Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kończą z pechem!

Krzysztof Dziedzic, 17 grudnia 2004 r.
Mirosław Szymkowiak chętnie dzieli się z kibicami swą radością. Problem w tym, że w ostatnich dwóch latach nie miał czym się dzielić po meczach w europejskich pucharach.
Mirosław Szymkowiak chętnie dzieli się z kibicami swą radością. Problem w tym, że w ostatnich dwóch latach nie miał czym się dzielić po meczach w europejskich pucharach. Fotorzepa
- W klubie powstało duże zamieszanie, zwolniono trenera Henryka Kasperczaka. I to wszystko przez te nieszczęsne puchary... - piłkarz Wisły i reprezentacji Polski Mirosław Szymkowiak nie może nadziwić się, że w jego krakowskim zespole tak się pokręciło.

O takiej drużynie jak Wisła marzy każde miasto w Polsce. I niemal wszyscy piłkarze w naszym kraju chcieliby w niej grać. Szymkowiak był więc szczęśliwy. Z kolegami wygrywał w cuglach mistrzostwo Polski. A tu naraz coś się zaczęło psuć.

Niedawno w jednym z artykułów zacytowaliśmy wypowiedź Szymkowiaka, który w kontekście możliwych transferów (swojego, Macieja Żurawskiego, czy Damiana Gorawskiego) mówił, że "piłkarze Wisły postanowili poczekać do przerwy między rundami i dopiero w zimie zdecydować co robić. Czy rozchodzą się, czy znów spróbują powalczyć o Ligę Mistrzów".

Następnego dnia zadzwonił do "Głosu" rzecznik prasowy krakowskiego klubu Jarosław Krzoska z pretensją, że nie jest napisane, iż cytowane zdanie Szymkowiak wypowiedział przed miesiącem. - Poza tym "Szymek" w ogóle nie udziela wywiadów - stwierdził i zagroził spotkaniem w sądzie.

We wczorajszym "Przeglądzie Sportowym" ukazał się bardzo długi wywiad z Szymkowiakiem. Cóż takiego się stało, że pomocnik Wisły zrobił się naraz rozmowny? "Idziemy w złym kierunku" brzmiał tytuł artykułu. A w środku można było przeczytać, iż nowy trener Wisły Werner Liczka nie widzi dla Szymka miejsca w nowym zespole. I Szymkowiak jakby odzyskał głos.

Ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze (a może raczej najsmutniejsze) jest to, że piłkarz dziwi się, iż właściciel klubu Bogusław Cupiał z powodu odpadnięcia z Dynamem Tbilisi w Pucharze UEFA postanowił przeprowadzić małą rewolucję.

Pomocnik reprezentacji chyba nie rozumie (albo nie chce zrozumieć), jaki jest priorytet Cupiała i tysięcy sympatyków piłki nożnej w Polsce. Zwykłemu kibicowi w naszym kraju - a takich jest przecież większość - nie zależy najbardziej na tym, by mistrzem była Wisła czy Groclin Grodzisk.

Ważne, by nasz najlepszy zespół dostał się do Ligi Mistrzów, gdzie grają najlepsi w Europie. Można mieć pecha i trafić w eliminacjach na Barcelonę, czy Real Madryt - ale zakończenie pucharowej przygody na Vaalerendze Oslo czy Dynamie Tbilisi już pechem nie jest...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński