Sławomir K. przed Sądem Rejonowym w Koszalinie opowiadał jak został wezwany, aby uciszyć bawiącą się młodzież. Interwencja dobiegała końca, kiedy podszedł do nich Piotr Ś. i sprawa przybrała gwałtowny przebieg. Funkcjonariusz nie przypomniał sobie słynnych już słów oskarżonego Piotr Ś: "Czy coś się stało mój piękny kawalerze". Piłkarz natomiast nazwał ich przebierańcami i kazał wynieść się z ośrodka, którego jest właścicielem.
Sporo czasu zajęło policjantowi odpowiadania na pytania Kamila Sośnickiego, reprezentującego piłkarzy. Adwokat dopytywał o szczegóły, a policjant kilkakrotnie się gubił w wyjaśnieniach, choć jak się okazało miał kopie swoich zeznań. Zdaniem obrony było to niedopuszczalne. Prokurator uznała jednak, że jako oskarżyciel posiłkowy ma do tego prawo. Obrońca piłkarzy interesowało także, czy uzgadniał swoje zeznania z przełożonymi. Policjant kategorycznie zaprzeczył. Przyznał, że początkowo Radosław M. i Jarosław Ch. przeszkadzali w interwencji, ale potem byli już spokojni.
Za tydzień zeznawać mają kolejni funkcjonariusze, którzy tej nocy przybyli kolegom z odsieczą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?