Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kara za samosąd

Emilia Chanczewska, 30 lipca 2004 r.
Stargardzki sąd uznał rację Jacka Tomaszczenika z Dobrzan, byłego policjanta, który 25 sierpnia 2003 r. został pobity i rozebrany przez właściciela stawu hodowlanego i jego syna.

Pod koniec sierpnia ub.r. w "Głosie Stargardzkim" opisywaliśmy samosądy wymierzane przez właściciela stawów hodowlanych w Dolicach Dobrzańskich. ("Muszą się rozbierać").

- Nie będę się odwoływał, zapłacę, bo sam to zaproponowałem, czuję się bezsilny, a pan złodziej ma nade mną przewagę, choć skoczył do mnie z nożem - ze zrezygnowaniem mówi właściciel stawów. - Trzeba się pozbyć tych stawów, to jest jedyne rozwiązanie.
W normalnym systemie prawnym nie mogliby wchodzić na mój teren. Ale cóż, trzeba sobie odpuścić, choć stawy są piękne, bardzo malownicze.

Kradzieże ryb są nadal, właściciel zrezygnował z usług człowieka, którego pilnowanie i nic nie dawało, złodzieje czują się bezkarni.

Na golasa

Poszkodowany mężczyzna opowiadał w ub.r., że już kilkanaście osób zostało ostro potraktowanych kijem bejsbolowym, policyjną pałą, bronią gazową, a kilka musiało do domu wracać nago. Właściciel stawów tłumaczył nam, że nikt nie ma rady na plagę złodziei ryb, że przez kłusowników ma ich aż o 60 procent mniej. O panu Jacku powiedział, że zrobił sobie u niego sklep rybny.

Wydział Grodzki Sądu Rejonowego w Stargardzie uznał jednak winnymi 46-letniego Rafała B. i jego syna, 23-letniego Łukasza B. tego, że "działając wspólnie i w porozumieniu, przy użyciu przemocy, zmusili Jacka Tomaszczenika do zdjęcia z siebie odzieży bijąc go kijem leszczynowym po całym ciele". Sąd zobowiązał sprawców do zapłacenia w sumie 1600 zł na rzecz Domu Dziecka nr 2 w Stargardzie plus połowę kosztów sądowych.

Dba o interesy

Wcześniej prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie pobicia. Prokurator Anna Elster-Myszka nie dopatrzyła się interesu społecznego, by objąć ściganiem z urzędu ten czyn, dopatrzyła się natomiast, że "pokrzywdzony jest osobą o średnim wykształceniu, młodą, mającą doświadczenie życiowe i potrafiącą zadbać o swoje interesy".

- Nie po to kończyłem szkołę średnią, zdawałem maturę, pracowałem w policji 8 lat, żeby tatuś i synalek, napadali mnie na polnej drodze w lesie i rozbierali do naga! - komentuje Jacek Tomaszczenik, który obecnie ubiega się o rentę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński