bosacki, Djurdjevic, Injac (71 Wilk), Murawski, Bandrowski, Stilic, Lewandowski, Rengifo.
Przed meczem nie do końca pewne były występy dwójki ofensywnych piłkarzy Lecha - Sławomira Peszki i Roberta Lewandowskiego. Ostatecznie ten pierwszy nie zagrał, a drugi zaczął w wyjściowej jedenastce.
Lech od początku spotkania grał bardzo odważnie. Poznańscy piłkarze zdobycia gola byli bliscy już kilka minut po pierwszym gwizdku.
Po małym zamieszaniu w polu karnym, swoich sił strzałem z dystansu próbował Semir Stilic, ale jego uderzenie z bramki wybił obrońca Udinese - Giovanni Pasquale. Gospodarze nie dawali za wygraną, a zwłaszcza groźny był po prawej stronie lider ekipy Antonio Di Natale. Jednak to Lech cały czas atakował groźniej i bardziej pomysłowo.
W 12. minucie goście przeprowadzili bramkową akcję. Zaczął ją Stilic, ładnie znalazł przed polem karnym Hernana Rengifo. Peruwiańczyk niezłym przyjęciem zgubił obrońcę i dziubnął piłkę obok bramkarza. Przy prowadzeniu Lecha to właśnie poznaniacy mieli awans do kolejnej rundy rozgrywek, a mimo tego nie rezygnowali z ataków. Po próbie wrzutki Stilica i małym rykoszecie piłka prawie znalazła się w siatce gospodarzy.
Włosi w pierwszej połowie ani razu nie zagrozili poważniej bramce Polaków.
W drugiej było zgoła odwrotnie. Włosi grali jak Lech przed przerwą, czyli dobrze w odbiorze i pomysłowo w ataku. Tuż po przerwie szanse mieli Di Natale i Pepe, ale strzelali odpowiednio nad albo obok bramki. Niestety w 56. minucie było już 1:1. Prawą stroną dobrze przedarli się gospodarze, Floro Flores dograł na drugi metr do Pepe, a ten trafił do siatki.
Udinese dalej atakowało, a Lech nie mógł się otrząsnąć. Pojedyncze zrywy Lewandowskiego, czy Stilica nie zdały się na nic. W 90. minucie poznaniaków dobił najlepszy gracz Udinese - Di Natale. Po fatalnej stracie Marcina Kikuta, popędził sam na sam z Ivanem Turiną i nie dał mu szans na interwencję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?