Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w gryfickim pogotowiu. Anonim z zarzutami

Marek Rudnicki [email protected]
Marcin Bielecki/archiwum
Padają zarzuty o mobbing i to pod adresem szefa Solidarności w tutejszej stacji pogotowia ratunkowego. Po sprawdzeniu okazuje się, że z faktami jest jak w dowcipach o Radiu Erewań.

W gryfickim pogotowiu dzieje się bardzo źle. Na porządku dziennym jest mobbing pracowników: szykanowanie, wyzywanie i zastraszanie.

Tak wynikałoby z pisma, które dotarło do redakcji. Podobne w treści trafiły również do Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.

Niestety, list nie został przez nikogo podpisany. Ale mimo, że nosił znamiona klasycznego donosu, postanowiliśmy sprawdzić zawarte w nim zarzuty.

- Bardzo prosimy o pomoc - napisano w liście. - Od dłuższego już czasu jesteśmy szykanowani i zastraszani, nie możemy normalnie pracować, żyć, funkcjonować. Jesteśmy ratownikami medycznym w filii Gryfice. Boimy się podać nasze nazwiska, a to dlatego, że możemy stracić pracę.

Jak przeczytaliśmy dalej, winnymi tego stanu rzeczy są kierowcy, wodzący prym w związku zawodowym Solidarność. A najgorszym jest zastępca kierownika filii, Wiesław Asztel, który "w zeszłym roku zrobił licencjat roczny w szkole adwentystów, nie podlegający polskiemu szkolnictwu wyższemu". Jest jednocześnie "działaczem związków NSZZ Solidarność i zastępcą przewodniczącego regionu p. Jurka".

On spowodował, że wymówienie z pracy otrzymała bardzo ceniona koordynator Ewa Sz.

- Niedawno zorganizowano nam zebranie, straszono nas na nim weryfikacjami, jeśli się nie uspokoimy - napisali autorzy. - Pan Asztel powiedział naszym koleżankom ratowniczkom, że pan dyrektor będzie pozbywał się z karetek kobiet po 50. roku życia.

Zarzutów w tym stylu jest bardzo dużo. Sprawdziliśmy je i okazało się, że jest jak w dowcipach o Radiu Erewań. Stanisław Asztel nie jest zastępcą kierownika filii lecz pełniącym obowiązki. Nie jest szefem Solidarności, a wykształcenie które zdobył w ubiegłym roku, to licencjat uzyskany w Poznaniu na kierunku "Promocja zdrowia".

- W tym liście są bzdury - denerwuje się Wiesław Asztel, któremu odczytałem zarzuty. - Rzeczywiście jest małe grono, któremu nic się nie podoba i od roku sieje ferment. Może to przerost ambicji i ochota na stanowiska. A mobbing? Jeżeli mobbing polega na tym, że mają po 17 dodatkowych dyżurów, co przynosi im miesięcznie dodatkowe 3,5 tys. zł, to ja sam chciałbym być tak mobbingowany.

Szef zakładowej Solidarności, Dariusz Mądraszewski (to on jest zastępcą przewodniczącego zarządu regionu "S" Mieczysława Jurka, a nie Asztel, jak napisali autorzy listu) mówi, że konflikt rozpoczął się na gruncie towarzyskim, a później przeniósł na stosunki w zakładzie pracy.

- Powiem panu tylko jedną rzecz, którą może pan zestawić z oszczerstwami wobec pana Asztela - mówi. - Rok temu niemal wszyscy pracownicy wybrali go na męża zaufania załogi. Mała garstka chyba tego nie może przeboleć i stąd rozsyłane wszędzie anonimowe pisma.

Atmosferę w zakładzie potęgują zmiany personalne, związane z zaleceniami wojewody dotyczącymi reorganizacji dotychczasowych biur wezwań. Powstaje ferment, który być może pewna część osób próbuje wykorzystać.

Oburzony jest też Roman Pałka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Wie o istnieniu konfliktu między pracownikami.

- Byłem w Gryficach, rozmawiałem z obiema stronami - zapewnia. - Apelowałem, by umówili się gdzieś na grilla i wszystko sobie wyjaśnili. Są dorośli, a zachowują się jak dzieci. Do tej pory Gryfice stawiałem za wzór, ale personalnie poróżnili się i niektórzy sieją wiatr. Ze szkodą dla placówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński