Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystian Ochman o Eurowizji, Teatrze Letnim i… samoyedach

Paula Dąbrowska
Paula Dąbrowska
Krystian Ochman
Krystian Ochman UMP
Krystian Ochman to młody wokalista, który w swojej muzyce łączy klasykę, z rapem i elektroniką. W 2022 roku reprezentował Polskę podczas Konkursu Piosenki Eurowizyjnej, gdzie w finale zajął 12 miejsce z utworem „River”. Mieliśmy okazję z nim porozmawiać podczas jego koncertu w Teatrze Letnim w Szczecinie.

Jak Ci się podoba Szczecin?

Długo mnie w Szczecinie nie było. Niestety przed koncertem nie miałem zbyt dużo czasu na zwiedzanie. Na pewno mogę powiedzieć, że macie piękny, wyremontowany Teatr Letni, w którym miałem przyjemność wystąpić. Bardzo dobrze mi się w nim śpiewało.

A dlaczego w ogóle wybrałeś śpiew na swoją życiową drogę?

Jak zaczynałem swoją przygodę ze sceną, nie byłem przekonany, czy śpiew jest tym, co chciałbym robić na co dzień. Moje początki to występy w szkolnych musicalach, m.in. „High School Musical 2”, gdzie grałem kucharza (śmiech). Zaczynałem od drobnych ról. Dopiero pod koniec drugiego roku w liceum stwierdziłem, że to moja pasja, którą chcę rozwijać. Tak zaczęła się moja przygoda z muzyką. Czułem ogromne wsparcie ze strony mojej rodziny, która dopingowała mnie w moich działaniach. To właśnie moi rodzice i dziadek (Wiesław Ochman, znany polski śpiewak operowy, dop. red.) od samego początku namawiali mnie na przeprowadzkę do Polski i rozpoczęcie studiów muzycznych (Krystian wychowywał się w USA, dop.red.). Posłuchałem i obecnie jestem na ostatnim roku wokalistyki klasycznej na Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie pod okiem znakomitego profesora Jana Ballarina mogę rozwijać warsztat.

Przejdźmy może do wydarzeń z tego roku – Eurowizja. Skąd decyzja, aby wziąć udział w tym konkursie?

Szczerze, niewiele wiedziałem na temat tego konkursu, ponieważ w USA nie jest on tak popularny, jak w Europie. Jak dostałem propozycję od mojej wytwórni przygotowania utworu do preselekcji, byłem dość sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Uważałem, że nie byłem jeszcze zbyt dobrze mentalnie i głosowo przygotowany do udziału w tak dużym przedsięwzięciu. Jednak dałem się przekonać. Nagraliśmy „River”, który został bardzo dobrze przyjęty przez publiczność i znaleźliśmy się w grupie 10 wykonawców, którzy walczyli o reprezentowanie Polski w Turynie.

A później wygrane preselekcje…

Miałem dużo szczęścia i cieszę się, że tylu Polaków chciało, abym reprezentował Polskę podczas Eurowizji. Udział w konkursie był dla mnie niezwykłym doświadczeniem. Eurowizja to ogromne show, duża scena, każda nasza aktywność wyliczona była co do sekundy. Cieszę się, ze mogłem wziąć w niej udział, chociaż nie ukrywam, że był to spory stres, jednak nie większy dla mnie niż moje pełne, autorskie koncerty.

Turyn cię mniej stresował niż koncert np. w Teatrze Letnim?

Na pewno moje występy w Polsce są bardziej wymagające przez wzgląd na repertuar, który wykonuję. Moje koncerty trwają znacznie dłużej, niż występ na Eurowizji. Przekazuję publiczności ogrom emocji, które mam w sobie. Zawsze staram się wypaść jak najlepiej. Nie chcę, aby ktoś, oglądając mnie na scenie poczuł się zawiedziony. W Turynie wykonywałem tylko jeden utwór, ale zrobiłem to najlepiej, jak mogłem.

Najpiękniejsze wspomnienie z Eurowizji?

Jest ich dużo, ale jedno wspominam szczególnie. Widok mojej rodziny, która przyjechała do Turynu. Ich obecność dała mi ogromne wsparcie. Byli ze mną podczas półfinału i finału. Szczególnie ucieszył mnie pobyt z moim bratem, którego bardzo długo nie widziałem. Przyjechała też moja siostra, która nie mogła zostać tak długo jak mój brat, ale każda chwila spędzona z nią była bezcenna. Tak, to wspominam najmilej.

Na twoim Instagramie często pokazujesz zdjęcia pewnej rasy psów… Skąd miłość akurat do samojedów?

Jestem wielkim fanem tej rasy. Są bardzo piękne! Jeśli kiedyś będę chciał mieć psa, to na pewno będzie to samojed (śmiech). Zaczęło się od mojego wujka, który stał się posiadaczem suczki Kamy, a później pojawiły się kolejne: Sky, Strzałka, Bolek i Lolek. Bywają czasem u mojej babci. Jak wracam do Warszawy, zawsze na mnie czekają. Uwielbiam te psy! Przebywanie z nimi to duża przyjemność. W przyszłości, w moim mieszkaniu na pewno będę miał samojeda i coś czuję, że na jednym się nie skończy… (uśmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński