Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś podrzucił beczki z toksyczną substancją na pobocze

Emilia Chanczewska
Beczki podrzucone zostały na pobocze drogi wojewódzkiej nr 142, przy skrzyżowaniu z drogą S3, w okolicy węzła Rzęśnica, na tzw. drogowym odcinku lotniskowym.
Beczki podrzucone zostały na pobocze drogi wojewódzkiej nr 142, przy skrzyżowaniu z drogą S3, w okolicy węzła Rzęśnica, na tzw. drogowym odcinku lotniskowym. Czytelnik z gminy Stargard
Od początku tygodnia przy drodze wojewódzkiej nr 142 zalegały dwustulitrowe beczki z ropopochodną substancją. Po interwencji "Głosu" problem został rozwiązany.

Nasz Czytelnik, mieszkaniec gminy Stargard, zaalarmował nas, że co najmniej od wtorku, przy drodze wojewódzkiej nr 142, podrzucone są niebezpieczne beczki. Dokładnie je opisał i przysłał do naszej redakcji zdjęcia.

- Beczki leżą na pierwszym parkingu na "chociwelce", jest ich 10, o pojemności 200 l każda - opisuje Czytelnik. - Oznakowane są jako materiał niebezpieczny dla zdrowia i środowiska. Mają oznaczenia substancji żrących. Jedna beczka była otwarta, teraz jest czymś zakorkowana. Nie wiadomo, czy w tych beczkach nie znajduje się to, co jest na etykietach. W mojej ocenie, takie znalezisko powinno być zabezpieczone i niezwłocznie zabrane do utylizacji. Beczki leżą w miejscu ogólnie dostępnym, a to wiąże się z dużym prawdopodobieństwem, iż ktoś ciekawski będzie chciał zajrzeć co jest w środku i pootwiera to świństwo, a co za tym idzie zanieczyści środowisko lub zrobi sobie krzywdę.

Z otwartej beczki wyciekała czarna, gęsta, oleista maź.

Jak sprawdziliśmy, o sprawie wiedziały stargardzka straż pożarna i policja. Policja szuka sprawcy.

- Prowadzimy czynności, mające na celu ustalić właściciela beczek - mówi sierż. szt. Łukasz Więckowski z Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. - Gdy będzie znany, sprawa skierowana może być do sądu. Na tym nasza rola się kończy.

Rola straży pożarnej skończyła się natomiast po zakręceniu wlewu jednej z beczek, odkręconej przez kogoś ciekawskiego.

- Wyciekała ropopochodna substancja, być może przetworzony olej, np. z warsztatu - mówi st. kpt. Sławomir Łagonda, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Stargardzie. - Ktoś na koszt państwa chciał się tego pozbyć. Zakręcony został wlew i nie ma już bezpośredniego zagrożenia.

Beczki podrzucono na terenie gminy Stargard, przy drodze wojewódzkiej. Głos poinformował urząd gminy, zarząd dróg oraz WIOŚ, który od razu zainteresował się sprawą.

- Takie znalezisko powinno być jak najszybciej zabezpieczone i usunięte, mimo że nie ma bezpośredniego zagrożenia dla środowiska - uznał Andrzej Miluch, zachodniopomorski wojewódzki inspektor ochrony środowiska. - Koszty utylizacji takich odpadów są bardzo duże. Musi je ponieść sprawca, a gdy nie jest ustalony, odpowiada za to właściciel terenu.

Zarząd dróg wojewódzkich też od razu sprawdził nasz sygnał.

- Wezwaliśmy szczecińską firmę Remondis, która być może jeszcze dziś zabierze te beczki - mówił wczoraj po południu Marek Miluch, zastępca kierownika Rejonu Dróg Wojewódzkich w Stargardzie. - Koszty utylizacji zależne będą od jej masy i rodzaju. Poniesiemy je my. Niestety, średnio raz w roku na tej drodze mamy tego typu znalezisko.

Około trzech lat temu na tym odcinku drogi, na tzw. parkingu północnym po jej drugiej stronie, leżącym na terenie powiatu goleniowskiego, nieustaleni sprawcy wyrzucili w sumie około 36 ton substancji ropopochodnych. Zrobiła się tam ogromna kałuża, część przedostała do gleby. Koszty usunięcia poniósł wtedy zarząd dróg wojewódzkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński