Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karaluchy w Lublińcu dokonały inwazji w bloku. To koszmar! Wychodzą ze szpar, ze zlewów, są wszędzie!

Piotr Ciastek
Piotr Ciastek
Karaluchy opanowały blok socjalny w Lublińcu. Wychodzą ze szpar, ze zlewów, są wszędzie!
Karaluchy opanowały blok socjalny w Lublińcu. Wychodzą ze szpar, ze zlewów, są wszędzie! Piotr Ciastek
Karaluchy w Lublińcu sieją postrach wśród mieszkańców. Groźne dla zdrowia robactwo zaatakowało budynek socjalny przy ulicy Klonowej w Lublińcu. Mieszkańcy bloku obwiniają za obecną sytuację władze miasta, ale i sąsiadującą z budynkiem firmę zajmującą się przetwarzaniem odpadów. Jedno jest oczywiste, budynek w który mieszka 40 osób jest mocno zaniedbany i nie przystaje do warunków, w jakich powinni żyć ludzie w XXI wieku. Jak władze Lublińca zamierzają pomóc gnębionym przez karaluchy?

Karaluchy w Lublińcu

O sprawie plagi karaluchów w budynku przy ulicy Klonowej w Lublińcu poinformowało media Stowarzyszenie EkoZaRadni. Jego członkowie uważają, że karaluchy są zagrożeniem dla całego miasta i sprawie trzeba jak najszybciej zaradzić.

Budynek przy ul. Klonowej znajduje się w zasobach mieszkaniowych miasta, zamieszkuje go około 40 osób, z których tylko część korzysta z pomocy ze środków społecznych. Od tygodni rodziny mieszkające w budynku nękane są przez tysiące karaluchów, które wdzierają się przez otwarte okna, szpary w drzwiach. Atakują bezlitośnie i chodzą po parapetach i korytarzach, a nawet przemykają się do mieszkań, gdzie obsiadają framugi drzwi okien, blaty i wszelkie zakamarki za meblami.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

Walka z plagą karaluchów trwa od czerwca, ale na razie bezskutecznie. Jedną z przyczyn może być fakt, że nie wszyscy lokatorzy chcieli wpuścić firmę, która przeprowadzała niedawno dezynsekcję.

Karaluchy wypełzają ze zlewu. Jeden wszedł dziecku do ucha

Żeby przekonać się, co przeżywają mieszkańcy bloku przy Klonowej, trzeba pobyć choć chwilę w budynku. Widok, jaki ukazuje się po przekroczeniu wejścia do bloku jest obrzydliwy i przerażający. Wszędzie pełzają karaluchy, setki z nich poprzyklejały się do zastawionych na korytarzach pułapek lepowych. Nie inaczej jest wewnątrz mieszkań. Do jednego z nich zaprosił nas pan Eugeniusz Mąkosz.

Przejdź do kolejnych zdjęć, używając strzałki w prawo lub przycisku NASTĘPNE.

Biedronki azjatyckie atakują? Nie tylko one. Tych owadów kie...

- Robactwo jest wszędzie. Proszę zobaczyć wychodzą nawet przez zlew. Muszę wylot zatykać szklanką. Wymieniam też drzwi, żeby były bardziej szczelne, bo wchodzą z korytarza do domu. Jak pokosili trawę, to wtedy wszystkie wyszły i ruszyły na budynek. W tamtym roku tak źle nie było - mówi pan Eugeniusz. W bloku socjalnym, w mieszkaniu bez łazienki, z jednym pokojem i ślepą kuchnią, przebywa od 1995 roku. Jak mówi, za lokal płaci 80 zł miesięcznie. Choć czynsz wydaje się niewielki, to warunki w jakich przyszło żyć mieszkańcom są nie do pozazdroszczenia.

Z kolei inna mieszkanka bloku, w rozmowie z TVP3, relacjonowała jak robactwo rozpleniło się po jej mieszkaniu.
- Była u nas bratanica i miała przez dwa tygodnie karalucha w uchu. Miała robione badania laryngologiczne do szkoły i wyciągnęli jej żywego owada z ucha - mówiła Ilona Wojtaszek.

O sytuację mieszkańców zapytaliśmy też opiekę społeczną. - Pracownik socjalny po otrzymaniu od kilku mieszkańców budynku socjalnego przy ul. Klonowej 46 w Lublińcu zgłoszenia o pojawieniu się karaluchów w budynku, poinformował mieszkańców, aby osobiście zgłosili problem do Urzędu Miasta w Lublińcu. Również pracownik socjalny skontaktował się z Urzędem Miasta. W lipcu została przeprowadzona dezynsekcja. Ponadto, rodziny, które zamieszkują budynek i korzystają z pomocy ze środków społecznych otrzymują wsparcie finansowe na zakup dodatkowych środków zwalczających karaluchy - poinformowała Aleksandra Kowalczyk z MOPS w Lublińcu.

Nie przeocz

Lokatorzy mają dość karaluchów

Lokatorzy budynku, którego właścicielem jest miasto nie kryją oburzenia sytuacją w jakiej się znaleźli. Ich zdaniem do tego stanu przyczyniło się sąsiedztwo firmy przetwarzającej odpady Makpol Recykling, a także władze Lublińca.

W wydanym przez przedsiębiorstwo oświadczeniu czytamy, że "na terenie naszej firmy prowadzone są regularne zabiegi dezynsekcyjne. Celem tych działań jest maksymalne ograniczenie liczby owadów, których obecność wynika ze specyfiki naszej działalności, tj. recyklingu odpadów segregowanych i komunalnych – niezawierających odpadów spożywczych. Biorąc pod uwagę bliskie sąsiedztwo wspomnianego budynku socjalnego, już w grudniu 2020 roku – a więc na długo przed wystąpieniem nadmiernej ilości owadów – Zarząd firmy Makpol Recykling odbył konsultacje z Burmistrzem Miasta Lublińca - panem Edwardem Maniurą, Sekretarzem Miasta Lublińca - p. Józefem Korpakiem oraz z zastępcą Burmistrza - p. Anną Jonczyk-Drzymała, proponując lokalnym władzom wniesienie opłaty stanowiącej pokrycie przez Firmę kosztów pobytu mieszkańców w lokalach tymczasowych, do momentu, w którym Miasto wygospodaruje nieruchomości przeznaczone na miejsce zameldowania stałego dla lokatorów budynku, w rejonie nieobjętym oddziaływaniem Stefy Ekonomicznej. Niestety, nasza propozycja nie spotkała się z konkretnymi decyzjami i działaniami po stronie władz Lublińca." Jak tłumaczą władze firmy, obserwowane w ostatnich tygodniach inwazyjne zachowanie karaluchów jest pierwszym tego rodzaju przypadkiem w dotychczasowej działalności Firmy.

- Kategorycznie nie wynika ono z zaniedbań po stronie naszej Spółki - przekonuje zarząd Makpolu.

Po nagłośnieniu sprawy, w wiadomościach do naszej redakcji, jak i w komentarzach w mediach społecznościowych, pojawiło się mnóstwo głosów mieszkańców Lublińca. Jedni współczuli rodzinom i warunkom w jakich żyją, inni próbowali spojrzeć na złożoność całej sytuacji. - Nikt nie chciałby żyć w takich warunkach. Chcę jednak zwrócić uwagę na to, że jako mieszkaniec miasta sam muszę radzić sobie z cieknącymi rurami w moim mieszkaniu, pojawiającymi się czasem szczurami, czy robactwem. Trzeba tym ludziom pomóc, ale spróbujmy znaleźć także przyczynę tego stanu rzeczy i ją rozwiązać - stwierdził anonimowo w korespondencji z naszą redakcją jeden z mieszkańców Lublińca.

- Karaluchy są już wszędzie na ul. Klonowej, w Dagamie, na Tartaku u nas na warsztacie w Agencji Rezerw. Nie dotyczy to tylko mieszkańców budynku socjalnego. Nie ma co dogadywać ludziom na socjalu, że tam mieszkają, bo różnie w życiu się układa - napisał w mediach społecznościowych pan Antoni.

Sytuację potwierdza także zdjęcie karalucha, które jedna z mieszkanek przysłała nam będąc w szpitalu powiatowym w Lublińcu. Widać, że sprawa mocno poruszyła mieszkańców.

Do tematu publicznie odniósł się także radny Łukasz Mikulski z PiS. - Liczę na to, że burmistrz Edward Maniura i jego zastępca Anna Jonczyk Drzymała przyjmą odpowiedzialność polityczną za tę sytuację i przeproszą w imieniu Władz Miasta Lublińca mieszkańców lokali socjalnych za warunki, w których przyszło im żyć - napisał w mediach społecznościowych radny.

Sprawą zaniepokojeni są też mieszkańcy okolicznych ulic, którzy już rozpoczęli zbieranie podpisów pod petycją dotyczącą panoszących się po okolicy karaluchów.

Mieszkańcy zostaną przeniesieni, a budynek zrównany z ziemią?

Po skargach mieszkańców i nagłośnieniu sprawy przez media, władze Lublińca zdecydowały, że jedynym rozwiązaniem jest przeniesienie mieszkańców do innych lokali na terenie miasta. - Podjęliśmy decyzję, żeby wyprowadzić stąd lokatorów. W zasadzie ten budynek od dłuższego czasu nie był odnawiany. Decyzję o przeniesieniu lokatorów przekładano, aż w końcu przyszedł czas, żeby przyspieszyć te działania. Plan jest taki, żeby tych lokatorów do końca roku przenieść. Mamy kilka pustostanów przy Grunwaldzkiej, ale są to pojedyncze mieszkania. Dla rodzin musimy wyremontować mieszkania. Są tu trzy rodziny z dziećmi - mówi Józef Korpak.

Gdy mieszkańcy opuszczą budynek, ma on zostać rozebrany, a teren zostanie przeznaczony na sprzedaż. Do tego jednak czasu lokatorzy będą musieli mieszkać z karaluchami.

Kolejna próba usunięcia szkodników odbyła się w czwartek 19 sierpnia. Tym razem objęto nią wszystkie lokale i pomieszczenia wspólne obiektu. Koszty związane z dezynsekcją ponosi Gmina Lubliniec, która do tej pory wydała na ten cel 5 tys. zł. Dezynsekcje mają być kontynuowane.

Urząd Miejski planuje zorganizowanie spotkania z przedstawicielami zakładów pracy zlokalizowanych w rejonie ulicy Klonowej z udziałem PSSE i WIOŚ

Musisz to wiedzieć

To nie pierwsze tego typu zdarzenie w Lublińcu

Podobna sytuacja, choć na mniejszą skalę, miała miejsce w Lublińcu w 2005 roku w bloku komunalnym przy ulicy Grunwaldzkiej. Wtedy rodzina z trójką dzieci również zgłaszała, że karaluchy opanowały ich mieszkanie. - Czasem w nocy nie da się spać, karaluchy chodzą po nas, po dzieciach, po wszystkich szafkach. I za takie warunki bierze się od nas takie pieniądze? - mówiła w 2005 roku lubliniecka rodzina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Karaluchy w Lublińcu dokonały inwazji w bloku. To koszmar! Wychodzą ze szpar, ze zlewów, są wszędzie! - Dziennik Zachodni

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński