Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec procesu taksówkarza, który zaparkował auto na trawie. Sąd ukarał go naganą

Marek Jaszczyński
Pan Adam po ogłoszeniu wyroku odetchnął. Nie ukrywa, że sprawa kosztowała go wiele nerwów. Sąd ukarał pana Adama naganą za zatrzymanie na trawniku.
Pan Adam po ogłoszeniu wyroku odetchnął. Nie ukrywa, że sprawa kosztowała go wiele nerwów. Sąd ukarał pana Adama naganą za zatrzymanie na trawniku. Sebastian Wołosz
Dziś zakończył się proces taksówkarza, który odmówił przyjęcia mandatu od straży miejskiej za zatrzymanie samochodu na trawie pod domem. Sąd ukarał obwinionego naganą.

Sąd uzasadnia wyrok tym, że kodeks wykroczeń nie precyzuje zieleni na terenach spółdzielczych, czy gminy. Jest mowa o terenach publicznych.

- Teren spółdzielni to teren publiczny niezależnie od tego, czy zarząd spółdzielni zgadza się na tratowanie trawników czy nie - usłyszeliśmy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd zastosował naganę z uwagi na niekaralność pana Adama. Wyrok nie jest prawomocny, ale w rozmowie z nami bohater procesu stwierdził, że to koniec.

- Minęło 240 dni od kiedy to się zaczęło - mówi Adam Kryszczuk w rozmowie z "Głosem". - W tym wiele nieprzespanych nocy, denerwowałem się z tego powodu.

Przypomnijmy, że Adam Kryszczuk, taksówkarz trafił do sądu, bo podjechał pod dom, żeby przenieść zgrzewki wody mineralnej z auta do piwnicy. Samochód częściowo stał na trawie. W tym czasie ktoś zaparkował i uniemożliwił wyjazd naszemu czytelnikowi. Ten samochód nie należał do mieszkańca i dlatego pan Adam wezwał pomoc.

- Wezwałem straż miejską, żeby pomogła mi wyjechać, gdy przyjechali najpierw zwrócili uwagę na to, że parkuję na trawie - mówi 73-letni Adam Kryszczuk.
W tym wątku sąd uznał, że nie można ustalić, czy w samochodzie nie parkowała osoba mieszkająca w bloku. Pod blokiem pana Adama stoi bowiem znak "zakaz postoju" z informacją "nie dotyczy mieszkańców".

Strażnicy ukarali pana Adama za niszczenie zieleni. Odmówił przyjęcia mandatu, powołując się na pozwolenie od zarządcy terenu - spółdzielni mieszkaniowej "Śródmieście".

Na naszych łamach wypowiadał się przedstawiciel spółdzielni.

- W sprawie dotyczącej Pana Adama nie mieliśmy do czynienia z parkowaniem pod klatką schodową. Był to incydentalny, krótki postój pojazdu w celu przeniesienia ciężkich bagaży z samochodu do mieszkania - mówi Robert Klecha z SM "Śródmieście".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński