Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

King Szczecin zrewanżował się Treflowi. Świetna gra po przerwie

Aleksander Stanuch
Aleksander Stanuch
Paweł Kikowski (z piłką) w drugiej połowie dał drużynie potrzebny impuls.
Paweł Kikowski (z piłką) w drugiej połowie dał drużynie potrzebny impuls. Andrzej Szkocki
Zespół ze Szczecina wygrał 76:70 z Treflem Sopot we własnej hali. Najwięcej punktów dla zwycięzców rzucił Dustin Ware (23). To druga wygrana z rzędu Kinga Szczecin.

Wilki Morskie chciały odgryźć się sopocianom za porażkę na inaugurację sezonu, ale początek niedzielnego starcia był dla nich trudny. Gospodarze pierwsze punkty zdobyli dopiero po ponad czterech minutach. Po obu stronach nie było fajerwerków w ataku, ale goście minimalnie prowadzili. Grę Kinga napędzał Dustin Ware, który bardzo dobrze wyglądał na tle mało atletycznych rozgrywających Trefla – Carlosa Medlocka i Łukasza Kolendy. Po pierwszej kwarcie goście prowadzili 17:15.

W kolejnej części meczu rozkręcał się Medlock, który bardzo dobrze zna szczeciński obiekt, bo grał na nim w sezonie 2017/2018. Amerykanin rzucił osiem punktów z rzędu i głównie dzięki niemu Trefl utrzymywał się na prowadzeniu. Po kolejnej trójce Łukasza Kolendy trener Łukasz Biela nie wytrzymał i poprosił o przerwę, bo przyjezdni uciekli na sześć oczek. Wilki Morskie nie grały złego spotkania, ale potrzebowały drugiej strzelby, bo Paweł Kikowski zaliczał kolejne nieskuteczne zawody, a Ben McCauley punktował z trudem. Gospodarze mieli problem z bronieniem na obwodzie, gdzie sopocianie chętnie odrzucali piłkę po akcjach penetracyjnych i po pierwszej połowie to oni prowadzili 40:34.

Po zmianie stron do gry włączył się kapitan Kinga. Kikowski trafił trzy trójki z rzędu i kibice eksplodowali, jakby były to rzuty na zwycięstwo. Po samym zawodniku także było widać, jak duże zeszło z niego ciśnienie. Po chwili również z dystansu trafił Cleveland Melvin i Wilki Morskie odzyskały prowadzenie. Wyjątkowo dobrze w defensywie radził sobie także McCauley przeciwko Pawłowi Leończykowi. Trefl miał ogromne problemy w ataku, a wynikało to z bardzo dobrej postawy gospodarzy w obronie. Przed ostatnią kwartą King prowadził 59:49.

W ostatniej części meczu Wilki kontynuowały dobrą grę w obronie i Trefl na pierwsze trafienie czekał trzy minuty. Gospodarze utrzymywali dwucyfrowe prowadzenie, ale walka toczyła się także o odrobienie strat z pierwszego meczu, kiedy to sopocianie wygrali 90:77. Sygnał do ataku ponownie dał Medlock i Trefl zbliżył się na różnicę zaledwie czterech oczek, a King nie radził sobie z obroną na całym parkiecie. Na szczęście gospodarze nie zawodzili na linii rzutów wolnych i ostatecznie wygrali 76:70.

Przed Kingiem jeszcze dwa mecze z rzędu przed własną publicznością. 19 stycznia (godz. 15) do Szczecina przyjedzie GTK Gliwice.

King Szczecin – Trefl Sopot 76:70 (15:17, 19:23, 25:9, 17:21)
King: Ware 23, Kikowski 12, Davis 10, Wilczek 10, Melvin 10, McCauley 6, Bartosz 3, Łapeta 2, Kucharek 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński