Nawaliła zwrotnica

O godz. 7.15 na skrzyżowaniu w centrum drugi wagon ,,jedynki" zmierzającej w stronę Wieprzyc niespodziewanie skręcił w kierunku Piasków. Jak to było możliwe - Nawaliła zwrotnica - tłumaczy kierownik nadzoru ruchu w Miejskim Zakładzie Komunikacji Marek Świst.
Na ponad dwie godziny zablokował się ruch. Pechowy tramwaj musiał wstawić na szyny dźwig. Dla speców nie jest to zbyt trudne zadanie, ale dodatkowe trudności sprawiły koła, które tak się zablokowały, że było trzeba palnikami odcinać niektóre elementy konstrukcji wózka. Na czas awarii zakład uruchomił autobusową komunikację zastępczą.
W ciągu ostatnich dni tramwaj wyskoczył z szyn po raz drugi. W czwartek (25 października) o godz. 8.12 wypełniona paszą cysterna na poznańskich tablicach rejestracyjnych nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu na rondzie Santockim i zderzyła się z jadącą do centrum bimbą. Siła uderzenia była tak duża, że 14-tonowy wagon wypadł z szyn. Na szczęście obeszło się bez ofiar. Nikt nie ucierpiał także w minioną środę.
Czy nie należałoby wymienić wadliwej zwrotnicy - Nie ma takiej potrzebny - twierdzi Mieczysław Wysoczański z MZK. - Jest w dobrym stanie. Sprawdzamy ją każdego dnia. Nasza ekipa techniczna potwierdziła jej stan dzień przed pechowym zdarzeniem. Także w dniu wypadku działała bez zarzutu. Mamy do czynienia ze złośliwością rzeczy martwych. Tak już niestety jest, że co jakiś czas gdzieś się coś zepsuje. W Gorzowie nie ma zbyt wielu podobnych awarii. Stąd każda traktowana jest jak sensacja.
Zepsuty tramwaj trafił do zajezdni. Tam fachowcy dokładnie ocenią straty i przystąpią do naprawy.