Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolega oskarża Zalewskiego

Ynona Husaim-Sobecka, 28 kwietnia 2006 r.
Zbigniew Zalewski (na zdjęciu po prawej stronie) zapewnia, że jest niewinny i potrafi to udowodnić. Pomagać mu mają w tym dwaj adwokaci: Andrzej Preiss (z lewej) oraz Jan Babski.
Zbigniew Zalewski (na zdjęciu po prawej stronie) zapewnia, że jest niewinny i potrafi to udowodnić. Pomagać mu mają w tym dwaj adwokaci: Andrzej Preiss (z lewej) oraz Jan Babski. Marcin Bielecki
Wczoraj po raz drugi wiceprezydent Zbigniew Zalewski stanął przed sądem. Prokuratura oskarża go o żądanie 100 tysięcy złotych łapówki. Pół roku temu Sąd Rejonowy uniewinnił go, Sąd Okręgowy skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Prokurator oskarża wiceprezydenta o to, że trzy lata temu, gdy był wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Zarządu Morskich Portów Szczecin-Świnoujście, zażądał 100 tysięcy złotych łapówki od firmy Hydrobudowa, która startowała w przetargu na rozbudowę nabrzeży. W imieniu Zalewskiego propozycję złożył jego kolega Jan S.

Wczoraj przed sądem zeznania składał stolarz, Jan S., obecnie rencista. Obaj panowie znają się od początku lat 90 z zebrań partyjnych. Należeli do Porozumienia Centrum. Jan S. twierdzi, że otrzymał od Zalewskigo kartkę z nazwami firm, które startowały w przetargu. Jego wartość określano na około 100 mln złotych. Dzwonił do kolejnych firm z listy i umawiał się z ich prezesami na rozmowę. Obiecywał skontaktować ich z osobą, która może załatwić pozytywne rozstrzygnięcie konkursu.

Zalewski przybył na dwa umówione przez Jana S. spotkania. Korupcyjna propozycja padła dopiero na obiedzie z prezesami Hydrobudowy.

- Umówiliśmy się, że Zbyszek wyjdzie wcześniej z obiadu, a ja miałem dalej prowadzić rozmowę - opowiadał Jan S. - Pytałem się go wcześniej, ile mam wziąć zaliczki: 50 czy 100 tysięcy złotych? Odpowiedział: jak będziesz uważał.

Jan S. twierdzi że robił tylko to, co kazał mu Zalewski. Nie miał pojęcia jaki to przetarg, jaka jest jego wartość, a nawet kiedy będzie rozstrzygnięty. Wiedział tylko, że bez odpowiednich znajomości niczego nie można załatwić.

- Gdyby te pieniądze były dla mnie, to Zbyszek i tak by się o tym dowiedział - mówił Jan S., który swoje dochody ocenił na 600 złotych miesięcznie. - Co ja był z taką kwotą zrobił? Zalewski by mnie powiesił, gdyby zorientował się, że ja coś za jego plecami robię.

Jan S. opowiedział, że 10 lat temu pośredniczył w przekazaniu Zalewskiego 3 tysięcy złotych łapówki za wykaz przetargów organizowanych przez magistrat. Przekazał go ich wspólnemu znajomemu. Jak się potem okazało, taki wykaz mógł dostać każdy w wydziale inwestycji.

- Wciągnąłem się w tę grę. Chciałem wykazać, że jestem na coś potrzebny, że też coś potrafię - przyznał Jan S. - Poza tym na tych spotkaniach jadłem obiady, jakich w domu nie miałem.

Zalewski twierdzi, że jest niewinny. Zapowiada, że po raz drugi udowodni to przed sądem. Zapowiada się długi proces.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński