Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt adwokatów przed Sądem Rejonowym w Szczecinie. Nerwowa atmosfera na rozprawie

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
archiwum
Niegdyś dobrzy znajomi, obecnie zaprzysięgli wrogowie. Dwaj szczecińscy adwokaci spotkali się na sali sądowej. Jeden jako oskarżony, drugi jako świadek. Było nerwowo. Na szczęście policja, która czekała na korytarzu nie musiała interweniować.

Mec. Szymon L. jest w tej sprawie jednym z oskarżonych. Prokuratura zarzuca mu m.in., że ze wspólnikami próbował wyłudzić pieniądze od sprawczyni wypadku. Proces powoli zbliża się do końca. Świadkiem na środowej rozprawie był mec. Przemysław W.
Obaj panowie przed laty byli dobrymi znajomymi. W. był patronem L. w kancelarii i przyuczał go do zawodu prawnika. Potem ich relacje sie zmieniały. A to byli w konflikcie, a to godzili się. Ale od kilku lat są zaciekłymi wrogami. Efektem są wzajemne zawiadomienia do prokuratury i prywatne akty oskarżenia.

Mec. L. twierdzi, że to właśnie mec. W. stoi za jego kłopotami związanymi z obecnym procesem. Zarzuca, że to W. doprowadził do tego, że klientka złożyła zawiadomienie, że L. próbował wyłudzić od niej kilkadziesiąt tysięcy złotych za pozytywne załatwienie sprawy wypadku. Wczoraj do mec. W. mec. L. miał kilkadziesiąt pytań. Większość sąd uchylił, bo uznał, że są nie na temat.

- Pisał pan do mnie w mailu, że mnie pan rozj....Co miał pan na myśli - pytał swojego byłego patrona wyraźnie zdenerwowany mec. L.

- Chodziło mi o to, że odpowie pan prawnie za szkalowanie mnie - odpowiadał mec. W.

Mec. L. twierdził nawet, że mec. W. ma haki na prokuratorów i sędziów oraz ogromne wpływy w świecie prawniczym.

- Czy to prawda - dopytywała sędzia.

- Wysoki sądzie. Przez to co zmyśla o mnie pan L. to żaden sędzia nie chciałby iść ze mną nawet na kawę. Czy gdybym miał takie wpływy trafiłbym na miesiąć do aresztu - odpowiedział mec. W.

I opowiedział historię jak kilka lat temu będąc w gronie przyjaciół, dowiedział się, że mec. L. podważał jego prawne możliwości w rozmowie z klientem mec. W.

- To był początek końca naszej znajomości. Traktowałem go jak młodszego brata, ale to się skończyło. Złożyłem na niego cztery czy pięć prywatnych aktów oskarżenia i zawiadomień do prokuratury - mówił mec. W.

Mec. L. nie pozostał dłużny. M.in. jego wyjaśniania spowodowały, że miesiąc temu mec. W. usłyszał kilka zarzutów w Prokuraturze Regionalnej i na cztery tygodnie trafił do aresztu. Sąd odwoławczy uznał jednak, że dowody są słabo udokumentowane i wypuścił mec. W. z aresztu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński