Ważą się losy pogrążonej w chaosie gospodarczym i politycznym Wenezueli. Dochodzi do ostrych starć sił bezpieczeństwa z protestującymi, którzy mają dość rządów Nicolasa Maduro i wspierają "tymczasowego prezydenta" kraju, którym ogłosił się lider opozycji Juan Guaidó. Zginęło już kilkanaście osób, ponad 200 zostało aresztowanych.
Wszystko zależy teraz od postawy wojskowych - którą siłę polityczną armia poprze, ta będzie rządzić krajem. Zaraz po tym, jak Donald Trump uznał władzę Guaidó, Maduro nakazał amerykańskim dyplomatom w Wenezueli wynosić się z kraju. Waszyngton nie zamierza jednak podporządkować się decyzji populistycznego władcy, którego wspierają Rosja i Turcja. Ibrahim Kalin, rzecznik tureckiego prezydenta Tayyipa Erdogana zapewnia, że Ankara wyraża wsparcie i mówi prezydentowi Maduro: "Mój bracie! Bądź pewny siebie, stoimy po twojej stronie".
Unia Europejska mówi o konieczności zachowania spokoju i uszanowania postawy opozycji. Po stronie Guiado stanął szef Rady Europejskiej, Donald Tusk. Ogłosił on na Twitterze, że zgromadzenie parlamentarne, a nie Maduro ma mandat demokratyczny od wenezuelskiego narodu. Nowego lidera Wenezueli wsparło już siedem krajów Ameryki Południowej. Meksyk jednak stoi po stronie Maduro.
- Imperialny rząd Stanów Zjednoczonych prowadzi przeciwko nam zamach, by zainstalować rząd marionetek, który byłby przez Waszyngton kontrolowany - oznajmił Maduro, a w stosunku do personelu dyplomatycznego tego kraju dodał: Wynocha!
Pierwsze niepokoje pojawiły się zaraz po zaprzysiężeniu 10 styczna Maduro na drugą kadencję prezydencką. Kontrolowany przez opozycję parlament nie uznał władzy Maduro, wybory uznał za sfałszowane, a prezydenta nazwał uzurpatorem i dyktatorem. Na ulice miast kraju wyszły tłumy popierające opozycję.
Po symbolicznym pojawieniu się w Caracas Guaidó zwrócił się on do tłumu prosząc, by ludzie podnieśli ręce i "przysięgli, że odzyskają demokrację i konstytucję".
- Jestem przepełniona radością - nasz kraj nigdy się nie podda - mówiła na tym wiecu Helen Rodriguez, która wspiera Guaidó - Ten dzień zostanie zapamiętany przez wszystkich, jako czas, w którym odzyskaliśmy demokrację.
Ale radość tłumów i opozycji może być przedwczesna, bo jak na razie armia trwa przy Maduro, nawoływania do poparcia opozycji na razie nie dają rezultatów. Za to siły bezpieczeństwa używają gazu łzawiącego i broni palnej wobec protestujących przeciwko Maduro. Impas trwa.
- Nasze protesty są pokojowe, my tylko chcemy pokoju i wolności - mówił Rocio Piña, załzawiony od gazu użytego przez policję podczas starć z manifestantami.
CZYTAJ TAKŻE: Facebook zamknął 364 rosyjskie strony i profile dezinformacyjne
Tłumy mieszkańców stolicy kraju krzyczą: Mamy nowego prezydenta, mamy wolność! W Caracas powstają na ulicach nowe barykady, przybywa zwolenników opozycji, ale sytuacja nadal jest bardzo napięta i niejasna.
Od wielu lat Wenezuela, która ma wszelkie atuty, by rozwijać się (dysponuje między innymi ogromnymi zasobami ropy naftowej) pogrążona jest w kryzysie gospodarczym. Maduro przejął rządy po Hugo Chavezie, populistycznym i komunizującym polityku, dla którego "rajem" była Kuba. Próba zaszczepienia w tym kraju wzorców kubańskich sprawiła, że efektem tego eksperymentu była bieda, puste półki sklepowe i galopująca inflacja. To zmusiło wielu mieszkańców do ucieczki z kraju, w którym, nie można kupić podstawowych produktów, nie ma leków, opieka medyczna jest załamana. Zarówno Chavez, jak i jego "uczeń", czyli Maduro, za ten stan rzeczy obciążają "imperialistów", Stany Zjednoczone, i nie dopuszczali myśli do zmiany kursu czy podjęcia prób przeprowadzenia prawdziwych reform gospodarczych.
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?