"Arcydzieło MMA" - tak walkę Chalidowa z Mańkowskim zapowiadał klubowy kolega "Tasmańskiego Diabła" z Ankosu MMA Mateusz Gamrot. Trudno nie przyznać "Gamerowi" racji. Obaj mistrzowie (Chalidow w kategorii średniej, Mańkowski w półśredniej) od początku się nie oszczędzali. Dali pokaz niesamowitych umiejętności i technik godnych światowej czołówki. Zachowali przy tym ducha fair play, na każdym kroku okazując wzajemny szacunek. Chalidow próbował "ustrzelić" rywala obrotówką, ten odpowiadał groźnymi kontrami. W wyrównanym starciu lekką przewagę miał zawodnik Berkut Arrachionu Olsztyn.
W drugiej rundzie Mańkowski ruszył bez kompleksów na przeciwnika, który od lat był jego idolem. Szarżował niczym wściekły byk, mocno i precyzyjnie zaczął trafiać jednak dopiero w ostatnich 30 sekundach. Z powodzeniem kontrował efektowne uderzenia Chalidowa, m.in. latające kolana. Wydawało się, że zrobił wystarczająco wiele, by wygrać rundę.
Trzecie starcie znów było bardzo wyrównane. Przez ponad 12 minut walki rywale wymieniali ciosy głównie w stójce, w połowie ostatniej rundy Chalidow w końcu zdecydował się na pójście po nogi Mańkowskiego. Skutecznie. Po obaleniu zdominował pozostałą część pojedynku, zadając ciosy z góry. Dzięki tej akcji wygrał trzecią rundę i całą walkę. Sędziowie byli jednogłośni, punktując 30:27, 29:28 i 29:28 na korzyść 37-latka. Kibice przyjęli werdykt głośnymi gwizdami. - Serdecznie was witam i dziękuję - skwitował Chalidow przed kamerami Polsatu i opuścił klatkę.
Tomasz Dębek, PGE Narodowy
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?