Klienci zza zachodniej granicy są tam, gdzie można płacić w złotówkach. Najwięcej oczywiście na stacjach benzynowych, które zliczają coraz większe zyski. Paliwo jest u nas tańsze o około 40 eurocentów na litrze. Nie brakuje też samochodów z niemiecką rejestracją przed dużymi marketami.
- Niemcy wolą pojechać do świnoujskiego Lidla, niż do swojego - mówi jeden ze sprzedawców. - Asortyment mamy podobny, a ceny dużo niższe. Nawet jak euro nie stało tak wysoko, było nieco taniej. Teraz bywa, że niektóre rzeczy (zwłaszcza w promocjach) są o połowę tańsze.
Mieszkaniec Wolgastu przyznaje w rozmowie z nami, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak opłacalne są obecnie zakupy w złotówkach.
- Ci którzy mają tu znajomych albo przyjaciół, jak ja, wiedzą, że lepiej wymienić euro na polską walutę - mówi. - Reszta z przyzwyczajenia jedzie na przygraniczny rynek. Powinniście zrobić jakąś kampanię reklamową kupowania w waszej walucie - dodaje żartem.
Nie zmieniają cen
Na przygranicznym rynku ścierają się dwie sprzeczności. Z jednej strony handlowcy cieszą się, że kurs euro rośnie. Zarabiają w tej walucie. Mogą więc liczyć na lepsze dochody. Z drugiej strony jednak, mają coraz mniej klientów.
Niemcy kupują na rynku płacąc w euro. Bluzka kosztuje 10 euro bez względu na to, czy kurs jest tak wysoki, jak teraz, czy tak niski jak w ubiegłym roku.
- Naszym klientom jest wygodniej płacić w swojej walucie - tłumaczy jedna z kobiet, która pracuje na stoisku ze sportową odzieżą.
Handlowcy z rozrzewnieniem przypominają czasy, kiedy na rynku zarabiało się fortunę. To było jednak jeszcze w latach 90.
- Do 2002 roku jakoś jeszcze szło - mówi kobieta, która stała kilka lat na stoisku z ręcznikami, pościelą i obrusami. - Wtedy jeszcze były marki.
Handlowcy zgodnie przyznają, że dobiło ich wprowadzenia euro.
Paliwo, owoce i alkohol
Powodów do narzekań nie mają jednak duże sklepy czy stacje benzynowe. Przed jedną z nich, która jest najbliżej granicy, naliczyliśmy w ciągu 10 minut kilkadziesiąt aut z niemieckimi rejestracjami.
- Nie ma już co prawda takiego boomu, jak zaraz po wejściu Polski do strefy Schengen, kiedy w Świnoujściu otwarto granice dla samochodów - mówi pan Tomek, pracownik stacji. - Ale wyraźnie widać, że im więcej kosztuje euro, tym chętniej przyjeżdżają.
Różnica na litrze paliwa to niecałe 2 złote. Niemieccy kierowcy przyznają, że prócz paliwa chętnie kupują też artykuły spożywcze.
- Różnice w cenie widać szczególnie na owocach i alkoholu - mówi pan Martin, mieszkaniec Ahlbecku. - Ale kupujemy też nabiał i mięso.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?