Chodzi o ogrzewanie mieszkań dwustu rodzin. Ludzie nie godzą się na coraz to wyższe rachunki za ciepło. Właściciel kotłowni zagroził, że jeśli nie zapłacą, to odetnie im w ogóle ogrzewanie. Na razie założyli kłódki na drzwiach wejściowych do kotłowni.
- Jak trzeba będzie, to staniemy przed bramą i nikogo nie wpuścimy - mówi nam Dariusz Najduszyński, członek rady nadzorczej spółdzielni Przymorze. - Nie mamy wyjścia. On nas zaszantażował. Albo zapłacimy całą kwotę, albo będziemy marznąć.
Wczoraj właściciel kotłowni przyjechał z policją i zerwał kłódki.
- Z nami nie chciał wcale rozmawiać - mówi Hanna Kiełbowicz, pełniąca obowiązki tymczasowego prezesa spółdzielni.
Na razie kaloryfery w mieszkaniach są ciepłe. Właściciel kotłowni umówił się z zarządem spółdzielni na kolejną rozmowę. Ludzie nie wierzą jednak, że to coś da.
- On nie popuści i my też - mówią.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?