Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kropelka w taksówce

Emilia Chanczewska, 15 października 2004 r.
"Papuga” to radio, przez które pani Danuta porozumiewa się z innymi taksówkarzami ze swojej korporacji.
"Papuga” to radio, przez które pani Danuta porozumiewa się z innymi taksówkarzami ze swojej korporacji. Emilia Chanczewska
Kobieta za kierownicą taxi? Dlaczego nie? W zarejestrowanych w Stargardzie taryfach pracuje tylko nieco ponad 2 procent kobiet.

Jak wygląda praca kobiety-taksówkarza? Jak traktują ją klienci, koledzy z pracy? Czy czuje się bezpiecznie? Rozmawialiśmy o tym, jeżdżąc po Stargardzie z jedną z nich, Danutą Kotasek z Top Taxi, która od dwóch lat jest taksówkarką, jedyną w swojej korporacji.

Tu jeden - zero

Danuta Kotasek ma w domu dwóch mężczyzn. To mąż Antoni, z pochodzenia Czech, który pracuje w Szczecinie i dorosły syn, Paweł. Byli w wielkim szoku, gdy usłyszeli, jaka ma być jej nowa praca. Mówili, że jest niepoważna, że to bardzo niebezpieczne zajęcie, że tyle się słyszy, że to ryzyko...

- Postawiłam ich przed faktem dokonanym, zdałam wszystkie egzaminy i poszłam do pracy, bo ja nie mogę siedzieć w domu - opowiada Danuta Kotasek. - Wiadomo, że są ludzie i ludziska, ale klienta trzeba umieć wyczuć. Zazwyczaj są bardzo kulturalni, nie miałam żadnej przykrości, czuję się bezpiecznie. Rodzina nie ma się o co martwić!

Wstaje rano, idzie do garażu, wyjeżdża czerwonym audi. Przez radio, w żargonie nazywane "papugą", łączy się z bazą: "Dzień dobry, tu jeden - zero". To jej numer wywoławczy - "10". Baza ją wywołuje, ona przyjmuje zgłoszenia. W domu zostawia choroby i nerwy. Gdy źle się czuje robi dobrą minę do złej gry. Dzisiaj też jest mocno przeziębiona, ale gdyby o tym nie powiedziała, nie dałoby się tego zauważyć.

- Rano każdy się spieszy - mówi Danuta. - Chcą zdążyć do pracy, na pociąg. Panie opuszczają lusterko, malują się.

Nam się nie spieszy. Wolno wyjeżdżamy spod redakcji "Głosu Szczecińskiego" na ul. Wojska Polskiego 42. Pani-taksówkarz nie omija żadnych przepisów. Z dumą mówi, że zna je doskonale. Krążąc po stargardzkich ulicach zaczyna opowieść o swojej pracy...

Wolę Dankę, niż chłopów

Wcześniej pracowała w kilku innych korporacjach. Było nerwowo, nieraz się popłakała. Do domu wracała roztrzęsiona. Mężczyźni-taksówkarze nie potrafili zaakceptować kobiety-taksówkarza. Dopiero teraz odetchnęła, czuje się rozumiana, jest traktowana miło i grzecznie.

- Śmieją się, że powinnam, w domu siedzieć obiad gotować i ciasto piec - opowiada o kolegach z pracy. - Współpraca jest świetna, atmosfera dobra. W niedziele, jak klienci jeszcze śpią, rozpalamy grilla przed bazą. Rozmawiamy, żartujemy. Znam też żony kolegów.

Potwierdzenie muszę usłyszeć z męskich ust. Czerwone audi wiezie mnie do warsztatu, gdzie urzędują taksówkarze i szefowie korporacji.

- Wolę pracować z jedną Danką, niż z trzema chłopami - zarzeka się Marian Przyjazny, kolega z pracy. - Z kobietami, ale podkreślam - z normalnymi kobietami - dobrze się współpracuje. Są bardziej obowiązkowe, ułożone. Chłop to szałaput, lekko wszystko traktuje, ma głupie myśli. Nasze zasady, to dowieźć klienta szybko, tanio, grzecznie, przede wszystkim bezpiecznie. Ważna też jest dyskrecja, a w tym Danka przoduje.

- Za te drzwi nie ma prawa nic wyjść - potwierdza pani Danusia. - Nikt nie wie, kogo wożę, o czym rozmawiam. Taką mam zasadę! A ludzie są różni. Czasem bardzo zdenerwowani. Mówię wtedy na przykład "czego się pani tak denerwuje, jutro będzie lepiej, szkoda zdrowia". Ktoś pomyśli chwilę i mówi "ma pani rację".

Jeden z szefów, Stanisław Kawszyn, gdy pytam o jedyną babkę w korporacji, podnosi kciuk do góry. Mówi krótko, że współpracuje się z nią bardzo dobrze.

Kobiety, mężczyźni i dzieci

Jak klienci reagują na ten nietypowy widok kobiety za kierownicą taksówki? Pani Danusia mówi, że kobiety często się cieszą na jej widok, że nareszcie nie są dyskryminowane, że przyjmowane są do pracy w zawodzie, kiedyś zarezerwowanym wyłącznie dla mężczyzn. Panowie się śmieją, ale nie mają żadnych pretensji. Już ją znają, przyzwyczaili się...
- Dzieci są cudowne, cieszą się, że wiezie ich kobieta - mówi Danuta Kotasek. - Opowiadają wszystko, o szkole, o domu. Zawsze mam dla nich w samochodzie cukierki. Kiedyś usłyszałam: "Dlaczego pani nie pyta, jak mi poszło w szkole?!". Mówię na to: "Przepraszam, zapomniałam zapytać".

Pani Danusia jest szczupłą, zadbaną kobietą. Patrząc na nią nasuwa się pytanie, czy mężczyźni często próbują ją podrywać?

- Musiałabym cały dzień pić kawę, gdybym chciała korzystać ze wszystkich zaproszeń panów - śmieje się pani Danuta. - Zawsze mówię: panowie, to jest moja praca! I cały czas trzymam "papugę", żeby rozmawiać z innymi taksówkarzami. Do takich sytuacji nie podchodzę z nerwami, tylko z uśmiechem. Zdarza się też, że kawę proponują panie, czy małżeństwa.

Są też stali klienci, którzy mają tzw. taksówkę na życzenie. Dzwonią na bazę i mówią, że chcą jechać właśnie z tą jedyną panią, bo jest miło i przyjemnie. Poznają ją też na ulicy, w sklepie, mówią dzień dobry. Na ulicy macha swoim klientom z daleka.

Żyjesz?

Oprócz tradycyjnych przydomków "złotówa", "dolar", koledzy z pracy nazywają ją "Kropelka". Dlaczego?

- Kiedyś odkleił mi się czujnik od alarmu i pytałam przez radio: panowie, kto ma klej kropelkę? I tak zostało...

- Kropelka, żyjesz? - jak na zawołanie słychać przez radio.

- Zawsze gdy dłużej się nie odezwę, pytają, czy wszystko w porządku. Muszę cały czas nadawać - wyjaśnia Kropelka.

Wyczyszczone i pachnące w środku audi, przy dźwiękach spokojnej muzyki, płynącej z kasety, podjeżdża na parking w pobliżu bazy korporacji. Do tyłu wsiadają trzej koledzy: Tadek, jego syn Przemek i Leszek.

- Koleżeńska, przyjazna, klienci są bardzo zadowoleni i my też - wyrzuca jednym tchem Leszek Więcek, gdy pytam o zdanie na temat "rodzynka", pozostali dwaj twierdząco kiwają głowami.

Nagle w taksówce robi się małe zamieszanie. Przez radio słychać, że kierowca z innej korporacji wchodzi na ich pasmo. To nieuczciwa konkurencja, zdarza się, że inni kierowcy jadą na takie podsłuchane wezwania i podbierają klientów.

Uwielbiam nocki!

Wyruszamy dalej w trasę...

- Bardzo lubię nocki, uwielbiam! Obserwuję wtedy zachowanie innych kierowców. Wszyscy koledzy żartują między sobą. Zawsze też mi się chce śmiać, bo nocą nie widać, że prowadzi kobieta. Dopiero, gdy ktoś wsiada słyszę "oho". Pytam wtedy z uśmiechem "jakiś problem?". Kiedyś ktoś stał obok samochodu i mówi: "niech pan chwilę poczeka", a gdy wsiadł "oj, nie spodziewałem się tego..." - z uśmiechem opowiada taksówkarka.

Młode dziewczyny, które odwozi z dyskotek nie mają oporów, by poprosić ją, żeby poczekała pod klatką aż bezpiecznie wejdą do środka. Przeważnie nocą klientom dowozi się zakupy, głównie alkohol i papierosy. Późną porą wozi się też amatorów płatnego seksu. Pani Danuta nie chce o tym rozmawiać, mówi tylko, że chyba ze względu na to, że jest kobietą, nie przepada za tymi kursami.

Spokojnie podjeżdżamy z powrotem pod redakcję "Głosu".

- Bardzo lubię tę pracę, lubię obserwować klientów, słuchać ich - mówi na koniec "Kropelka". - Licencję mam wykupioną do 2017 roku i do tego czasu na pewno jej nie zmienię!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński