Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już rok czeka na Joannę

Emilia Chanczewska, 16 czerwca 2006 r.
W środę, 7 czerwca, minął rok od tajemniczego zaginięcia młodej stargardzianki, Joanny Rosiak. Jej mama, Maria Rosiak, wciąż nie traci nadziei, że któregoś dnia córka wróci do domu albo chociaż zadzwoni. Da najmniejszy znak życia.

Zdjęcie i rysopis Joanny Rosiak z osiedla Zachód dokładnie od roku otwierają policyjną internetową listę poszukiwanych osób zaginionych (www.policja.stargard.com.pl). Jest tam zdjęcie Joanny siedzącej na jasnej kanapie i lakoniczny policyjny komunikat: Rysopis: wiek z wyglądu ok. 30 lat, szczupłej budowy ciała, włosy koloru blond, długie, proste, twarz okrągła, cera śniada, oczy niebieskie. Cechy ubioru: ostatnio ubrana w kurtkę koloru szarego do pasa z siwymi pasami na rękawach, spodnie z materiału prawdopodobnie koloru czarnego, buty typu adidas. Miała ze sobą plecak koloru czarnego. Znaki szczególne: brak.

Zginęła Joanna

Cały Stargard był wstrząśnięty komunikatami, które rok temu pojawiły się w prasie i na rozwieszonych wszędzie plakatach. Młoda, 32-letnia wówczas Joanna Rosiak, znana z prowadzenia lokalu rozrywkowego przy Alei Żołnierza i z pięcioletniej działalności w znanej firmie pożyczkowej, zaginęła bez śladu. Było to dokładnie w dniu, w którym firma otwierała w Stargardzie swój pierwszy oddział... Choć Joasia była dobrym pracownikiem, dziś nikt z firmy już nie interesuje się jej losem, nie kontaktuje z jej mamą.

Sprawa zaginięcia poruszana była w programie "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie", zgłoszona jest także do fundacji "Itaka". Niestety, bez skutku.

Joanna feralnego dnia wyszła do pracy, miała jechać busem do Szczecina, ale policja ustaliła, że tam nie dotarła. W domu zostały wszystkie jej dokumenty.

Porwanie?

Po jakimś czasie okazało się, że jest świadek rzekomego uprowadzenia Joanny. To młoda kobieta, która zgłosiła się tylko do naszej redakcji.

- Około południa pod jej lokal podjechał czarny, sportowy samochód i bordowy bus - opowiada (dane do wiadomości red.). - Dwaj wysocy, dobrze zbudowani mężczyźni w kominiarkach wsadzili ją do jednego z tych samochodów. Usłyszałam, jak ktoś powiedział: "miałaś dać 5 tysięcy i nie dałaś". To wszystko trwało chwilę.

Kobieta ma małe dziecko i nie bardzo chce współpracować z policją w obawie o swoje bezpieczeństwo. Wyjechała zresztą do dużego miasta i nie ma zamiaru przyjeżdżać tu na przesłuchania.

Jasnowidz, detektyw, tarocista

J. Rosiak mieszkała tylko z mamą, Marią. Pani Maria poruszyła już niebo i ziemię. Jeździła szukać córki do Szczecina, chodziła do wróżek, do tarocisty. Kontaktowała się ze słynnym jasnowidzem, Krzysztofem Jackowskim, który twierdzi, że Joanna nie żyje. Dzwoniła do detektywa Krzysztof Rutkowskiego, ten jednak nie zajmie się sprawą, dopóki nieznane będą okoliczności zaginięcia. Zaraz po zaginięciu Joanny Stargard i okolice oblepione były plakatami z jej zdjęciem.

Teraz, gdy mija rok, matka ma zamiar ponowić akcję plakatowania.

- Wszystko stanęło w miejscu, nie wiem gdzie jeszcze mam się udać - mówi Maria Rosiak. - Wyrobiłam nawet sobie paszport, myślałam, że może gdzieś pojadę jej szukać. Wiem, że policja się stara, nie mogę powiedzieć, że odłożyli sprawę.

Gdzie ona jest?!

Stargardzka policja od 1974 roku prowadzi 14 spraw poszukiwawczych osób zaginionych. Współpracuje z gazetami, gdzie zamieszczane są komunikaty z rysopisami i zdjęciami zaginionych. Umieszcza takie informacje także w internecie.

- Tych spraw się nie kończy do czasu ustalenia, co się z osobą zaginioną stało - mówi asp.sztab. Henryk Soboń, asystent z sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. - W sprawie tego zaginięcia braliśmy pod uwagę wszystko, wszystkie sygnały i hipotezy. Sprawdzaliśmy nawet te z pozoru błahe informacje, nie lekceważyliśmy żadnej. To pod tym względem obszerna sprawa. Chciałbym podkreślić, że wciąż czekamy na informacje, że można je nam zgłaszać zupełnie anonimowo. Z doświadczenia wiadomo, że ludzie znikają z różnych powodów i w różnych sytuacjach. Nie ma podstaw twierdzić, że poszukiwana nie żyje. Pytanie tylko, gdzie jest?

Mama zaginionej Joanny jest w kiepskim stanie, opiekuje się nią sąsiadka i siostra.

- Ona by mnie nie zostawiła - tego Maria Rosiak jest pewna. - Myślałam, że może odezwie się na Dzień Matki. Codziennie na nią czekam, chociaż na jej telefon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński