Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna klęska. King Szczecin bez szans w Lublinie

Aleksander Stanuch
Aleksander Stanuch
Cleveland Melvin (z piłką) ostatnie dwa mecze miał bardzo dobre. Szkoda, że koledzy nie poszli w jego ślady.
Cleveland Melvin (z piłką) ostatnie dwa mecze miał bardzo dobre. Szkoda, że koledzy nie poszli w jego ślady. Andrzej Szkocki
W poprzedniej kolejce Wilki Morskie przegrały różnicą 15 punktów, a w sobotę lekcję koszykówki dał Start Lublin, który wygrał 88:65.

Szczecinianie do meczu ze Startem przystąpili w nieco krótszej rotacji, ponieważ w sobotni poranek pojawiła się informacja, że klub rozwiązał kontrakt z Jakovem Mustapiciem. Na jego miejsce przyleci Isaiah Briscoe, ale dopiero w przyszłym tygodniu.

Gospodarze byli faworytem tego spotkania, ale to goście rozpoczęli lepiej. Z dystansu trafiali Thomas Davis i Dustin Ware, a dobrą formę z poprzedniego pojedynku podtrzymał Cleveland Melvin. Nieco słabiej wyglądało to pod koszem ze strony Bena McCauleya, który przez cały tydzień zmagał się z chorobą i nie trenował. Mimo to po pierwszej kwarcie King prowadził 17:14.

Po stronie Startu początek należał do Tweety'ego Cartera, ale druga kwarta to już popis Bryntona Lemara, który rzucił aż 17 punktów i sprawiał problemy w każdym elemencie: wjeżdżał pod kosz, wymuszał faule i trafiał z dystansu. Wszystko za sprawą zbyt małego nacisku na zawodników obwodowych. Wilki Morskie nie miały wielu opcji w ataku. Paweł Kikowski był bez punktów, a McCauley był nieskuteczny. W efekcie do przerwy gospodarze prowadzili 44:39.

Po kilkunastu minutach drużyny zmieniły strony, ale nie zmienił się obraz gry. Zawodnicy Startu skakali Wilkom po głowach, wygrywając wyraźnie walkę pod tablicami, a do tego trafiali z dystansu. Trener Biela nie mógł mieć zastrzeżeń praktycznie tylko do Melvina i Ware'a. Przed ostatnią kwartą jego zawodnicy przegrywali 54:63.

O najważniejszej części meczu można powiedzieć tyle, że się odbyła. King znowu, podobnie jak ze Śląskiem Wrocław, czwartą kwartę zagrał bardzo słabo, przegrywając 11:25. Gracze Startu byli dużo szybsi, skuteczniejsi i wygrali całkowicie zasłużenie 88::65.

- Jestem strasznie zagotowany. Podejmowaliśmy dziwne decyzje, oddawaliśmy dziwne rzuty. Niepotrzebne nerwy i graliśmy zbyt na siłę, a mało zespołowo. Mówię o sobie, ale też o całym zespole - mówił na gorąco po meczu Paweł Kikowski, kapitan Kinga.

Przed zespołem ze Szczecina mecz we własnej hali ze Stalą Ostrów Wielkopolski (7 lutego, godz. 19.30).

Start Lublin - King Szczecin 88:65 (14:17, 30:22, 19:15, 25:11)
King: Melvin 17, Ware 16, Wilczek 9, Kikowski 6, Davis 5, McCauley 5, Łapeta 3, Bartosz 2, Kobel 2, Kucharek 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński