King Szczecin bez szans. Straty wodą na młyn dla mistrza Polski

Trener Łukasz Biela nie miał w piątkowy wieczór łatwego zadania, bo nie dość, że musiał mierzyć się z mistrzem Polski, to jeszcze poza składem był Jakov Mustapić, który nabawił się urazu na ostatnim treningu. Mimo to Wilki Morskie pozytywnie zaskoczyły w 1. kwarcie. Najlepiej dysponowani byli Paweł Kikowski i Cleveland Melvin, ale gospodarze straszyli rzutami z dystansu i po 10 minutach to oni prowadzili 26:25.

To nie było łatwe spotkanie dla Dustina Ware’a, który popełniał szkolne błędy i ewidentnie nie radził sobie z wyższymi obwodowymi graczami Anwilu. Druga kwarta należała już do włocławian, którzy w pewnym momencie mieli dwucyfrową przewagę. Przerwa dla trenera Bieli podziałała na jego zawodników pozytywnie, bo jeszcze przed przerwą udało się odrobić kilka punktów straty. Anwil prowadził 52:46, a King musiał zacząć grać rozważniej w ofensywie, bo zaliczył aż 10 strat.

To, co King odrobił przed przerwą, to stracił w półtorej minuty 3. kwarty, gdy Anwil zrobił serię 7:2. Thomas Davis często przejmował obowiązki Ware’a, bo ten dalej miał spore problemy. Uaktywnił się Ben McCauley, którego punkty były bardzo potrzebne, ale King męczył się w ataku pozycyjnym. Rozpędzony Anwil był bardzo trudny do zatrzymania i przed ostatnią kwartą prowadził 81:62. Straty Wilków były wykorzystywane bezlitośnie.

Ostatnia część meczu to już była bezradność Kinga i zabawa graczy Anwilu, którego zwycięstwo w drugiej połowie w ogóle nie było zagrożone. Mistrzowie Polski pokazali klasę i wygrali 110:82.

Przed świętami szczecinian czeka jeszcze jeden mecz. 22 grudnia (godz. 17.30) zagrają na wyjeździe z Arką Gdynia

Anwil Włocławek – King Szczecin 110:82 (26:25, 26:21, 29:16, 29:20)
King: McCauley 24, Melvin 16, Kikowski 15, Davis 6, Ware 6, Wilczek 5, Łapeta 4, Bartosz 4, Kucharek 2.