Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Zawadzka - rozmowa z aktorką grającą ostatnio m.in. w serialu "Prawo Agaty"

Iwona Marciniak
Katarzyna Zawadzka, to młoda, utalentowana aktorka rodem z Dygowa, absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, nagrodzona za debiut aktorski na 36. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Katarzyna Zawadzka, to młoda, utalentowana aktorka rodem z Dygowa, absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, nagrodzona za debiut aktorski na 36. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Iwona Marciniak
Katarzyna Zawadzka, to młoda, utalentowana aktorka rodem z Dygowa, absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, nagrodzona za debiut aktorski na 36. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Ma za sobą m.in. role w Teatrze Starym w Krakowie, w filmach: "W imieniu diabła" w reżyserii Barbary Sas - Zdort, "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy, czy czeskiej komedii "Polski film" Marka Najbrta. Ostatnio mamy okazję oglądać ją w roli pięknej Anieli Bylińskiej w TVN-owskim serialowym hicie "Prawo Agaty". Jesienią zobaczymy ją w kolejnym serialu, tym razem w głównej roli - w czerwcu ruszają zdjęcia do polsatowskiego "Powiedz tak", w którym Katarzynie Zawadzkiej partnerować będą Mikołaj Roznerski i Paweł Domagała. To serial, którego główną postacią jest Basia, młoda kobieta zajmująca się organizacją ślubów i wesel. Jej perypetie będzie można śledzić już od jesieni.

W Kołobrzegu odbierała ostatnio statuetkę Pegaza Kultury. Wtedy rozmawiała z dziennikarzami. Oto fragmenty tej rozmowy:

Skąd właściwie wzięło się Pani zainteresowanie aktorstwem?

- Wszystko zaczęło się od zapisania do zespołu tańca ludowego Algi, pod kierownictwem pani Haliny Puc. Miałam wtedy 7 lat. Zostałam przez 14. W międzyczasie pojawiały się jakieś konkursy recytatorskie, "Ptaki i ptaszki polne", właśnie Herbertiada. Mój tata (Marek Zawadzki, dziś wójt gminy Dygowo - przyp red.) prowadził jako nauczyciel kabaret, do którego i ja należałam przez jakiś czas. To były takie moje pierwsze kroczki w stronę aktorstwa. Ale na pewno moją bazą były Algi.

Która z Pani dotychczasowych ról jest najbliższa sercu?

- Tak naprawdę, każda praca jest dla mnie ważna. Na pewno bardzo cenię sobie mój kinowy debiut. Ale wszystko co robimy, ma swoją wartość i w jakiś sposób nas wzbogaca. Każde nowe spotkanie z reżyserem, z ekipą, z nowym tematem, nową rolą . To zawsze dla mnie bardzo twórcze.

A najważniejsi reżyserzy?

- Bywają tak różni, mają tak różne sposoby pracy z aktorem, tak różne myślenie na temat sztuki i tego, co chcą osiągnąć, że to nie tylko zupełnie różne planety, ale nawet konstelacje. Nie da się prosto odpowiedzieć na to pytanie. To różne bajki . Każda na swój sposób fascynująca. Na pewno dużo nauczyłam się od pani Basi Sas - Zdort. "W imieniu diabła" to była moja pierwsza, poważna praca. Ale też pani Basia, to przecież osoba z ogromnym doświadczeniem. Wiele dokonała, z wieloma aktorami
pracowała. Ma - co cenię w niej najbardziej - super podejście do aktora. Potrafi go świetnie poprowadzić aktora. Aktor czuje się przy niej bezpiecznie.

Gdzie zobaczymy Panią na najbliższym czasie?

- Teraz poszłam trochę w seriale i mam przed sobą 13 odcinkowiec Polsatu "Powiedz tak", o dziewczynie, która zajmuje się organizacją wesel. Zagram w nim główną rolę. To moje najbliższe plany.

O ile wiem, sporo znanych, młodych aktorek stanęło do castingu by zawalczyć o tę rolę?

- Rzeczywiście był casting, ale to nic wyjątkowego. Szczerze mówiąc nawet nie wiem kto jeszcze ubiegał się o tę rolę. Naprawdę nie interesowało mnie to.

Grała Pani w teatrze, kinie, telewizji. Gdzie czuje się Pani najlepiej?

- To śmieszne, bo gdy zaczynałam w teatrze, mówiłam sobie : chcę iść do filmu. Teraz mam już za sobą już pewne filmy, pojawiłam się w serialu, ale nie gram na deskach żadnego teatru. Nie jestem zatrudniona na etacie w żadnym z nich. No i teraz najbardziej brakuje mi właśnie teatru (śmiech). Może tak już z nami jest, że najbardziej pragniemy tego, czego nie mamy.

Aktorstwo to chyba mocno stresujący fach. Czekanie na upragnioną rolę, castingi i jeszcze ciężar odpowiedzialności za dokonanie właściwego wyboru roli.

- Czasem faktycznie jest tak, że niekoniecznie podążamy tą drogą, którą byśmy chcieli. Ale potem los sprawia, że kierujemy się na tę właściwą. Ja próbuję różnych dróg i chce poznać różne środowiska. Chcę pracować w teatrze, serialu czy filmie, żeby potem wiedzieć gdzie Katarzyna Zawadzka, aktorka, ale też po prostu człowiek, najlepiej się odnajdzie . Inna rzecz, że nie zawsze możemy wybrzydzać i odrzucać propozycje. Musimy przyjmować to, co daje nam w tym momencie los i cieszyć się z tego,
cały czas będąc otwartym na to, co przyniesie przyszłość.

Może nam Pani zdradzić, co wydarzy się w życiu Anieli z "Prawa Agaty"? Usidli w końcu młodego, przystojnego prawnika?

- Nie mogę! (śmiech) Przykro mi, ale nawet gdybym bardzo chciała, nie mogę. Tajemnica służbowa! (śmiech). Na początku czerwca zaczynamy kolejną serię "Prawa Agaty". Mogę tylko zdradzić , że mój wątek jest tam dość mocno rozpisywany, ma się rozwijać. Ale nie mogę powiedzieć w jakim kierunku.

Aniela miała się początkowo pojawić tylko w epizodzie, prawda? Pani gra musiała się spodobać nie tylko widzom serialu, ale i scenarzystom, prawda?

- Pewnie po prostu scenarzyści pomyśleli , że to fajny, perspektywiczny wątek. Teraz ponoć mój wątek ma się rozwinąć jeszcze bardziej, z czego się bardzo cieszę, bo bardzo lubię pracę na tym planie.

Lubi pani tę Anielę ?

- Bardzo. Od początku.

Czy Pani role, oprócz uznania krytyków, przyniosły tez popularność. Jest Pani rozpoznawana na ulicy?

- Zdarza się, że ktoś pyta, czy to ja. W sklepie, w knajpce. Ale to naprawdę sporadyczne sytuacje. Ostatnio miałam taką sytuację u pani krawcowej. Byłam u niej siódmy raz, a ona zapytała, czy ja to ta Aniela z "Prawa Agaty". Bo jak mówiła, tak właśnie myślała , ale trochę wstydziła się zapytać. Potwierdziłam i tyle. Mam w tym serialu trochę inną stylizację, gram osobę, która zachowuje się inaczej niż ja na co dzień, więc myślę, że wcale nie tak łatwo mnie rozpoznać. Nie nazwałabym więc tych
sporadycznych reakcji jakąś wielką popularnością.

A widzi się Pani w roli tzw. celebrytki? Na ściankach? Na plotkarskich portalach?

- Oj, nie interesuje mnie to. Staram się unikać, chodzenia na wszystkie możliwe premiery , różne spędy gdzie, czekają takie ścianki.

Ma Pani jeszcze czas na przyjazdy do Dygowa?

- Dbam o to by go mieć. Zwykle są to święta, wiadomo. Ale jeżeli jestem już zmęczona Warszawą , potrzebuję chwili spokoju, resetu, zatrzymania, to kupuję bilet na pociąg i przyjeżdżam. To nie problem. Zostaję dwa, trzy dni i jadę dalej. Tu są moi rodzice, siostra, najbliżsi, którzy zawsze mnie wspierają. Tak, to dla mnie ważne żeby być w tu w miarę często.

Pani przykład pokazuje, że wcale nie trzeba mieszkać w wielkim mieście, by osiągnąć sukces. Nawet pochodząc z niewielkiej wioski, można realizować marzenia.

- Można, tylko trzeba tego mocno chcieć. Może wielu młodych ludzi ma marzenia , ale nie ma odwagi ich realizować, albo nie znajduje w sobie wystarczająco dużo determinacji. Ale ja wierzę, że marzenia się spełniają. Prędzej czy później. Nawet jeżeli trzeba poczekać, w końcu się spełnią. Trzeba tylko iść swoją drogą z sercem i determinacją. Bez lęku. Tego bardzo im życzę.

Dziękujemy za rozmowę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński