Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś broniła w Pogoni Handball Szczecin, teraz w drużynie mistrza Polski

Paweł Pązik
Anna Baranowska jeszcze w barwach Łącznościowca Szczecin.
Anna Baranowska jeszcze w barwach Łącznościowca Szczecin.
Anna Baranowska, była bramkarka Pogoni Handball, w Szczecinie spędziła trzy lata. Teraz na ten sam okres związała się z mistrzem Polski SPR Lublin. Ppowiedziała nam, jak trafiła do najbardziej utytułowanego klubu w ostatnich latach w Polsce, a także o swoich planach na przyszłość.

- Kiedy klub z Lublina zainteresował się sprowadzeniem pani do swojego zespołu?

- Z tego co wiem, przedstawiciele zarządu już od kilku lat chcieli mnie ściągnąć do Lublina. Jednak dopiero w tym roku temat rozwinął się na poważnie. Pod koniec maja otrzymałam pierwsze sygnały, że sprawa może się szybko rozstrzygnąć. SPR przedstawiło mi najkorzystniejszą ofertę i mimo propozycji z kilku innych klubów, także zagranicznych, zdecydowałam się przenieść do mistrza Polski.

- Co panią przekonało do przeprowadzki na drugi koniec Polski?

- Przede wszystkim możliwość kontynuowania nauki na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. W Szczecinie ukończyłam trzy lata filologii germańskiej i studia są dla mnie największym priorytetem. Mam tylko nadzieję, że różnice programowe nie będą zbyt duże i uda mi się pogodzić naukę z treningami. Cieszę się też, że wraz ze mną przeprowadza się do Lublina mój partner życiowy.

Po drugie awans sportowy. Przyszłam do najlepszego klubu w Polsce, który w tym roku ma ambicję podbicia Europy. Tytuły w kraju też są ważne, jednak wszyscy związani z klubem liczą, że uda się osiągnąć dobry wynik w pucharach.

Po trzecie w Lublinie zastałam świetny sztab szkoleniowy. Oprócz pierwszego trenera Grzegorza Gościńskiego, którego znam jeszcze z Łącznościowca, będę miała też przyjemność pracować z najlepszym moim zdaniem trenerem bramkarek w Polsce, Edwardem Jankowskim.

- Jak przyjęły panią koleżanki w zespole? W Lublinie będzie spora konkurencja w bramce, odczuwa już pani rywalizację?

- To prawda, że jest wiele kandydatek do gry. Jest Gosia Sadowska, Jola Pierzchała oraz Justyna Jurkowska. Jednak większość z nas zna się z meczów ligowych i jesteśmy w dobrych stosunkach. Od kilku dni przebywam z zespołem na zgrupowaniu w Kościerzynie i aklimatyzacja przebiega bardzo dobrze.

- Jakie ma pani cele na najbliższy sezon?

- Muszę nadrobić zaległości treningowe. Różnica między pierwszą ligą a ekstraklasą jest ogromna i muszę jak najszybciej ją zniwelować. Kolejnym ważnym celem jest aklimatyzacja w mieście. Koleżanki z zespołu już zadeklarowały swoją pomoc i mam nadzieję, że szybko zadomowię się w Lublinie.

Najważniejszym sportowym celem jest dla mnie pokazanie swojej wartości i przydatności do zespołu. Jeżeli uda się to zrealizować, to będę bliżej pierwszego składu drużyny liczącej się w Europie.

- Chyba nie rozstaje się pani tak całkiem ze Szczecinem?

- Oczywiście, przecież spędziłam w tym mieście trzy wspaniałe lata, najpierw w barwach Łącznościowca, potem Pogoni Handball. Mam tu wielu znajomych i pewnie będę ich odwiedzać. Życzę klubowi sukcesów, zarówno drużynie kobiet i mężczyzn. Zdaję sobie sprawę, że ciężko będzie awansować bez sponsorów. Jednak całym sercem kibicuje Pogoni Handball i myślę, że jeszcze kiedyś tam wrócę.

Chciałam zostać w Szczecinie, jednak pojawiła się możliwość gry w największym klubie w Polsce i postanowiłam z niej skorzystać, bo kto wie, kiedy pojawiłaby się kolejna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński