Koniec sporu, ale nie koniec kłopotów

- Zakończenie sporu zbiorowego oznacza, że warunki płacowe ustalone w czasie negocjacji będą od 1 lutego obowiązywały w nowym regulaminie pracy -mówi Andrzej Antosiewicz, przewodniczący stoczniowej "Solidarności".
Podpisane porozumienie na pewno poprawi atmosferę w stoczni, ale nie zlikwiduje jej kłopotów. Nadal pracownicy będą otrzymywali pensje na raty.
Dopiero w przyszłym tygodniu stoczniowcy dostaną zaległą wypłatę za listopad. W środę w zarządzie stoczni otrzymaliśmy informację, że te pieniadze już zostały wypłacone. Pisaliśmy o tym wczoraj.
-Ale się ucieszyłem, gdy przeczytałem, że już dostaniemy drugą część wypłaty za listopad - mówi jeden ze stoczniowców (za nic w świecie nie poda swojego nazwiska). - Niestety, okazało się, że to nieprawda. Za grudzień też było pół pensji, na jedzenie jeszcze starcza, ale na opłatę świadczeń już nie. Nawet nie ma od kogo pożyczyć, bo teraz większość ludzi w stoczni cienko przędzie.
- Drugiej części wypłaty za listopad należy spodziewać się dopiero w przyszłym tygodniu. Sądziliśmy, że uda się to jeszcze w tym - tłumaczy Grzegorz Huszcz, wiceprezes zarządu stoczni.
-Nie dość, że nie płacą w terminie, to w dodatku obcinają nam zarobki - narzeka inny stoczniowiec. -Pracuję pięć lat i dostaję tysiąc osiemset złotych brutto. Żadnej podwyżki. Wszystko wokół drożeje, a nasze pensje maleją. Gdyby pięć lat temu ktoś mi powiedział, że w stoczni będzie tak źle, nie uwierzyłbym. Teraz wszyscy pytają co się stało i kto zawinił. A niektórzy próbują całą winę zrzucić na źle pracujących stoczniowców.
Zarząd stoczni zapowiedział, że przez jakiś czas pensje będą wypłacane w dwóch ratach. Część wypłaty będzie uzależniona od przekazania kolejnych statków armatorom. W tym miesiącu stoczniowcy otrzymali pół pensji za grudzień. Pozostałą część dostaną po przekazaniu włoskiemu armatorowi statku typu ropax.
Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu stocznia będzie mogła skorzystać z zaliczek armatorów. Umożliwią jej to gwarancje rządowe, które niedawno otrzymała.