Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto był pierwszy

Wioletta Mordasiewicz, 12 października 2006 r.
Część stargardzian może od kilku tygodni korzystać z darmowego internetu. Ale mało kto o tym wie. Magistrat pochwalił się tym dopiero po tym, jak przedstawiciele stargardzkiej PO zapowiadzieli we wtorek, że po wygranych wyborach każdy mieszkaniec Stargardu będzie mógł korzystać z darmowego internetu.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej przedstawiciele stargardzkiej PO obiecali stargardzianom, że po zwycięskich dla tej partii wyborach zapewnią im darmowy dostęp do internetu. Zapowiedzieli, że z tej obietnicy wywiążą się w ciągu roku, jeśli uda się uzyskać dofinansowanie unijne. W przypadku braku takiej dotacji, przedsięwzięcie ma być sfinansowane z pieniędzy budżetowych i zrealizowane podczas jednej kadencji. Warunkiem dotrzymania tych obietnic mają być wygrane wybory. Wtorkowa publikacja obietnic PO w "Głosie" mocno oburzyła działaczy PiS-u.

- To ewidentna próba przejęcia pomysłu, który już jest realizowany - oburzają się na przedstawicieli PO, w tym na startującego w wyborach na prezydenta obecnego wiceprezydenta Marka Stankiewicza.

- Już od sierpnia w ratuszu i urzędzie miejskim działa bezprzewodowy punkt dostępowy do internetu - mówi Zdzisław Rygiel, rzecznik prezydenta Stargardu. - W ramach projektu "E- Urząd - przyjazna administracja w Stargardzie" zostanie zrealizowane dodatkowe szerokopasmowe łącze teletransmisyjne pomiędzy tymi dwoma obiektami, co pozwoli na rozbudowę bezpłatnego dostępu do internetu dla większej liczby mieszkańców.

Mieszkańcy są oburzeni

Prezydent oraz jego otoczenie są zdziwieni tym, że PO pominęła milczeniem fakt, że darmowy internet już w części został mieszkańcom udostępniony. Uważają, że na przedsięwzięciu obecnie rządzącej ekipy PO chce zbić kapitał polityczny.

Stargardzianie z kolei nie mogą pojąć dlaczego tak ważna informacja dotąd nie trafiła choćby na strony internetowe urzędu miejskiego, gdzie zamieszczane są różne komunikaty.

- Gdybym wiedział, że gdzieś w mieście działa darmowy internet dawno bym z niego korzystał - mówi jeden z mieszkańców. - Zupełnie niepotrzebnie przez tyle czasu płaciłem za tę usługę w kawiarenkach internetowych.

Oburzenia nie kryją inni stargardzianie z okolic rynku i magistratu. Niektórzy mogliby wysyłać maile i przeglądać strony we własnym domu. Ci zaś, do których sygnał jeszcze nie dociera wystarczyłoby, by usiedli z laptopem na ławkach na rynku staromiejskim, albo poszli w okolice ul. Czarnieckiego, gdzie jest niemal doskonały zasięg.

- Najpierw sieć była dostępna w odległości ok. 30 metrów od obu budynków - tłumaczy się rzecznik prezydenta. - Dopiero potem została rozszerzona do ok. 100 metrów. Nasi informatycy przeprowadzali testy. Nie chcieliśmy narażać się na śmieszność ogłaszając, że internet jest dostępny, gdy tymczasem coś by szwankowało.

Z PO byli szybsi?

Rzecznik prezydenta dodaje, że w gorączce przygotowań do wyborów, o możliwości korzystania z sieci zapomniał stargardzian poinformować. Takie tłumaczenia mieszkańcy Stargardu uważają za mało przekonujące. Już 2 lata temu w magistracie trwały prace nad tym projektem oraz starania o pozyskanie pieniędzy unijnych. W efekcie miasto otrzymało 400 tys. zł dofinansowania, z czego 25 proc. pokrywa ze swojego budżetu. Darmowa sieć bezprzewodowa jest dostępna już od sierpnia.

Polityczni przeciwnicy obecnego prezydenta Stargardu uważają, że Sławomir Pajor, starający się o reelekcję z ramienia PiS-u, chciał zwiększyć swoje szanse wyborcze chwaląc się darmowym internetem tuż przed wyborami. A jego kontrkandydat Marek Stankiewicz z PO, obiecując dwa dni temu darmowy dostęp do sieci wszystkim stargardzianom, swojego rywala w tej walce na atuty zwyczajnie ubiegł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński