- Pierwszy łabędź był w tragiczny wręcz stanie - opowiada Alina Celniak ze schroniska. - Jedną kotwiczkę miał wbitą w szyję, drugą pod skrzydłem. Mało tego. Miał jeszcze dziób zaplątany w żyłkę. Był cały zakrwawiony.
Udało się go złapać i uratować. Weterynarz powyciągał kotwiczki i opatrzył rany. Strażakom udało się także złapać rannego bobra, który pływał w morzu przy brzegu.
- Choć był bardzo osłabiony to łatwo nie było - opowiada Marek Boratyński z Państwowej Straży Pożarnej w Świnoujściu. - Wyrywał się. Dopiero za którymś razem naszym ludziom udało się go włożyć do siatki.
Zwierzę ma dużą ranę koło ogona po haku, jakich używają wędkarze. Konieczna była pomoc weterynarza. Niestety drugiego łabędzie nie udało się złapać. Miał w nodze wbitą kotwiczkę.
- Nie mógł chodzić, ale mógł pływać i latać - opowiada Marek Boratyński. - Gdy próbowaliśmy go złapać po prostu odfrunął w głąb morza.
- Łabędzie często tam pływają - mówi. - Wędkarze odcinają żyłkę i mają kłopot z głowy, a ranne zwierze cierpi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?