Spójnia zagrała w Pruszkowie z Hubertem Mazurem i Marcinem Stokłosą, którzy ostatnio pauzowali przez kontuzje. Nasz zespół lepiej rozpoczął spotkanie i wykorzystując przewagę pod koszami i lepszą skuteczność odskoczył na kilka punktów.
W 7 minucie, po dwóch celnych rzutach Łukasza Grzegorzewskiego, prowadził 12:6. Później rywalizacja na tablicach się wyrównała, ale stargardzianie nie pozwolili rywalowi zniwelować strat. W drugiej kwarcie stargardzianie dołożyli celne rzuty z dystansu.
To dzięki nim przewaga szybko rosła. Najpierw za 3 punkty trafił Stokłosa, później Mazur, Grzegorzewski i ponownie Mazur. W 15 minucie Spójnia wygrywała 33:23, a po kolejnych trzech minutach 46:31. W trzeciej kwarcie stargardzianie nie zwolnili tempa. Najpierw trójkę trafił Grudziński, a później była seria rzutów dwupunktowych. W 27 minucie, po dwóch skutecznych akcjach Arkadiusza Soczewskiego, Spójnia wygrywała 59:40.
- To był decydujący moment meczu - uważa Mieczysław Major, trener Spójni. - Gospodarze w tej części mieli kilka dobrych akcji i myśleli jeszcze o wygranej, ale po tych naszych trafieniach widać było u nich rezygnację.
W czwartej kwarcie stargardzianie kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Pozwolili rywalom zmniejszyć straty co najwyżej do 12 punktów, ale wystarczyło kilka szybszych akcji i przewaga znowu się zwiększyła.
Spójnia pewnie wygrała dziesiąte spotkanie w sezonie. W tym meczu miała wielu bohaterów, ale tym największym był Grudziński, który oprócz 18 punktów miał 12 zbiórek.
- To był nasz najlepszy mecz w tym sezonie - podsumowuje trener Major.
Już dzisiaj Spójnia rozegra kolejne spotkanie. W Łańcucie zmierzy się w zaległym meczu z Sokołem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?