Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Piotr Małachowski: Co nam po igrzyskach, jeśli po nich byłaby większa tragedia, nie jest teraz [WYWIAD]

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Piotr Małachowski: Co nam po igrzyskach, jeśli po nich byłaby większa tragedia, nie jest teraz
Piotr Małachowski: Co nam po igrzyskach, jeśli po nich byłaby większa tragedia, nie jest teraz Pawel Relikowski / Polska Press
Koronawirus. - Nie myślę, gdzie i kiedy wystartuję. W dobie pandemii najważniejsze jest nasze zdrowie - podkreśla dwukrotny wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem Piotr Małachowski.

Przede wszystkim jak pana zdrowie i pana bliskich?
Dziękuję, wszyscy jesteśmy zdrowi, nie mamy żadnych niepokojących objawów. Mam nadzieję, że tak zostanie. Przestrzegamy zaleceń, z domu wychodzę tylko, żeby zrobić trening, z synem na rower i do sklepu, jeśli trzeba. A u pana wszystko OK?

Tak, dziękuję. Pan przy okazji zawodów nie sprawia wrażenia panikarza, a raczej podchodzącego do wszystkiego na chłodno. Jak pan reaguje na sytuację wywołaną koronawirusem?
Świat już się zmienił, ludzie też to zrobią. Oby zaczęli dostrzegać dobro naszego życia. Latam po świecie na zawody, w zwykłych rozmowach słyszę, jak dużo osób narzeka. Wiadomo, każdy chciałby być wiecznie młody, zdrowy, bogaty, przystojny i tak dalej. To niemożliwe, mimo to ludzie za tym gonią i w tym się pogubili. Oczywiście też nie jestem idealny. Ale dzisiaj, po kilku tygodniach pandemii, człowiek dostrzega inne walory życia, które są fajne. Chciałbym, żeby większość ludzi zmieniła swoje podejście i zaczęła zauważać w życiu więcej jego plusów.

Przełożenie igrzysk olimpijskich to symbol ludzkiej bezsilności?
Zobaczyliśmy, że nie potrzeba wielkich wojen, którymi się nas straszy, żeby sparaliżować nasze życie. Wystarczy wirus, którego gołym okiem nie widać. Poza tym zaczynamy dostrzegać, że sami niszczymy świat. Liczę, że ludzie też się zmienią swoje podejście, przestaną myśleć, że jakoś to będzie. Nieważne, czy ktoś ma teraz 20, 30, 50 czy 70 lat, to widzi tylko swoje potrzeby i pewne rzeczy go nie dotyczą. Może i tak, ale będą dotyczyć naszych dzieci, wnuków i prawnuków. Musimy o to zadbać. Cieszę się, że już dużo osób dostrzegło kwestie, które wcześniej lekceważyło. Nie brakuje ludzi, którzy kpią, że ktoś jest ze wsi. Jestem z małej miejscowości, więc pamiętam takie sytuacje. Pomagałem dziadkowi w gospodarce, dla niektórych byłem „inny”. Dziś bez takich ludzi nie mielibyśmy co do garnka włożyć, a część gospodarstw angażuje się m.in. w szycie potrzebnych maseczek.

Patrząc na to w ten sposób mam wrażenie, że spodziewał się pan odroczenia igrzysk.
Chiny Chinami, Japonia Japonią, ale gdy zobaczyłem, co dzieje się w Europie, jak jeden kraj po drugim wprowadzają coraz większe obostrzenia, ile ludzi umiera, także w innych częściach świata, to nie wyobrażałem sobie, że za chwilę pojedziemy na jakiekolwiek zawody. Kurczę, od informacji, że MKOl odroczył igrzyska wiele osób dzwoni i pyta, co teraz, jak będzie i tak dalej. Pan jest pierwszym, który zapytał o zdrowie. Właśnie o nie musimy teraz zadbać wśród naszych najbliższych i społeczeństwa, bo widzimy, że jest najważniejsze.

Co nam po tym, że pojedziemy na igrzyska i zdobędziemy te medale, jak wrócimy i zaczniemy zarażać kolejne osoby. Będzie większa tragedia niż jest obecnie. Natomiast igrzyska mają się odbyć w spokoju, wszyscy mają mieć równe warunki w przygotowaniach i już. Zresztą to tylko sport. Bez niego da się żyć.

Przez koronawirusa cierpi też gospodarka. Dziś sport wydaje się towarem luksusowym, na który nie będzie nas stać.
Zgadza się, sport traci bardzo dużo, bo jest zależny od gospodarki. Każdy z nas, sportowców, przechodził kontuzje, więc z terminarzem wie, jak sobie poradzić. Czekamy tylko na konkretne daty, by móc ustalić sobie plan. Jednak wiele firm będzie bało się inwestować. Obecnie sponsorzy co miesiąc tracą pieniądze. Każdy zrozumiał albo za chwile to zrobi, co znaczy kryzys. Najgorzej, że nie ma złotego środka.

Z perspektywy sportowca to już faza, by zacząć się martwić?
Oczywiście, że tak, bo nie mamy gdzie startować, więc nie mamy gdzie zarabiać pieniędzy. Bardzo się cieszę, że mam sponsora, jakim jest PKN Orlen, który wspiera także wielu innych sportowców, nie tylko lekkoatletów. Do tego jako żołnierz zawodowy jestem zatrudniony w wojsku. Co prawda czasem słyszę, że co tam wojsko, bo nie ma w nim dużych pieniędzy. Ale daje stabilizację. Jakiś czas temu śmialiśmy się z Tomkiem Majewskim, wspominając przenosiny z WMKS Płońsk do Skry Warszawa. Miesięcznie mieliśmy dostawać 1500 zł, co było dla nas wielką kwotą, bo do tej pory mieliśmy 400-500 zł. Tyle tylko, że o ile w Płońsku wypłaty były regularne - i gdy po nie szliśmy, żartowaliśmy, że idziemy do ściany płaczu - o tyle w Warszawie otrzymaliśmy pierwsze stypendium, a przez kolejne dwa lata nie zobaczyliśmy nawet złotówki i iść musieliśmy, ale do sądu.

Natomiast sportowcy to zwyczajni ludzie, którzy mają rodziny i zobowiązania. Bez wsparcia, o jakim wspomniałem, nie mają łatwej sytuacji. Nie zapłaci jednej czy drugiej raty kredytu, pojawią się problemy, kłótnie w domu, rozpadają się rodziny. Dlatego mam nadzieję na jak najszybsze uporanie się z koronawirusem i powrót do normalnego życia. O które - jak mówiłem - będziemy bardziej dbać.

Obawia się pan o stypendia ministerstwa sportu i turystyki?
W jakimś stopniu tak, ale to bardziej siłą wszystkiego, co się na nas zwaliło w ostatnich tygodniach. Generalnie jest za wcześnie, by oczekiwać konkretnych decyzji. Tym bardziej, że tak naprawdę nie wiemy, kiedy to wszystko się unormuje. W każdym razie jestem przekonany, że ministerstwo nie zostawi nikogo na lodzie. Mamy nową panią minister, która była sportowcem i wie, jakie znaczenie ma stypendium, szkolenie i spokojna głowa w tym wszystkim. Wielu sportowców, którzy jeszcze nie mają sponsorów ani zatrudnienia, poświęciło wiele, także własnych środków, by się przygotować. Tymczasem dla niektórych obecna sytuacja to być albo nie być. Kariery mogą się przedwcześnie pokończyć. Mam nadzieję, że tak się nie stanie.

Dla pana przełożenie igrzysk to dobra czy zła decyzja?
Plan był taki, że Tokio to moja ostatnia duża impreza, po której pożegnałbym się z kibicami podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej. Wyszło inaczej, jak to w życiu bywa. Ale podchodzę do tego spokojnie, jestem pozytywnie nastawiony do pracy. Gdybym usiadł i lamentował, to świat by mi uciekł. A czy odroczenie jest lepsze czy gorsze? Patrząc z dzisiejszej perspektywy, to jest OK.

Mimo niepewnych czasów, europejskie władze lekkoatletyczne zapowiedziały, że mistrzostwa Europy w Paryżu odbędą się w terminie, czyli od 26 do 30 sierpnia. Bierze pan pod uwagę start w nich, skoro nie będzie igrzysk?
Dziś o tym nie myślę, bo to odległy temat. Na razie skupiam się na treningu zastępczym, bo normalnego nie da się zrobić. Dla mnie te mistrzostwa to niewiadoma, tak samo jak start sezonu. Gdybanie w tej kwestii nic nie da.

Jak u pana wygląda „trening zastępczy”?
Wynająłem parę rzeczy z siłowni, ławeczkę, ciężary i ćwiczę sobie na ogrodzie. Mam też bieżnię. Z rzucaniem jest słabo. Każdy szuka miejsca, ale jest zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób, więc trudno coś znaleźć. Poza tym trenuje się na dworze, co prawda jest coraz cieplej, ale wieje wiatr, więc nie ćwiczysz pełną parą.

Ale nie może pan narzekać na nudę. Proszę opowiedzieć historię zdjęcia opublikowanego na Instagramie, na którym ma pan pomalowane czoło...
Moja Kasia jest linergistką, robiła szkolenie przez internet, nie miała modela, więc nim zostałem.

(W tle słychać Katarzynę von Engel: Spodobało mu się, zrobił furorę w branży! Jak już skończy karierę, to go zatrudnię).

Ta...

Szukając pozytywów pandemii, więcej czasu można spędzić z najbliższymi, bo zwykle większość roku sportowcy spędzają na obozach i zawodach.
Ha, ha, chce się pan zamienić? A na poważnie, to rzeczywiście, człowiek cały czas się czegoś uczy. Jest co robić, Henio ma siedem lat, więc potrzebuje naszego zaangażowania. O, już się skrada. Skończył swoje zajęcia i chce, żeby się z nim bawić, może zaraz wyskoczymy na rower. Standard życia. Na początku była euforia, że cały czas jesteśmy razem, ale już się przyzwyczailiśmy, wypracowaliśmy swój plan dnia, bo jednak każdy musi też robić swoje.

We wrześniu bierze pan ślub. To kolejna część życia, która może zostać storpedowana przez koronawirusa...
Na szczęście jest dużo czasu, więc mam nadzieję, że będzie OK i nie będziemy musieli niczego zmieniać.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

ZOBACZ TEŻ:

Cristiano Ronaldo uwielbia luksusowe auta. Ostatnio piłkarz Juventusu odwiedził fabrykę w Maranello, gdzie oprócz spotkania się z kierowcami Formuły 1, kupił sobie najnowsze Ferrari Mozna SP2. Wartość samochodu to 1,6 mln euro. Ale to nie najdroższy pojazd w kolekcji Portugalczyka. Zobacz, co stoi w jego garażu.

Cristiano Ronaldo kupił sobie nowe Ferrari Monza SP2! Zobacz...

Piotr Małachowski gościem Magazynu Sportowego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koronawirus. Piotr Małachowski: Co nam po igrzyskach, jeśli po nich byłaby większa tragedia, nie jest teraz [WYWIAD] - Sportowy24

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński