Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kacper Smoliński: Jesteśmy wysoko w tabeli i możemy patrzeć do przodu

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Kacper Smoliński po bramce dla Pogoni w Poznaniu, przy której zaliczył asystę
Kacper Smoliński po bramce dla Pogoni w Poznaniu, przy której zaliczył asystę Wiola Ufland/pogonszczecin.pl
Jestem charakterny, więc na pewno teraz nie odpuszczę. Wiem, że czeka mnie ciężka rehabilitacja, ale mam ochotę do pracy – mówi kontuzjowany pomocnik Pogoni Szczecin Kacper Smoliński.

Dla Smolińskiego pechowo zakończył się mecz z Wisłą w Krakowie. 20-letni zawodnik wszedł w II połowie, ale po kilkunastu minutach doznał urazu kolana. Kilka dni później przeszedł operację i wiadomo, że będzie pauzował ok. pół roku.

Smoliński w ekstraklasowej Pogoni zadebiutował 29 czerwca 2020 w meczu z Cracovią. Dwa tygodnie później zdobył swojego pierwszego gola w elicie – na miarę remisu ze Śląskiem Wrocław. W sezonie 2020/21 zagrał w 27 meczach (zdobył 1 bramkę) w ekstraklasie. A łącznie tych występów ma już 37.

Bardziej bolało fizycznie czy psychicznie po odniesionej kontuzji?
Kacper Smoliński: Zdecydowanie bardziej psychicznie, bo ze względu na tę kontuzję to ucieknie mi kilka miesięcy grania. To boli bardziej niż sam moment odniesienia kontuzji.

Miał Pan wtedy zły dzień?
Nie, nic tego nie zapowiadało. Wiedziałem, że nie zagram w podstawowym składzie, ale będę na ławce rezerwowych. Pełna koncentracja z mojej strony, szykowałem się tak samo, jak do poprzednich występów. Miałem myśl żeby dać drużynie jak największą jakość, gdy pojawię się na boisku.

To pierwszy tak poważny uraz?
Tak poważny to tak, ale w wieku 14-15 lat odniosłem kontuzję naderwania kolca biodrowego. Wtedy też miałem prawie półroczną przerwę.

Wtedy Pan wrócił silniejszy, to i teraz również tak będzie?
Dokładnie. Jestem charakterny, więc na pewno teraz nie odpuszczę. Wiem, że czeka mnie ciężka rehabilitacja, ale mam ochotę do pracy, by wrócić jak najszybciej na boisko.

W Pogoni sztab medyczny jest mocny, taka kontuzja to nie pierwszy przypadek. A z kim Pan rozmawiał – poza lekarzami – o takiej kontuzji, przebiegu rehabilitacji?
Pierwsze dni po odniesieniu kontuzji, a jeszcze przed operacją przychodziłem do naszych fizjoterapeutów i dużo mi tłumaczyli. Ale przy okazji rozmawiałem też z kolegami, którzy mieli podobne kontuzje i tłumaczyli mi, czego się spodziewać w poszczególnych etapach. I sprawdziło się – pierwsze dni po zabiegu były takie, jak przedstawiali. Teraz już czas na rehabilitację i też wiem, czego mam się spodziewać.

Doktor Bartosz Paprota zapowiadał, że zastosuje metodę hybrydową w operacji, która pozwoli na szybszą rehabilitację.
Doktor Paprota to jeden z najlepszych lekarzy w Polsce. Wie, co robi, bo się tym zajmuje na co dzień. Miał moje pełne zaufanie. Akceptowałem wszystkie podejmowane przez doktora kroki.

Kogo musiał Pan uspokajać po meczu z Wisłą?
To raczej mnie starano się uspokoić. Telefonów miałem dużo – dziewczyna, rodzina, menedżer. Bardzo dużo otrzymałem wiadomości od znajomych, bardzo dużo od trenerów z którymi współpracowałem wcześniej.

Jak Pan ocenia dorobek punktowy Pogoni?
Jest dobry, ale był też taki okres, że zremisowaliśmy trzy mecze z rzędu po spotkaniach, w których traciliśmy bramki w końcówkach. Ale jesteśmy wysoko w tabeli, więc możemy być zadowoleni i patrzeć do przodu. Trzeba wygrywać kolejne mecze i uda się coś osiągnąć w tym sezonie.

Mistrzostwo Polski?
Na pewno chcemy być w TOP3. Już tamten sezon pokazał, że możemy być w ścisłej czołówce, a w tym sezonie chcemy co najmniej to powtórzyć. Miejsce wyżej będzie dużym osiągnięciem. Na pewno będziemy walczyć do końca.

Gdy był ten pechowy okres z remisami to w szatni było dużo nerwów?
To nie był łatwy moment, bo tracone punkty w ostatnich minutach zawsze mocniej bolą, ale wiedzieliśmy, że musi przyjść przełamanie, wiedzieliśmy, że jesteśmy silnym zespołem. I teraz mamy dwa zwycięstwa z rzędu, a po przerwie reprezentacyjnej warto to pociągnąć i wciąż wygrywać.

Po porażce pucharowej pojawiły się głosy, że konieczna jest zmiana trenera. Czy szkoleniowiec trzymał ciśnienie i zachowywał się tak samo?
Trudne pytanie. Mecz w Kaliszu nam nie wyszedł, ale nie powiem, że to było wynikiem wystawienia rezerwowego składu. Zagraliśmy tam w mocnym ustawieniu, więc tym nie możemy się tłumaczyć. Zabrakło szczęścia, a przeciwnik naprawdę bardzo dobrze prezentował się w obronie. W zespole była świadomość, że punkty nam uciekają, i do nas dochodziły opinie, że jesteśmy w kryzysie. Ale nie braliśmy tego poważnie pod uwagę, bo znaliśmy swoją wartość i cały czas byliśmy wysoko w tabeli. Nie było w kryzysu, nawet po Pucharze Polski nie było. Puchar rządzi się swoimi prawami, kilka lat temu drugoligowi Błękitni Stargard doszli do półfinału i też po zwycięstwach z zespołami z elity.

Dopytam – trener zachowywał się tak samo?
Trochę inaczej reagował po spotkaniu w Kaliszu, bo mocno odczuł tę porażkę. Ale szkoleniowiec jest na tyle doświadczony, że wiedział, jak sobie z tą sytuacją poradzić. I raz jeszcze potwierdził, że jest dobrym trenerem, bo wygraliśmy dwa kolejne mecze.

Jak Pan – młody zawodnik – odebrał zaskakujące zatrudnienie przez klub Kamila Grosickiego?
Przyznam, że byłem tym bardzo zaskoczony, że będę dzielił szatnie z Kamilem, przecież bardzo znanym zawodnikiem. Myślę, że dla młodych piłkarzy – w tym dla mnie – to przykład do naśladowania. Kamil grał w reprezentacji, na największych imprezach, grał w Premier League, czy prezentował europejski poziom, więc dla nas to zaszczyt dzielić szatnie z takim graczem. Cieszymy się, że jest z nami.

Teraz w reprezentacji jest Kacper Kozłowski – młodszy kolega z Pogoni. Obaj rywalizujecie o miejsce w podstawowym składzie drużyny. Jak Pan podchodzi to tej rywalizacji, do Kacpra?
To bardzo dobry piłkarz i potrafi to pokazać w każdym meczu. Rywalizowaliśmy w zasadzie na każdym treningu, więc teraz będzie mi tego brakowało. Ale myślę, że to wpływało na nas obu pozytywnie.

Przystępując do spotkań miał Pan świadomość, że jak coś się nie uda to kolega zagra w kolejnym meczu?
Nie. Jak wychodzę na boisku to staram się nie myśleć, że ktoś czeka na swoje minuty, ale staram się pokazać z jak najlepszej strony. Jak przytrafia mi się błąd to staram się go błyskawicznie naprawić i dalej grać swoje.

Jakie cele indywidualne stawiał Pan sobie przed obecnym sezonem?
W poprzednim sezonie zdobyłem jedną bramkę, więc zależało mi, by w tym sezonie się poprawić, ale nie tylko pod względem bramek, ale i asyst. Oczywiście chciałem też więcej minut zaliczyć. Ten sezon rozpocząłem od asysty w meczu z Lechem w Poznaniu, a teraz będzie długa przerwa. Taki cel to trzeba będzie przełożyć na kolejne rozgrywki.

Plan rehabilitacji jest?
Jest, ale na bieżąco będzie to korygowane. Pod okiem doktora będę przechodził testy, jak ta operowana noga reaguje i wtedy może i zmieni się zakres czy tempo rehabilitacji.

Dzień przed operacją przyjechał Pan ma stadion zobaczyć w akcji juniorów Pogoni w Młodzieżowej Lidze Mistrzów.
Nie miałem zakazu, a koledzy mnie podwieźli na mecz. Dopiero po operacji wiedziałem, że mam odpocząć, nie wysilać nogi. Leżałem głównie w domu.

Nie zazdrościł Pan młodym, że występują w takich rozgrywkach?
Nie, ale cieszyłem się, że chłopaki wygrali mistrzostwo Polski i mają okazję zagrać z silnym europejskim rywalem. Fajnie, że wygrali, że pokazali, jak dobrze rozwija się Akademia Pogoni i to, że możemy być w Europie mocni.

Będzie awans do kolejnej rundy?
Tak.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński