Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec zbiórki pieniędzy dla trenera Budzinauskasa, ale nie koniec pomocy

Maurycy Brzykcy
Maurycy Brzykcy
Były trener Kinga Szczecin, Mindaugas Budzinauskas, dostał kolejną porcję pomocy w jego walce z nowotworem.

„Co jak co, ale społeczeństwo w Białymstoku mamy ofiarne” - mówi jeden z najsłynniejszych cytatów z filmu „Piłkarski Poker”. Można jednak odnieść to także do innych części kraju. Gdy pojawiła się możliwość pomocy finansowej trenerowi Budzinauskasowi, od razu przystąpili do niej kibice, zawodnicy, ludzie koszykówki i zwykli obywatele.

Budzinauskas to człowiek, dla którego Polska powoli stawała się drugą ojczyzną. Jako zawodnik bronił barw Stali Ostrów Wielkopolski, Sportino Inowrocław czy krótko Polpharmy Starogard Gdański. Później w tym ostatnim klubie został także trenerem. Po jakimś czasie droga kariery zawiodła go do Szczecina, gdzie przejął Kinga. Prezes klubu, Krzysztof Król, zadowolony był z pracy szkoleniowca, ale na przeszkodzie w osiąganiu sukcesów z drużyną stanęły olbrzymie problemy ze zdrowiem. U trenera Budzinauskasa zdiagnozowano nowotwór kości, a dokładniej chodzi o mięsaka kościopochodnego. Szkoleniowiec zmuszony był przerwać pracę w Szczecinie i udać się na leczenie na Litwę. Po pewnym czasie i operacji wydawało się, że Budzinauskas będzie mógł wrócić na ławkę trenerską Kinga i tak przez pewien czas było. Później jednak nastąpiła nawrót choroby i szkoleniowiec po raz kolejny stanął do długiej i trudnej walki.

Najważniejsze jednak, że nie jest w niej sam. Od razu dostał wielkie wsparcie od ludzi związanych z Kingiem, od władz klubu, przez zawodników, na kibicach kończąc. Koszykarze często wychodzili na rozgrzewki w koszulkach z wyrazami wsparcia dla szkoleniowca. Podobnie zachowywali się także szczecińscy fani.

Kilka tygodni temu okazało się, że nawrót choroby zatrzymać może wyjątkowo kosztowna i eksperymentalna kuracja lekami. Niestety, jedna seria tej kuracji to koszt prawie 4000 euro. Stąd zbiórka, która pojawiła się w internecie i która niedawno została zakończona. Na konto trenera powędrowało ponad 10 tysięcy złotych od ludzi z całej Polski. Samemu trenerowi było na początku trochę niezręcznie przyjmować pomoc, ale ostatecznie zgodził się na to. To jednak jeszcze nie koniec. Wciąż pieniądze zbierają kibice Kinga m.in. na facebooku (grupa „Gramy dla Budzika”).

- Poznałem trenera podczas jego występów w Ostrowie, prawie 20 lat temu - mówi Tomasz Matyśkiewicz, przyjaciel szkoleniowca, koszykarski agent i jeden z pomysłodawców zbiórki. - Zawsze cechowała go zawziętość, ambicja i tym zdobywał serca kibiców we wszystkich klubach, w których grał i trenował. Zawsze także ma klasę osobistą, a to powinno cechować sportowca. Tym wszystkim zaskarbił sobie sympatię fanów, co wcale nie jest takie łatwie dla obcokrajowców. Idea zbiórki pojawiła się błyskawicznie w gronie znajomych, gdy dowiedzieliśmy się, że potrzebuje pomocy. Wiemy, że zebrana kwota to tylko kropla w kosztownym leczeniu, ale pokazaliśmy, jak wiele osób trzyma kciuki za trenera. To może być dla niego cenniejsze niż pieniądze.

ZOBACZ TEŻ:

Skład Kinga Szczecin z nowym Amerykaninem. Znasz wszystkich ...

Wspominamy szczecińską koszykówkę - sezon 2007/08, czyli AZS...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński