Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Stoch: Z każdego skoku wycisnąłem, ile się dało. Nie mam sobie nic do zarzucenia

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Andrzej Banaś / Polska Press
Po braku medalu na dużej skoczni i łzach smutku Kamil Stoch powrócił na skocznię. W poniedziałkowych zawodach drużynowych znów był liderem naszej reprezentacji i indywidualnie uzyskał czwartą notę. Mimo to zespół był szósty.

Korespondencja z Zhangjiakou

W sobotę smutny Stoch zapewniał, że mimo rozczarowania, jakim było dla niego indywidualne czwarte miejsce, do zawodów drużynowych powinien podejść z nową energią, gdyż wciąż kocha skoki. Po dwóch dniach nastrój był już inny - wprawdzie nasz skoczek nie krył, że jego ambicje dotyczące tegorocznych igrzysk sięgały wyżej, ale o łzach nie było już mowy.

- Nie było mi trudno podejść do drużynowego konkursu. Po konkursie indywidualnym było mi na drugi dzień głupio, że moje emocje aż tak mocno puściły w momencie, gdy wszyscy to widzieli, ale widocznie zebrało się tego we mnie aż nadto i musiało w końcu ujść. W niedzielę mogłem odpocząć i zebrać się na konkurs drużynowy. Uważam, że skoki z poniedziałku były powtórką z rozrywki z soboty. Identyczny dzień, identyczne skoki, nawet znów popełniłem drobny błąd w drugiej serii. Wycisnąłem jednak z tego maksimum i dałem z siebie wszystko - powiedział Stoch.

Warto przeczytać

Niespełna 35-latek wyjeżdża z Pekinu z czwartym i szóstym miejscem z konkursów indywidualnych i również szóstym z zawodów drużynowym. Stoch słusznie podkreślił, że na treningach bywało ciężko, za to w zawodach było już lepiej.

- To były chyba moje najtrudniejsze igrzyska. Było sporo problemów - już na treningach musiałem zmagać się z wieloma rzeczami. Najlepsze skoki wychodziły mi na zawodach. Warto było się męczyć, bo z każdego skoku wycisnąłem, ile się dało. Nie mam sobie nic do zarzucenia.

Poniedziałkowy konkurs toczył się przy mrozie przekraczającym - 20 stopni. W trakcie pierwszej serii Stoch musiał czekać na swój skok, gdyż poprzedzający go zawodnik nie otrzymywał zielonego światła z powodu wiatru. Polak otrzymał więc koc, którym mógł się choć trochę ogrzać.

- Zawsze to trochę pomaga, ale na górze nie było jakoś bardzo zimno. Działał system grzewczy, choć przy takich temperaturach nie sprawdza on się za bardzo. Wystarczy jednak, że podniesie temperaturę chociaż o 2-3 stopnie, a już jest lepiej. Po wylądowaniu dało się za to odczuć ten mróz. Nie miałem czucia od połowy palców - powiedział Stoch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kamil Stoch: Z każdego skoku wycisnąłem, ile się dało. Nie mam sobie nic do zarzucenia - Sportowy24

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński