Rynek warzywny, jak nazywają to miejsce mieszkańcy, to jedyne miejskie targowisko tego typu. Jest jeszcze bazar ciągnący się wzdłuż Wojska Polskiego. Tam jednak sprzedawane są artykuły głównie pod niemieckich klientów. Odzież, wyroby wikliniarskie, pamiątkowe czy płyty z muzyką i filmami i papierosy.
- Na Grunwaldzką to chodzi się po warzywa, owoce i sezonowo po kwiaty, albo jak teraz po choinki i ozdoby świąteczne - mówią mieszkańcy.
Na niektórych stoiskach są też odzież czy artykuły spożywcze. Wszystkie niestety znajdują są w blaszanych budach, niektóre w małych tzw. szczękach.
- Wygląda to jak jakiś bazar przy wschodniej granicy na początku lat 90 - mówi jedna z mieszkanek. - A powinny tam być ładne drewniane pawilony. Wszystko otoczone porządnym ogrodzeniem, oświetlone.
Kolejnym problemem są parkingi. A właściwie ich brak. Przy targowisku, za ulicą Steyera był plac, gdzie można było stawiać samochody. Przez jakiś czas był tam płatny parking, na co też się uskarżali handlowcy i kupujący. Działka była jednak w rękach prywatnych.
- Teraz powstaje tam jakiś budynek - mówią sprzedawcy.
Kierowcy zostawiają więc samochody gdzie się tylko da, łamiąc często przy tym przepisy. Tłumaczą się jednak, że jeśli chcą kupić kilka kilogramów warzyw i owoców czy dużą choinkę, to nie będą tego taszczyć na oddalony parking przy centrum handlowym Uznam.
Urzędnicy mówią, że na razie miasto nie ma planach remontu targowiska. Przyznają jedynie, że jego położenie ze względu na brak miejsc parkingowych jest kłopotliwe.
- Zgłosił się do nas inwestor z planem budowy rynku z ładnymi pawilonami i częścią sprzedaży pod wspólnym dachem - mówi jeden z urzędników. - Zobaczymy co z tego wyjdzie. W przyszłym tygodniu jesteśmy z nim umówieni na konkretniejsze rozmowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?