Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kują lód i kradną ryby

Sławomir Włodarczyk, 3 marca 2006 r.
Nasze jeziora przypominają durszlak. W lodzie dziura przy dziurze. Nie wszystkie to dzieło wędkarzy. Większość z nich wybili kłusownicy.

Wędkarze z jeziora Woświn schodzą przed zmierzchem. Za nimi cicho podążają kłusownicy. Metoda bicia ryb jest im obojętna, najczęściej stosują tzw. klocki. Jeden osobnik potrafi ich ustawić nawet pół setki. Nad ranem zbiera łup, najczęściej 20-30 szczupaków i miętusów.

Strażnicy rybaccy pracują dzień i noc. Zatrzymują kłusowników, ale "drobnych", takich którzy mają w plecaku wędkę, kilka płotek i łowią bez zezwolenia, bo na jego wykup ich nie stać.

Niestety, poważni kłusownicy unikają pościgu.

- Grupy są doskonale zorganizowane. Mają łączność, lornetki, obserwują teren, znają każdy nasz ruch - mówią rybacy. - Za jednym zaciągiem potrafią wyszarpnąć nawet kilkaset kilogramów ryby. Działają głównie na zlecenie hurtowników i handlowców.

Działaniom kłusowników sprzyja sroga zima i gruba pokrywa lodowa skuwająca jeziora.

- Teraz ma jakieś 35 centymetrów - wyjaśnia Janusz Grabowski, członek Społecznej Straży Wędkarskiej w powiecie łobeskim - W wodzie brakuje tlenu. Dlatego wystarczy wybić w nim dziurę, by za chwilę zaroiło się w niej od ryb, które są tak otępiałe, że można wybierać je rękami.

Rybacy i wędkarze mają kłopot nie tylko z "zawodowymi" kłusownikami. Na jeziorka przychodzą całe rodziny.

- Po zmierzchu jest tu ruch, jak na Marszałkowskiej. Niektórzy są zaopatrzeni w akumulatory z reflektorem, wiadomo - ryby garną się do światła. Trochę wysiłku i można łup wybierać rękami, jak z wanny. Po takich wyprawach tafla lodu wygląda jak sito, a krwi na niej więcej niż śniegu - mówi strażnik Grabowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński