Przed sezonem futsaliści i kibice Pogoni 04 Szczecin byli umiarkowanymi optymistami. Celem było utrzymanie, ale pojawiły się zapowiedzi, że drużyna powalczy nawet o powrót do grupy mistrzowskiej w ekstraklasie. Pozytywne myślenie było efektem udanej końcówki poprzedniego sezonu i mniej nerwowego niż rok wcześniej okresu przygotowań. Drużyna szykowała się spokojnie do meczów o punkty, jej kadra była trochę szersza, a trener Roman Smirnow miał na papierze dwie czwórki zawodników.
Bardzo szybko okazało się, że poziom ekstraklasy podniósł się, a skoro szczecinianie mieli problem z punktowaniem, nie było szans na zakończenie sezonu zasadniczego w górnej połowie tabeli. Pozostało martwić się o utrzymanie. Roman Smirnov słabe wyniki przypłacił stratą posady w klubie, a w styczniu nowym trenerem szczecinian został Ołeh Zozula. I po tym jak Ukrainiec poukładał drużynę na własnych zasadach, wydawało się, że wydostanie się na bezpieczne miejsce. W marcu zero-czwórka zdobyła 10 punktów za trzy zwycięstwa i remis (3:3 z AZS Katowice, 4:2 z Red Devils Chojnice, 5:2 z AZS Gdańsk i 3:2 ze Słonecznym Stokiem Białystok).
Drużyna była na fali i złapała kontakt z wyżej notowanymi klubami. Problem w tym, że od kwietnia do teraz nie zdobyła żadnego „oczka”, została na przedostatnim 11. miejscu w tabeli, a z Futsal Ekstraklasą pożegnała się serią siedmiu porażek.
Pozostała nadzieja na utrzymanie się poprzez baraż z pierwszoligowcem. To już świeże i przykre wspomnienie. Przeciwnikiem Pogoni była dopiero czwarta siła zaplecza ekstraklasy Constract Lubawa. Drużyna waleczna, ale mało doświadczona, która już kilkakrotnie odbijała się od bram elity. Zero-czwórka miała dużo czasu na przygotowanie się do dwumeczu, ale zaprezentowała się w nim źle. Przede wszystkim na wyjeździe, gdzie przegrała 0:3. W rewanżu bezskutecznie próbowała gonić przeciwnika i poniosła kolejną porażkę 6:7.
- O naszym spadku zdecydował głównie pierwszy mecz, który mogliśmy przegrać nawet wyżej niż 0:3. Nie podeszliśmy do niego w najsilniejszym składzie, a gra nam się kompletnie nie kleiła - wspomina Mateusz Jakubiak, kapitan Pogoni 04. - Przed rewanżem mieliśmy trzy gole straty i musieliśmy ryzykować. Były szanse podbramkowe, ale nie wykorzystaliśmy ich tylu, ile było potrzeba. Constract jest ciekawą drużyną, ale w pełni sił bylibyśmy w stanie wygrać z nim ten baraż.
Pogoń wygrała przez cały sezon tylko pięć meczów, cztery ligowe i jeden w Pucharze Polski. Do tego doszły trzy remisy oraz 23 porażki. Piłkarze dali kibicom mało powodów do radości. W ekstraklasie drużyna ze Szczecina była najmniej bramkostrzelna. Zdobywała gola średnio co 15 minut, a traciła średnio co osiem. Trzy razy zeszła z boiska z bagażem minimum 10 goli. Zdaniem Mateusza Jakubiaka nieszczelna obrona była największym problemem.
- Tak w dwumeczu z Constractem, jak przez cały sezon, traciliśmy za dużo bramek. W futsalu trzeba nie tylko strzelać gole, ale również solidnie bronić. Mogliśmy grać w tym sezonie lepiej, nie wykorzystaliśmy w pełni naszego potencjału, czegoś nam cały czas brakowało. O tym, że znaleźliśmy się w barażu, zdecydował cały sezon. Wkładaliśmy serce w każdy mecz, żeby nie spaść z ligi, ale nie wykonaliśmy naszego zadania - mówi kapitan szczecińskiego zespołu.
Przedsezonowe nadzieje i obawy potwierdziły się. Na najważniejszego zawodnika Pogoni był typowany Konrad Prawucki i stał się nim. W pierwszej pełnej kampanii w ekstraklasie strzelił 23 gole i mimo gry w kiepskim zespole, zajął szóste miejsce w klasyfikacji strzelców ligi (drugim strzelcem szczecińskiego zespołu w sezonie 2018/19 był Mateusz Jakubiak, który zdobył 12 bramek). W pierwszym meczu barażowym z Constractem zabrakło Prawuckiego i zero-czwórka nie była w stanie pokonać bramkarza przeciwnika. Już po pierwszych futsalowych występach snajpera przepowiadano mu przyszłość w reprezentacji Polski. Latem powinna ustawić się po niego kolejka chętnych klubów.
Największa obawa była związana z odejściem Artura Jurczaka. Waleczny i dobrze wyszkolony technicznie zawodnik okazał się nie do zastąpienia. Rok temu z przyczyn osobistych zawiesił karierę. Zagrał tylko w rewanżu z Constractem, strzelił dwa gole, był ostatnim winnym spadku.
Klub ze Szczecina pożegnał się z Futsal Ekstraklasą po 14 latach. W tym okresie zawodnicy raz przeżyli spadek, ale tego samego lata zastąpili w elicie mającą problemy finansowe Wisłę Krakbet Kraków. Historia nie powtórzy się. Pogoń może wystartować jesienią w grupie północnej I ligi. Trafił tam poza nią także zdegradowany AZS UG Gdańsk. Zero-czwórka spadła zasłużenie. Sposobów na utrzymanie się, w sezonie poprzedzającym poszerzenie Futsal Ekstraklasy, było mnóstwo, a podopieczni Zuzuli nie wykorzystali żadnego z nich. Gilotyna spadła, a co stanie się z zespołem, decyzje jeszcze nie zapadły.
- Spadliśmy z ekstraklasy pierwszy raz w historii. Mam nadzieję, że władze klubu zrobią wszystko co możliwe, żebyśmy mogli wystartować w następnym sezonie. Ze swojej strony dołożę starań, żeby Pogoń wróciła za rok tam, gdzie jest jej miejsce - obiecuje Jakubiak. - Dochodzą do mnie zapytania z innych klubów, ale czuję się dobrze w Szczecinie i na razie nigdzie się stąd nie wybieram. Taki już mam charakter, że kiedy jestem częścią jakiejś układanki i coś zepsuję, chcę to szybko naprawić.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?