Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

King Szczecin i PGE Spójnia Stargard rozpoczną walkę o mistrzostwo Polski

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Spójnia i King mogą spotkać się dopiero w meczach o medale.
Spójnia i King mogą spotkać się dopiero w meczach o medale. Tadeusz Surma
W sobotę pierwsze ćwierćfinały Energa Basket Ligi. King i PGE Spójnia mają trudnych przeciwników, ale już pokazali, że mają atuty, by wygrać swoje rywalizacje.

PGE Spójnia Stargard ma za sobą świetną rundę zasadniczą. Zajęła 5. miejsce w tabeli, a gdyby nie problemy zdrowotne w końcówce rundy zasadniczej to lokata mogła być nawet lepsza.

Spójnia zagra z 4. Legią Warszawa. Nie jest faworytem tej rywalizacji (gra się do 3 wygranych), ale i nie jest bez szans.

- Legia miała problemy w tym sezonie, ale po kadrowych zmianach ich gra zdecydowanie się poprawiła. Trener Wojciech Kamiński ma spory potencjał w składzie. Spójnia inaczej – nie wyglądała najlepiej w końcówce rundy zasadniczej – podkreśla Marek Łukomski, trener Sokoła Łańcut i były opiekun Spójni.

Legia zagra w najsilniejszym składzie. A Spójnia – znak zapytania. Ostatnio pauzowali Courtney Fortson i Brody Clarke, ale raczej byli oszczędzani na play-offy. Ciężko też o prognozę, jak będzie wyglądać wyjściowy skład. Trener Sebastian Machowski w ostatnich tygodniach był zmuszony do rotacji i sporo kombinował.

Atuty Spójni to przede wszystkim Fortson. Doświadczony Amerykanin potrafi w pojedynkę rozstrzygać spotkania, a ma tę umiejętność, że najlepszy basket pokazuje w kluczowych momentach. Fortson będzie mógł także liczyć na mobilność podkoszowych Barreta Bensona i Ajdina Penavy. Niezłą dyspozycję strzelecką złapał ostatnio Karol Gruszecki. Jak wszystkie elementy błysną w stolicy to kibice Spójni mogą być zadowoleni. Ale to Legia jest typowana do wygranie tej rywalizacji.

- Stawiam 3:1 dla Legii – podkreśla Łukomski.

Co ciekawe – Spójnia dwa razy wygrała z Legią w rundzie zasadniczej (71:69 w Warszawie i 97:80 w Stargardzie), ale teraz okres play-off. Poprzeczka poszła w górę. W sobotę o godz. 15.30 pierwszy mecz, drugi w poniedziałek o 18. Trzecie spotkanie w czwartek w Stargardzie.

King Szczecin do play-offów przystępuje z 2. pozycji, więc jest kandydatem do medalu. Ale King raczej nie chciał grać z Anwilem Włocławek w ćwierćfinale, bo ten zespół prezentuje się bardzo dobrze wiosną – wyrwał miejsce w play-offach, wygrał Puchar Europy. Do Szczecina chce przyjechać kilkuset fanów z Włocławka, a koszykówka jest tam sportem nr 1.

Anwil ma mocny skład i wyłączenie jednego ogniwa może nie wystarczyć do sukcesu. Ale nie jest to zespół bezbłędny. W rundzie zasadniczej King z Anwilem na remis (we Włocławku 99:91 dla gospodarzy, w Szczecinie 88:87 dla Wilków).

Co może przesądzić o sukcesie Kinga? W świetnej formie jest rozgrywający Andrzej Mazurczak, do zdrowia powrócił Filip Matczak (bardzo dobry obrońca), atak jest stabilny i na dobrym poziome, a w ostatnich meczach bardzo dobre zmiany dawali Alex Hamilton oraz Kacper Borowski.

- Bardzo trudna para do typowania. Wszystko może rozstrzygnąć dopiero piąty mecz w Szczecinie. Nie ma tu wyraźnego faworyta, a atut boiska nie jest tym najważniejszym – uważa Marek Łukomski.

Pierwszy mecz w Szczecinie – w niedzielę o godz. 20, drugi we wtorek o godz. 18 – również w Netto Arenie. Później rywalizacja przeniesie się do Włocławka.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński