Koronacja odłożona. Splot nieszczęść i King przegrał ze Śląskiem Wrocław [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
4. mecz finału Energa Basket Ligi: King Szczecin - Śląsk Wrocław 75:85.
4. mecz finału Energa Basket Ligi: King Szczecin - Śląsk Wrocław 75:85. Andrzej Szkocki/Polska Press
King Szczecin w piątek mógł się cieszyć z mistrzostwa Polski, ale nie zdołał pokonać po raz czwarty Śląska Wrocław. Goście wykorzystali kadrowe osłabienia w szeregach gospodarzy, ale też pokazali dużo dobrej gry w obronie. Teraz rywalizacja wraca do Wrocławia.

Czy Śląsk stać na cud? - między innymi takie pytania padały po środowym spotkaniu obu zespołów. King rozbił wrocławską drużynę 90:67 i objął prowadzenie 3:0 w serii do czterech zwycięstw. Śląsk w żadnym poprzednim spotkaniu nie był w stanie nawiązać wyrównanej walki z Wilkami. Szczecinianie prezentowali koszykówkę z innej ligi. Tym bardziej trudno było wierzyć, że nastąpi odrodzenie.

Fani Kinga pełni optymizmu, ale jakiegoś nadzwyczajnego optymizmu nie było. Podobnie jak zawodnicy czy trenerzy – wszyscy chuchali na zimne. Nikt nie chciał zapeszać, ale sytuacja była bardziej niż idealna.

Przed czwartym spotkaniem trenerom przybyło trochę zmartwień. Urazów w trzecim meczu doznali Bryce Brown (staw skokowy) i Łukasz Kolenda (kolano). Jak się okazało snajper Kinga jako ostatni rozpoczął rozgrzewkę, a Kolenda opuścił szatnię w dresie i tylko rozmawiał ze znajomymi. Szybko się jednak okazało, że Brown nie jest w pełni sił.

Trener Śląska Etrugrul Erdogan nie zdecydował się przemeblować składu wyjściowego, ale przez absencję Kolendy miał ograniczone pole manewru wśród polskich graczy. Szkoleniowiec Wilków Arkadiusz Miłoszewski musiał zastąpić Browna i zdecydował się od początku grać Aleksem Hamiltonem. Doświadczony zawodnik zapunktował już w pierwszej swojej akcji (na 2:2).

Śląsk nie mając absolutnie nic do stracenia rozpoczął agresywnie w tyłach, ale King kreował pozycje rzutowe. Po trójce Tony Meiera gospodarze po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 5:4. Aleksander Dziewa błyskawicznie odpowiedział jednak podobnym rzutem. Śląsk w 7. minucie po rzucie Donovana Mitchella za trzy uciekł po raz pierwszy na pięć oczek (12:17). King nie poprosił o czas, ale w pół minuty doprowadził do remisu. Nie zdołał jednak zatrzymać rywali, bo ci znów odskoczyli. Nie wypracowali sobie bezpiecznej przewagi, ale wysłali sygnał, że będą walczyć.

Szczecinianie lepiej weszli w drugą kwartę. Trochę bardziej iskrzyło w defensywie, gdzie Śląsk już nie miał swobody. Po przechwycie Filip Matczak rzucił na 33:32 dla Kinga w 14. minucie. Po chwili dwa razy skuteczny był Andrzej Mazurczak i wydawało się, że King złapał rywala, że mu odjedzie jak w poprzednich spotkaniach. Tak jednak nie było – Bibbs trafił trójkę, a w kolejnej akcji gospodarze zaliczyli stratę i Cuthbertsona. Amerykanin sfaulował i sędziowie uznali, że to było niesportowe. A że to było drugie takie przewinienie w meczu to Cuthbertson musiał udać się do szatni. Bez niego King zdołał wypracować sobie skromną zaliczkę, ale w ostatniej akcji błysnął Jeremiah Martin, który zaliczył akcję 3 plus 1. Do przerwy 48:46.

Zobacz zdjęcia trybun z meczu King - Śląsk

Kibice na meczu King Szczecin - Śląsk Wrocław

Kibice na meczu King Szczecin - Śląsk Wrocław. Zobacz ZDJĘCIA

Śląsk ruszył do ataku w III kwarcie. W składzie Kinga większą rolę musiał przejąć na siebie Mateusz Kostrzewski, ale seria nieudanych akcji i kontr po których wrocławianie uciekli na 55:48. Trener Miłoszewski musiał poprosił o czas. Jego zawodnicy mieli jednak duży problem ze skutecznością i przez pierwsze pięć minut nie rzucili punktów. Drużyna przełamała się po akcji podkoszowej Kacpra Borowskiego, ale Śląsk już prowadził dwucyfrowo.

W 26. minucie goście prowadzili 64:50 i Miłoszewski zdecydował się wprowadzić do gry Bryce Browna. Amerykanin był mocno kryty, więc rolę egzekutora próbował przejąć na siebie Filip Matczak, ale piłka nie słuchała się kapitana. Śląsk korzystał i stopniowo powiększał przewagę i na koniec odsłony było aż 70:52.

Teraz to King potrzebował cudu, by odrobić straty. Szczecinianie chcieli jednak za szybko, grali zbyt nerwowo i gubili piłki. W końcu brak farta zespołu przerwał trójką Brown. Po chwili z dystansu trafił Borowski i Śląsk poprosił o czas (58:70).

King próbował nacierać, ale trójkę przestrzelił, a Martin odpowiedział skutecznym wjazdem. Na 5,30 minuty przed końcem Śląsk prowadził 76:62. Gospodarze potrzebowali serii punktowej. Kibice głośno dopingowali, ale piłka wpadała tylko po rzutach Martina.

Kolejne przełamanie znów nastąpiło po rzucie Borowskiego. Po chwili przechwyt w obronie i kontrę trójką zakończył Mazurczak. King znów zmniejszył straty do 10 oczek (68:78) i potrzebował jeszcze. Po czasie gości – Hamilton był brzydko sfaulowany w kontrze. Trafił dwa osobiste, a zespół miał piłkę. Akcję udanie zakończył Meier – 72:78. I znów Martin uspokoił dla wrocławian sytuację, ale tylko na moment.

2,30 minuty przed końcem – King przegrywał 73:80. Walczył do końca, ale Śląsk pokazał klasę. Potrafił przetrzymać napór, kontrował i utrzymywał bezpieczną przewagę.

4. mecz finału Energa Basket Ligi

King Szczecin – Śląsk Wrocław 75:84
Kwarty: 22:29, 26:17, 4:24,
King: Mazurczak 9 (1x3), Hamilton 14, Cuthbertson 4, Meier 15 (2), Fayne 4 – Matczak 9 (1), Brown 5 (1), Borowski 10 (2), Kostrzewski 5.
Śląsk: Martin 33 (4), Bibbs 12 (1), Gołębiowski 7 (1), Ramljak 4, Dziewa 6 (1) – Nizioł 11, Mitchell 3 (1), Pusica 5, Wiśniewski 0, Tomczak 2, Parakhouski 2.

Stan rywalizacji: 3:1 dla Kinga. W poniedziałek mecz nr 5 – we Wrocławiu.

Aleksander Śliwka - Orlen

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński
Dodaj ogłoszenie