Wilki Morskie pojechali do Warszawy w pełnym składzie, choć bez odpowiednich przygotowań. Zespół zmagał się ostatnio z koronawirusem. I na parkiecie to było widać - nie wszyscy zawodnicy Kinga zaprezentowali wysoką dyspozycję, a prawie wszyscy przeplatali udane zagrania z bardzo niezrozumiałymi.
Mecz mógł się rozstrzygnąć na korzyść Kinga, który w końcówce prowadzi - 3-5 punktami. Tyle, że goście mieli problem pod deskami - Legia była lepsza na atakowanej desce i kilka razy zbijała piłki i ponawiała swoje akcje. Lepsza też była w rzutach z dystansu - kilka razy, gdy King odskakiwał na 4 oczka - trafiała za trzy.
45 sekund przed końcem Cleveland Melvin trafił trójkę i King prowadził 85:81. Legia rzuciła spod kosza, ale King miał piłkę. Niestety, Michael Fakuade dał się zablokować, a Rodney Purvis w walce o piłkę popełnił faul.
Jakub Karolak spudłował oba osobiste, ale... Melvin w walce o zbiórkę faulował i w ten sposób warszawianie otrzymali kolejną szansę, którą wykorzystali. Jeszcze rzut na zwycięstwo Purvisa był niecelny.
W dogrywce King rzucił pierwszy 4 punkty, ale później zatrzymał się. Po błędach i faulach Legia rzuciła 8 punktów z rzędu i skromnej zaliczki już nie pozwoliła sobie odebrać, a nawet ją powiększyła, bo w Kingu zabrakło zawodnika, który wziąłby ciężar gry na siebie.
Legia prowadzi w serii 1:0, a w sobotę kolejny mecz.
Legia Warszawa - King Szczecin 99:91
Kwarty: 21-18, 20-25, 25-24, 19-18.
Dogrywka: 14-6.
King: Melvin 18 (3), Schenk 18 (4), Brown 16 (2), Purvis 10, Fakuade 9, Bartosz 8, Wilczek 4, Lampe 3 (1), Czerlonko 3 (1), Zębski 2, Thomas.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?