Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec awantury o Perełkę w domu pomocy społecznej

Fot. Andrzej Szkocki
– Ten pies jest dla mnie wszystkim. Nie zabierajcie mi go – prosiła wczoraj pani Małgorzata. Jej prośby zostały wysłuchane
– Ten pies jest dla mnie wszystkim. Nie zabierajcie mi go – prosiła wczoraj pani Małgorzata. Jej prośby zostały wysłuchane Fot. Andrzej Szkocki
Zwierzak zostanie ze swoją panią. To pierwsza taka decyzja w Polsce. - I na dodatek zgodna z prawem - mówi mec. Hanna Sokulska, radca prawny Urzędu Miejskiego w Szczecinie.

- Cieszę się, bo ten pies to ostatni członek mojej rodziny - nie kryła wzruszenia pani Małgorzata.

Wczoraj radni z komisji zdrowia jednogłośnie odrzucili skargę mieszkańca DPS przy ul. Kruczej. Pan Tadeusz sprzeciwił się trzymaniu psa w placówce. Decyzję poprzedziło spotkanie z setką pensjonariuszy domu. Miejscami dyskusja była ostra.

- Kłamiecie - mówił pan Tadeusz do osób, które zaprzeczały jego słowom. W odpowiedzi usłyszał, że sam jest kłamcą i bezprawnie wykorzystał innych w swojej skardze.

W DPS mieszka 250 osób.

Historia zaczęła się w ubiegłym roku. Do DPS trafiła 80-letnia pani Małgorzata. Od czterech lat jest wdową. Nie ma dzieci. Jej rodzina zginęła w obozach koncentracyjnych. Po śmierci męża kupiła sobie psa. To Perełka, biały pudelek miniaturka, z czerwoną kokardą na głowie. Ze zwierzakiem przyszła do DPS. Problem w tym, że w placówce był bezwzględny zakaz trzymania zwierząt. Ale schorowana pani Małgorzata (zawały, bardzo poważny problem ze wzrokiem) ma zaświadczenia od lekarzy, że rozłąka z psem może pogorszyć jej stan zarówno fizyczny i psychiczny i doprowadzić nawet do ślepoty.

- Postanowiłam więc sprawdzić, czy byłaby możliwość zrobienia wyjątku od zakazu trzymania zwierząt - tłumaczy Zofia Krejczy, dyrektor DPS przy ul. Kruczej.

Okazało się, że zakaz istnieje w regulaminie wewnętrznym domu, który łatwo zmienić. Po konsultacji z radą mieszkańców dyrektor Krejczy dopisała aneks. W wyjątkowych sytuacjach może zezwolić na trzymanie zwierzaka.

- Przypadek pani Małgosi jest wyjątkowy - broni decyzji.

Umówiła się z mieszkańcami, że przez miesiąc będzie czekała na skargi od tych, którym decyzja się nie podoba. Nikt się nie zgłosił. A Perełka stała się pupilem mieszkańców. Wychodzą z nią na podwórko, czeszą, głaszczą.

Sielanka trwała kilka miesięcy. Niedawno do prezydenta Szczecina trafiła skarga od niezadowolonego mieszkańca z trzeciego piętra DPS. Pan Tadeusz zarzucił dyrektorce złamanie prawa i domagał się usunięcia Perełki. Pies mu przeszkadza, choć z panią Małgorzatą dzielą ich dwa piętra i praktycznie się nie widują. Sprawę osobiście postanowili zbadać radni komisji zdrowia. Stąd ich wczorajsze spotkanie z mieszkańcami.

- Problem tylko z pozoru wydaje się błahy. Tworzymy pewien precedens, którzy może jednak posłużyć zdrowiu mieszkańców. Dogoterapia jest coraz popularniejsza - mówił radny Sieńko.
Swoje argumenty przedstawił pan Tadeusz. Były trochę inne niż te formułowane do tej pory.

- Chodzi o to, że nie ma równości, bo jedni mogą mieć zgodę na trzymanie zwierzaka, a inni nie - mówił.

Ale nikt na sali tego zarzutu nie potwierdził. Nie było innych wniosków do dyrektora o trzymanie zwierzęcia.

Mieszkańcy mieli żal do pana Tadeusza, że skargę napisał jako "my".

- Proszę wskazać, kto jeszcze miał żal do pani dyrektor. Pan mógł napisać skargę we własnym imieniu, a nie w naszym. Tu jest nasz dom, mamy ważniejsze sprawy. Ten konflikt w ogóle nie powinien był się wydarzyć - mówił Jan Majtczak, przewodniczący rady mieszkańców.

Na sali nie znalazł się nikt, kto poparłby zarzuty pana Tadeusza. Mimo to radni wezwali mieszkańców do pojednania z pensjonariuszem.

- Jesteście wielką rodziną. Tak jak w każdej, są konflikty. Ale potem siada się do stołu i wspólnie spożywa posiłek - apelowali radni.
Do pojednania jednak nie doszło, choć radni i pani dyrektor dostali od pensjonariuszy oklaski. Teraz sprawą skargi zajmie się rada miasta. Po decyzji komisji zdrowia jest pewne, że radni odrzucą skargę pana Tadeusza. Radnych martwi jednak konflikt między pensjonariuszami.

- Zaleczyliśmy chorobę, ale będziemy musieli znaleźć jej przyczynę - powiedział radny Łukasz Tyszler, na co dzień lekarz.
- Ten pies jest dla mnie wszystkim. Nie zabierajcie mi go - prosiła wczoraj pani Małgorzata. Jej prośby zostały wysłuchane.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński