Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kara za długi

Wioletta Mordasiewicz, 10 listopada 2006 r.
Do mieszkania pani Ilony i Piotra z ul. Chrobrego ma się niebawem wprowadzić obca rodzina. Będą wspólnie mieszkać na 40 m. kw. Spółdzielnia odstąpi od tej decyzji, jeżeli zadłużeni lokatorzy spłacą przynajmniej połowę należności.
Do mieszkania pani Ilony i Piotra z ul. Chrobrego ma się niebawem wprowadzić obca rodzina. Będą wspólnie mieszkać na 40 m. kw. Spółdzielnia odstąpi od tej decyzji, jeżeli zadłużeni lokatorzy spłacą przynajmniej połowę należności. Wioletta Mordasiewicz
Jeżeli do jutra małżeństwo z ul. Chrobrego w Stargardzie nie ureguluje przynajmniej połowy należności czynszowych wobec Spółdzielni Mieszkaniowej, do zajmowanego przez nie mieszkania lada dzień wprowadzą się inni lokatorzy.

Pani Ilona i Piotr z ul. Chrobrego żalą się na władze spółdzielni, że te nie chcą im iść na rękę i rozłożyć długu na raty. Dziś wynosi on ok. 11 tys. zł.

Mieszkanie lokatorskie, które małżeństwo zajmuje wraz z dwójką dzieci jest małe. W kuchni mieści się zaledwie kilka szafek. Nie ma w niej miejsca na dodatkowe meble, które ewentualnie mogą wnieść nowi lokatorzy. Rodzice duży pokój przegrodzili meblościanką. Zajmują jedną część. W mniejszej zrobili sypialnię niepełnosprawnemu, 12-letniemu synowi. Ze względu na kłopoty ze zdrowiem w ubiegłym roku chłopiec miał indywidualny tok nauczania. Rodzice dążą do tego, by tak było dalej. Problem w tym, że jeśli spółdzielnia spełni groźby i przekwateruje do ich mieszkania dodatkową rodzinę, miejsca zabraknie.

- Obecnie nie mogę podjąć pracy, ponieważ niedługo czeka mnie operacja kręgosłupa - mówi pan Piotr. - Już mam wyznaczony termin. Idę do szpitala za tydzień. Nie wyobrażam sobie tego, że podczas mojej nieobecności ktoś obcy tu zamieszka. Boję się o żonę i moje dzieci. To co robi spółdzielnia jest nieludzkie.

Mają wyrok eksmisji

Prezes spółdzielni przyznaje, że takie rozwiązanie problemu związanego z zaległościami czynszowymi stargardzian z ul. Chrobrego jest drastyczne. Ale zapowiada, że nie zmieni decyzji o przekwaterowaniu innej rodziny, mającej również wyrok eksmisji z innego spółdzielczego lokalu. Chyba, że zadłużeni lokatorzy spłacą należności. A przynajmniej jakąś część.

- Przez 6 lat dawaliśmy im wiele szans - mówi Robert Zdobylak. - Ale z nich nie korzystali. Nie sposób już zliczyć, ile razy rozkładaliśmy im zaległości na raty. Ale nigdy nie spełniali swoich obietnic. Wpłaty z tytułu czynszu były sporadyczne. Mamy całą teczkę ich próśb i deklaracji, że w końcu zaczną płacić. Mieli przyznany dodatek mieszkaniowy. Czynsz wcale nie był wysoki. Ale oni notorycznie unikają płacenia. Spółdzielnia zbankrutuje, jeśli wszyscy zaczną tak robić.

Małżonkowie ze Stargardu są zrozpaczeni. Mają dwoje dzieci. Wprowadzenie do pokoju, który zajmuje ich 15-letnia córka zupełnie obcych osób to dla nich tragedia.

Przyjdą, wyłamią drzwi?

"Wprowadzenie mieszkańców dokonywane będzie przez komornika sądowego. Prosimy o podanie numeru telefonu, pod który będzie można zawiadomić o dacie i godzinie wprowadzenia lokatorów do lokalu, aby nie trzeba było wyłamywać zamków lub rozbijać drzwi" - informuje w piśmie do stargardzian prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Stargardzie Robert Zdobylak.

To jedno z ostatnich pism, jakie stargardzka rodzina dostała ze spółdzielni. Pani Ilona i Piotr tłumaczą, że nie płacili czynszu, bo nie mieli z czego. Oboje nie pracują. Utrzymują się z prac dorywczych i pomocy opieki społecznej. Za niepłacenie czynszu zostali w 2002 roku wykluczeni z członkostwa w spółdzielni. A rok później otrzymali wyrok eksmisji z prawem do lokalu socjalnego. A takiego nie ma, bo w kolejce jest sporo chętnych.

- Próbowaliśmy dogadać się ze spółdzielnią - mówi pani Ilona. - Obiecywaliśmy, że niedługo będziemy spłacać dług. Staram się o pracę za granicą. Wrócę i część należności ureguluję. Wprowadzenie do tego mieszkania nieznanych lokatorów to najgorsze wyjście z tej sytuacji.

Innym też to grozi

Rodzina z ul. Chrobrego nie jest w Stargardzie jedyną, której grozi dokwaterowanie lokatorów z wyrokami eksmisji. Podobne pisma otrzymało 16 stargardzian. Monity spółdzielni już przyniosły skutek. Jeden dłużnik spłacił całość zaległości, pięć osób zapłaciło dług w połowie, dwie częściowo, pozostałe zbierają pieniądze i lada dzień mają do kasy spółdzielni wpłacić jakąś część należności. W takich przypadkach zarząd spółdzielni warunkowo odstąpił od decyzji o przekwaterowaniu.

- Prawo nam pozwala na dokonywanie przekwaterowania osób z wyrokami o eksmisje do innych mieszkań - zastrzega R. Zdobylak. - To są mieszkania spółdzielcze. Nie wyrzucamy zadłużonych rodzin na bruk. Fakt, że pogarsza im się sytuacja mieszkaniowa. Ale może takie rozwiązanie zmobilizuje tych ludzi do płacenia. Bo niby dlaczego mają żyć na koszt innych spółdzielców?

Dług stargardzian, którzy nie płacą czynszu do spółdzielni, wynosi ponad 3 miliony zł. Rekordzista ma 46 tys. zł zadłużenia. Do państwa Ilony i Piotra z ul. Chrobrego zostaną przekwaterowani ci, którzy mają najwięcej zaległości i orzeczone wyroki o eksmisje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński