Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec żeńskiego basketu w Szczecinie

Anna Pasztor
Wilczyce Morskie Szczecin nie przystąpią do rozgrywek.
Wilczyce Morskie Szczecin nie przystąpią do rozgrywek.
Wilczyce Morskie Szczecin w przyszłym sezonie nie wybiegną już na ligowe parkiety. Drużyna zostanie rozwiązana. W Szczecinie najpewniej nie będzie już żeńskiej koszykówki w żadnej klasie rozgrywkowej.

W sobotę Wilczyce rozegrały ostatni mecz sezonu w Toruniu (przegrały 58:62). Na pomeczowej konferencji prasowej trener Krzysztof Koziorowicz tajemniczo zapowiedział, że być może był to ostatni mecz jego zespołu w Basket Lidze Kobiet. Następnego dnia spotkał się ze swoimi zawodniczkami na pożegnalnej kolacji. Po niecałych dwóch latach żeńska drużyna Wilków Morskich przestanie istnieć.

Rewelacyjny nowicjusz

Szczeciński zespół powstał w 2012 r. i w sezonie 2012/13 od razu został zgłoszony do rozgrywek I ligi. Wówczas skład opierał się na wychowankach Kusego Szczecin oraz zawodniczkach z kraju. Funkcję prowadzenia zespołu włodarze powierzyli doświadczonemu Krzysztofowi Koziorowiczowi. Debiutancki sezon był bardzo udany, koszykarki awansowały do ekstraklasy. Już wówczas wiadome było, że na poziomie Basket Ligi Kobiet potrzebne będą wzmocnienia. Wprawdzie trzon zespołu pozostał, ale klub zakontraktował nowe koszykarki.

Do Szczecina przyleciały trzy Amerykanki: ReZina TecleMariam, Naketia Swanier oraz Jasmine Erving. Do zespołu dołączyły także polskie zawodniczki: Agnieszka Kaczmarczyk, Natalia Mrozińska, Martyna Cebulska oraz Julia Adamowicz. Właśnie taki team miał walczyć o utrzymanie się w BLK, co było celem minimum postawionym przed sezonem. Wilczyce ten plan zrealizowały z nawiązką. Nie tylko utrzymały się w lidze, ale jako beniaminek awansowały od razu do najlepszej szóstki. W drugiej rundzie koszykarki miały prezentować się z jak najlepszej strony i w każdym spotkaniu nabierać doświadczenia na ekstraklasowych parkietach. Wprawdzie Wilczyce nie wygrały w drugiej części sezonu żadnego spotkania, ale na boisku zostawiały serce.

- W pierwszej fazie zespół grał naprawdę dobrze - ocenia trener Krzysztof Koziorowicz. - Wygrywaliśmy to, co powinniśmy, czyli chociażby dwumecze z Rivierą Gdynia, AZS Gorzów czy Basket ROW Rybnik.

Problemy beniaminka

W trakcie sezonu pojawiło się załamanie formy, które wynikło m.in. z problemów z halą SDS. W połowie października uszkodzony został parkiet, który trzeba było wymienić, a wszystkie prace remontowe trwały prawie dwa miesiące. Wilczyce nie miały stałego miejsca do trenowania.

- To był po prostu pech, ponieważ tylko regularną pracą mogliśmy sprawić, żeby grać cały sezon tak, jak w pierwszej fazie - mówi Koziorowicz. - Problemy z halą i brak regularności w treningach do końca sezonu odbijały nam się wielką czkawką. Jeszcze w pierwszej rundzie zespół zrezygnował z usług środkowej Jasmine Erving. Na jej miejsce do Wilczyc dołączyła Catherine Kraayeveld, a później rzucająca Chorwatka Sandra Mandir. Na początku drugiej rundy pojawiły się problemy kadrowe - zespół stracił wszystkie nominalne rozgrywające. Martyna Cebulska i ReZina TecleMariam borykały się z kontuzjami a z Naketią Swanier rozwiązano kontrakt z powodów zdrowotnych.

- Brak typowej jedynki był widoczny w naszej grze - opisuje trener. - Gdybyśmy posiadali błyskotliwą nominalną rozgrywającą, cały zespół lepiej by się w tej fazie prezentował. Mimo problemów Wilczyce awansowały także do Final Four Pucharu Polski, ale tam przegrały w półfinałowym starciu z CCC Polkowice. Zmagania ligowe nasze panie zakończyły na szóstym miejscu, co jest dużym sukcesem jak na beniaminka ekstraklasy. Klub nie mógł jednak być zadowolony z frekwencji na meczach. Spotkania Wilczyc niejednokrotnie odbywały się przy pustawych trybunach. Trudno jest jednak oczekiwać, że w przeciągu roku zespół przyciągnie tłumy kibiców, nawet gdy pokazuje się z dobrej strony.

- Na pewno miło będę wspominał dwa lata ciężkiej pracy z dziewczynami w Szczecinie - podsumowuje trener Koziorowicz.

"Dzika karta" dla panów?

Mimo niezłych wyników sportowych w przyszłym sezonie Szczecin zniknie z mapy żeńskiego basketu w naszym kraju. W styczniu Miasto przyznało środki na wsparcie sportu profesjonalnego w dyscyplinach halowych. Klub Sportowy King Wilki Morskie otrzymał okrągły milion złotych do podziału na sekcję żeńską i męską. Dla porównania piłkarki ręczne Pogoni Baltica, występujące w Superlidze, otrzymały 700 tys. Priorytetem w mieście, jeśli chodzi o koszykówkę, ma być męski basket. Być może włodarze klubu będą zastanawiać się nad wykupieniem "dzikiej karty" do Tauron Basket Ligi. W tym roku jej cena nie jest jeszcze znana, w poprzednim wynosiła 400 tys. Klubów chętnych na wykupienie możliwość gry w TBL jest kilka.

- Wstępne zainteresowanie wykazały Bytom i Gliwice - powiedział dla "Przeglądu Sportowego" Jacek Jakubowski, prezes Polski Ligi Koszykówki, która zarządza rozgrywkami TBL.

Co dalej z paniami?

W składzie Wilczyc jedyną wychowanką szczecińskiego klubu (Kusego) jest Agnieszka Kaczmarczyk. Od początku kariery występowała w AZS Gorzów Wlkp. Jeśli nasze koszykarki będą chciały kontynuować swoją karierę sportową, będą musiały szukać miejsca w innych klubach. Być może te z nich, które dołączyły do szczecińskiego zespołu, wrócą do swoich dawnych drużyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński