Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolorowy Szczecin na t-shircie. "Chcemy wykreować nową markę"

Marek Jaszczyński
- Staram się promować Szczecin w kolorowy sposób. Nie stosuję prostego schematu, czy logo - mówi pisarz
- Staram się promować Szczecin w kolorowy sposób. Nie stosuję prostego schematu, czy logo - mówi pisarz
O szczecińskich koszulkach i o książkach rozmawiamy z Bartłomiejem Dzikowskim, pisarzem znanym czytelnikom pod pseudonimem Bartosz Ulka.

Możesz wygrać koszulki!

Możesz wygrać koszulki!

Organizujemy konkurs dla naszych Czytelników: do wygrania mamy trzy koszulki w rozmiarach męski S, męski M, damski L. Żeby je wygrać należy krótko opisać ulubione miejsce w Szczecinie i podać rozmiar potrzebnej koszulki. Uzasadnienie proszę wysłać na adres:[email protected]. Kto pierwszy ten lepszy!

- Twoje koszulki są wyjątkowe. Skąd wziął się pomysł na ich produkcję?
- Pierwszy finał regat The Tall Ships Races w 2007 roku był dla mnie inspiracją. Było to prestiżowe wydarzenie w powojennej historii Szczecina. Pomyślałem, że trzeba będzie Szczecin promować przed kolejnymi regatami. To był autorski pomysł z konkretnymi miejscami Szczecina umieszczonymi na koszulkach. Przy okazji chcemy wykreować nową markę "Pamiątki z duszą". Koncepcja polega na tym, że robimy najpierw rysunek, który znajdzie się a koszulce. Jest następnie kolorowany. Nie są to moje rysunki, ale mam w tym swój udział.

Szczerze powiem, że znajomi spoza Szczecina pytali, czy podobny pomysł będziemy wdrażać w innych miastach. Rzeczywiście jest to do zrobienia.

- Ile jest w tej chwili wzorów t-shirtów?

- Jest sześć miejsc ze Szczecina. Natchnieniem tego wszystkiego jest oczywiście Szczecin. Na pewno będą powstawały nowe miejsca. Już robimy następną transzę koszulek, których wzór będzie dotyczył ubiegłorocznych regat. Wśród nich bardzo ciekawy moment - jak odpływają żaglowce po regatach i na rejach meksykańskiego "Cuauhtémoca" stoją marynarze: widać Odrę, widać elewator Ewa. Jest to rozpoznawalne zdarzenie nie tylko pod względem miejsca, ale również czasu. Wiadomo, kiedy to się działo. Mamy w planie zrobić kilka miejsc znad morza. Dziwnów już jest, bo jest to miasto, w którym często bywam. Będą Międzyzdroje i Świnoujście.

- Gdzie można kupić koszulki?

- Mamy stronę www.presented.pl na której można nabyć t-shirty i odebrać osobiście w sklepie numizmatycznym Szerf, przy ul. Śląskiej 19 (róg Mazurskiej). Jeżeli ktoś jest spoza Szczecina to możemy wysłać. Koszulki dzielimy na damskie i męskie, mamy całą rozmiarówkę. Robimy tylko na białych koszulkach, bo wydaje mi się, że na białym lepiej widać rysunek. Być może to się zmieni. Chcemy też to robić w miarę tanio, żeby produkt był przystępny. Cena koszulki wynosi 27 złotych. Są bardzo dobrej jakości. Wszystkie nadruki są w najlepszej możliwej technologii. Jeżeli pierze się w odpowiednich temperaturach, to rysunek zachowa swój kolor. Obecne motywy graficzne to Wały Chrobrego, widok na tamtejsze budynki. Kolejny to widok jednostek na Odrze, dokładnie z 2007 roku. Trzecia to ogólny widok z Trasy Zamkowej na Odrę i Wały Chrobrego. Kolejny to Wały Chrobrego nocą. Mamy też koszulki z widokiem ulicy Kuśnierskiej oraz panoramę Zamku Książąt Pomorskich z okolicami. Dziwnów reprezentuje nabrzeże ze statkami wycieczkowymi, a Międzyzdroje molo. W Świnoujście wybraliśmy charakterystyczny wiatrak na falochronie.

- Znając Twoje zainteresowanie historyczne zapytam, czy nie chciałeś przypominać starych widokówek na koszulkach?

- Nie. Ale odnoszę się do starej promocji miasta. Na przełomie wieków, kiedy w obiegu pojawiło się tyle kartek pocztowych. To wszystko było dobrze zrobione, kolorowe, co więcej: retuszowane. To co robię z koszulkami, to jest to samo, tylko 100 - 120 lat później. Czyli staram się promować Szczecin w kolorowy sposób. Nie stosuję prostego schematu, czy logo.

- Czy piszesz prequel do "Perły Europy", czyli książka opisująca wydarzenia sprzed pierwszej wojny światowej...

- Powstaje książka, która nie będzie prequlem "Perły Europy". Chcę się do "Perły..." zdystansować. Powstaje książka "Tajemnica sekretarza". Jej głównym bohaterem jest człowiek związany z nadburmistrzem Hermanem Hakenem. Powieść obejmuje okres od 1895 roku, czyli od słynnych manewrów cesarskich w Stettinie, aż do 1907 roku. To był okres rozkwitu, stocznie szczecińskie z najsłynniejszą Vulcan działały pełną parą. Mamy intrygę militarną, w którą zamieszani są cesarze: Wilhelm II i Franciszek Józef I. Dodatkowo jest intryga obyczajowa, bo książką zaczyna się od samobójstwa. Nie będziemy siedzieć liniowo w fabule, tylko przenosić się w czasie, ale zawsze na przełomie wieków. Akcja książki będzie się działa też na jednym z transatlantyków z Vulcana. Tym razem nie planuję polskich wątków. To jest zamknięta fabuła a nie początek serii. To bardziej thriller kryminalno-historyczny. Nie uciekam w fantastykę, chcę, żeby to było osadzone bardzo realnie pod kątem historycznym jak też obyczajowym. Nad faktami historycznymi czuwa dr Dariusz Wybranowski, który poddał powieść weryfikacji. Chciałbym, żeby powieść była wydana w tym roku. Trwają rozmowy z wydawcą, który mógłby wydać książkę na rynku ogólnopolskim. Napisałem też opowiadanie wydane w "Opowiadaniach numizmatycznych. Historia monetą się toczy". Wśród kilku autorów jest moja historia o księciu Bogusławie XIV - ostatnim Gryficie. To historia człowieka, który popełnia przestępstwo w dobrej intencji. To opowiadanie było też próbą dla mnie, użyłem języka z tamtych czasów. Kolejną powieść chce osadzić w momencie chrystianizacji Pomorza. Jej tytuł to "Początek", dzieje się w latach 1121 - 1130 to czasy Św. Ottona z Bambergu, najazdu Krzywoustego. To historia z dalekiej przeszłości.

- Skąd zainteresowanie historią Szczecina?

- Szczecin jest miejscem, którym nasiąkłem od najmłodszych lat. Do dziś wspominam swoje dzieciństwo spędzane w mieszkaniu dziadków w poniemieckiej kamienicy, ze starą szafą - pozostałością po niemieckich właścicielach i tajemniczymi książkami w piwnicy, które babcia przeznaczła na podpałkę do pieca. Pamiętam zapach nagrzanych od słońca w lecie wielkich popękanych płyt chodnikowych i wilgotny stęchły posmak powietrza z okienek piwnicznych w starych kamienicach. To wszystko jest we mnie, jako dzicinna nostalgia. Ale żeby nie było tak miejsko to powiem także, że ogromną część dzieciństwa spędziłem z dziadkiem chodząc po lesie. Na przykład do dziś wspominam starą drewnianą podłogę czerownego kanciastego tramwaju, który wiózł nas na pętlę do Lasu Arkońskiego... Mój dziadek niejako świadomie wprowadzał mnie w taki świat, a ja nieświadomie ten świat pochłaniałem. Dziadek poza tym miał wyraźne ciągotki krasomówcze i literackie. Pisał listy do różnych instytucji partyjnych za czasów PRL ze skargami na zastaną sytuację i przedstawiał w nich trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Ktoś, kto pamięta poprzedni system powie, że musiał być skrajnie odważnym człowiekiem. Tu wyjaśniam, że te listy nie zostały nigdy wysłane. Dziadek zmarł nagle, gdy miałem 13 lat. I nagle po wielu latach poczułem, że chcę pisać, po prostu. Nie opieram się tu na wielkich literatach, nie chcę pisać literatrury moralizującej, ambitnej. Nie mam najmniejszych aspiracji by równać się z pisarzami pokroju Iwasiów, czy Liskowackiego. Według mnie ma to być przygoda, jaką czytelnik przeżyje z miastem, a raczej z jego zbeletryzowaną historią.

- Czym zajmujesz się na co dzień?

- Pracuję w finansach. Wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie, ale trzeba tutaj stanowczo zanzaczyć, że literatura raczej nie jest zawodem, jedynie zajęciem. Dla mnie jest swego rodzaju pasją, a może raczej wyzwaniem. Co ciekawe ludzie z mojego grona zawodowego podziwiają tę pasję. Dużo zawdzięczam Joannie, mojej partnerce życiowej. Ona w pewnym sensie wymusiła na mnie pisanie, pisanie dla innych. Wydawca Michał Koliński też od początku uwierzył w moje zdolności twórcze i ciągle mi to powtarza.

- Jak spędzasz wolny czas?

- Od dawna staram się dzielić wolny czas (którego ostatnio jest bardzo mało) na drobne przyjemności, rodzinę i pasję. NIe jest to jednak łatwe. Staram się dbać o kondycję psychiczną i fizyczną z zastrzeżeniem, że to drugie wychodzi mi nieco lepiej. Lubię wysiłek. Za młodych lat trenowałem różne dyscypliny sportowe i do dziś została mi pewnego rodzaju potrzeba regularnego treningu, wysiłku... Polecam to dzisiajszej młodzieży z włączeniem w to mojego 11-letniego syna Tomka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński