Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamienicę przy ul. Nocznickiego sprzedano wraz z ludźmi. Mieszkańcy do prokuratury pójdą z prawnikiem

Marek Rudnicki [email protected]
Wywieszone napisy zapowiadają długą walkę o – jak mówią mieszkańcy – prawdę o losie tej kamienicy.
Wywieszone napisy zapowiadają długą walkę o – jak mówią mieszkańcy – prawdę o losie tej kamienicy. Fot. Andrzej Szkocki
Sprzedani mieszkańcy Syndyk zbył kamienicę przy ul. Nocznickiego wraz z 18 rodzinami. Liczą na pomoc prezydenta miasta.

Wczoraj o godz. 8 rano w Prokuraturze Zachód pojawili się przedstawiciele mieszkańców sprzedanej przez syndyka kamienicy. O sprawie piszemy od kilku dni.

Mieszkańcy chcieli złożyć ustne doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Na portierni poinformowano ich, że mogą złożyć jedynie doniesienie na piśmie w biurze podawczym. Nie zgodzili się. Chcieli rozmawiać osobiście z dyżurnym prokuratorem.

- Lada moment zostanie podpisany akt notarialny - mówi Joanna Rutkowska. - Goni nas czas. Zanim złożone przez nas pismo zostanie wdrożone w obieg, minie sporo czasu. Na przeciwdziałanie sfinalizowaniu sprzedaży kamienicy będzie za późno.

Ogłoszony przez syndyka przetarg wygrał prywatny inwestor. Dał 750 tys. zł za kamienicę z dwoma klatkami schodowymi i zamieszkującymi ją 18 rodzinami (dwa mieszkania stoją puste). Miasto, które też stanęło do przetargu, zaoferowało kwotę o 100 tys. niższą.

Po krótkiej wymianie zdań z ochroną prokuratury, pięciu mieszkańców, delegatów 18 rodzin, zostało dopuszczonych do prokuratora dyżurnego. W efekcie jednak nie złożyli doniesienia.

- Pierwszy, który był przesłuchiwany, został zasypany artykułami, których nie znamy - tłumaczą. - Nie podpisał więc zeznania. Doszliśmy do wniosku, że trzeba wynająć adwokata, który będzie wiedział, jak zachować się na takim przesłuchaniu, co kryje się za konkretnymi paragrafami i co grozi za ujawnienie nazwisk.

Po wizycie w prokuraturze mieszkańcy poszli do urzędu miejskiego. Tuż po sprzedaży ich kamienicy spotkali się z wiceprezydentem Beniaminem Chochulskim. Jak twierdzą, nie wynieśli ze spotkania niczego, co mogłoby ich uspokoić. Wiceprezydent ułatwił im jedynie spotkanie z dyrektorem ZBiLK i radcą prawnym. I z tego spotkania też nie wyszli usatysfakcjonowani.

- Padały obietnice, że jak będzie źle, to znajdą się dla nas mieszkania zastępcze - mówi Andrzej Marciniak. - A przecież wszyscy wiedzą, że miasto praktycznie nie ma takich lokali, skąd więc miałyby znaleźć się dla nas? Poprosiliśmy o potwierdzenie tych obietnic na piśmie, ale ich nie dostaliśmy.
Wczorajsze spotkania z prezydentem Piotrem Krzystkiem również nie doszło do skutku. Był zajęty. Lokatorzy zostali jednak umówieni na na najbliższą środę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński