Jednym ze sposobów na uniknięcie opłat za postawienie auta w SPP jest zdobycie karty inwalidy, która uprawnia do bezpłatnego parkowania w strefie. Nie wszyscy jednak zdobywają ją zgodnie z przepisami.
Wpisywać numer
Kazimierz Wąsaty z firmy zarządzającej stargardzką SPP mówi o pladze osób, które posługują się kartą niepełnosprawnego kierowcy.
- Obserwuję działanie stref płatnego parkowania w ponad trzydziestu miastach i nigdzie nie ma takiej sytuacji jak w Stargardzie - mówi Kazimierz Wąsaty z firmy zarządzającej stargardzką SPP. - Mogę wyliczać przykłady, jak osoby, które wcześniej kupowały abonament, teraz stawiają auta na kartę inwalidy.
W Stargardzie taka karta wydawana jest na konkretną osobę. Później jednak okazuje się, że posługuje się nią zupełnie kto inny.
- Jesteśmy w takiej sytuacji bezradni - mówi Kazimierz Wąsaty. - Przecież pracownicy SPP nie będą się z nimi szarpać. W Opolu na karcie dla inwalidy wpisywany jest numer rejestracyjny auta. W Stargardzie tak nie ma, a to mogłoby pomóc rozwiązać problem.
Kserują i skanują
Innym problemem jest kserowanie czy skanowanie kart kierowców niepełnosprawnych.
- Mamy sporo takich lewych kart, które nasi pracownicy odebrali kierowcom - mówi Kazimierz Wąsaty. - Kserują od rodziny czy znajomych karty inwalidy i stawiają później bez opłat samochody w strefie. Ludzie chyba nawet nie zdają sobie sprawy, że jest to zwykłe łamanie prawa i za takie coś grozi surowa kara.
- Tak rzeczywiście jest - potwierdza Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. - Jeśli otrzymamy zgłoszenie, że jakiś kierowca posługuje się podrobioną kartą, to sprawa trafi na policję i taki kierowca musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami.
Użyczają sobie
Przedstawiciel firmy zarządzającej stargardzką Strefą Płatnego Parkowania zwraca też uwagę na inny sposób zdobywania przez kierowców możliwości taniego parkowania w strefie.
- Coraz więcej kierowców zgłasza się do nas z umową użyczenia auta - mówi Kazimierz Wąsaty. - To nie są notarialne dokumenty, tylko odręcznie zapisane kartki. Ktoś informuje, że użyczył swój samochód innej osobie mieszkającej przy ulicy, przy której jest strefa. Później na tej podstawie my wydajemy za trzy złote winietę na cały rok, uprawniającą do bezpłatnego parkowania w sąsiedztwie miejsca zamieszkania. W ten sposób właściciel auta zdobywa winietę. My nie mamy możliwości sprawdzania i weryfikowania, czy te umowy są prawdziwe czy nie.
Mniej zarabiają
Kazimierz Wąsaty przekonuje, że to wszystko odbija się nie tylko na wpływach jego firmy, ale także miasta i powiatu.
- Miesięcznie stargardzka Strefa Płatnego Parkowania przynosi około 50 tysięcy złotych - mówi Kazimierz Wąsaty. - Około sześćdziesiąt procent trafia do zarządców dróg, przy których działa strefa, czyli do kasy powiatu lub miasta. Wpływy powinny być wyższe. Obecnie są mniej więcej na tym samym poziomie, co pięć czy sześć lat temu. A przecież po Stargardzie jeździ znacznie więcej samochodów. W miastach dwa razy mniejszych od Stargardu strefa przynosi wpływy na tym samym poziomie co tutaj. Coś jest więc chyba nie tak.
Kazimierz Wąsaty, szukając sposobu walki z problemem kart inwalidy, przywołuje przykład Szczecina.
- Tam zrobiono weryfikację takich kart - mówi. - Czemu nie zrobi się tego w Stargardzie? Strefa Płatnego Parkowania jest po to, by w najbardziej ruchliwych miejscach auta nie stały za długo, a była rotacja. W praktyce jest tak, że coraz więcej samochodów stoi po kilka godzin, a kierowca za to nie płaci, bo wystawia kartę inwalidy. W ten sposób inni nie mogą tam zaparkować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?