Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już po referendum. Wyniki i frekwencję poznamy w poniedziałek po południu [zdjęcia]

mp
Frekwencja i wyniki referendum będą znane w poniedziałek po południu.
Frekwencja i wyniki referendum będą znane w poniedziałek po południu. Andrzej Szkocki
Punktualnie o godz. 22 zamknięto komisje referendalne i zaczęło się licznie głosów. Czy referendum było wiążące, dowiemy się dopiero jutro. PKW zapowiedziała, że dane o frekwencji poda razem z ostatecznym komunikatem.
Już po referendum. Wyniki jutro po południu i decyPunktualnie o godz. 22 zamknięto komisje referendalne i zaczęło się licznie głosów. Czy referendum było wiążące dowiemy się dopiero jutro. PKW zapowiedziała, że dane o frekwencji poda razem z ostatecznym komunikatem.

Już po referendum. Wyniki jutro po południu i decyzja, czy b...

Aby referendum było wiążące, musiała zagłosować ponad połowa uprawnionych. Posłowie zajmą się tymi pytaniami, które miały większość głosów na TAK.

W naszym okręgu glosowanie przebiegło bez incydentów. Teraz w delegaturze Krajowego Biura Wyborczego w Szczecinie, komisja okręgowa czeka na protokoły z terenowych komisji referendalncyh. W naszym okręgu jest ich prawie 700.

- Musimy porównać dane z kart z danymi wprowadzonymi do systemu komputerowego - mówi Waldemar Gorzycki, dyrektor delegatury KBW w Szczecinie.

Dziś nie będą podawane na stronie PKW nawet cząstkowe wyniki i dane o frekwencji. Można je zobaczyć na razie tylko na drzwiach komisji referendalnych, które wywieszą wyniki po zakończeniu pracy. Stanie się to najwcześniej ok. 23.

____

W Stanach Zjednoczonych głosowało zaledwie 656 osób. Dla porównania w wyborach prezydenckich głosowało kilkadziesiąt tysięcy Polaków uprawnionych do głosowania.

Niska frekwencja. Dlaczego tak się stało? Pytamy polityków / źrodło AIP

Frekwencja w niedzielnym referendum była niska. PKW zapowiada, że ogłosi wynik głosowania w poniedziałek po południu. Agencja Informacyjna Polska Press zapytała ekspertów jak oceniają niedzielne głosowanie:

Rozmowa z prof. Rafałem Chwedorukiem, politologiem

- Nawalili obywatele czy politycy?

Ja bym tu odnotował wielką mądrość obywateli, ponieważ polska demokracja miałaby problem, gdyby obywatele gremialnie przy urnach się stawili i gdyby referendum nabrało wiążącego charakteru. Wszyscy krytycy referendum akcentowali przede wszystkim niedoskonałość formy: moment ogłoszenia, brak precyzji w pytaniach itd. Tymczasem jedną z głównych wad tego referendum jest treść pytań. Jak sobie można wyobrazić w XXI wieku próbę np. odejścia od budżetowego finansowania partii politycznych? Jak sobie można wyobrazić wprowadzenie w Polsce JOWów, skoro ich efekty, zarówno senackie, jak i samorządowe, wielokrotnie w postaci np. anihilacji opozycji widzimy i każdy kto obserwuje europejską scenę polityczną, widzi, że w tych krajach gdzie są JOWy, bardzo duże partie polityczne domagają się ich likwidacji, np. ze względu na niereprezentatywność wyborów. I wreszcie jak pogodzić z naszymi problemami, a także z elementarnymi zasadami sprawiedliwości, trzecie pytanie, które jednak w łatwy sposób może zostać zinterpretowane jako polityczny nacisk na uprzywilejowanie tych, którzy będą siali wątpliwości w postępowaniach skarbowych, czyli np. wielkie korporacje i zamożni biznesmeni. Co politycy mieliby wówczas w sejmie zrobić? Więc w tym sensie powiedziałbym, że Polacy zachowali się, w skomplikowanym momencie, bardzo odpowiedzialnie. Dostrzegli w tym raczej, powiedziałbym igrzyska, a nie coś, co rzeczywiście ma być zmianą ustrojową.

- Czyli to obywatele wykazali się większą odpowiedzialnością. Czyli politycy nie dorośli do czegoś takiego, jak referendum? Czy politycy zachowali się odpowiedzialnie, czy nie zrobili z tego referendum takiego folwarku?

Ja bym powiedział tak, są różni politycy. Moim zdaniem odpowiedzialnie zachowały się te formacje polityczne, które postanowiły nie włączać się do licytacji w radykalizmie antypolitycznym, jaki zawarty był w treści tego referendum. Dla niektórych partii, to mogło być bardzo nośne: że oto przyłączamy się do krucjaty przeciwko przywilejom finansowym dla partii i chronimy biednych podatników łupionych przez urzędy skarbowe itd. W tym sensie odpowiedzialnie zachowało się PSL, które jest częścią koalicji i które mogło mieć pod tym względem pewien interes. Także PiS zachował się rozsądnie, ponieważ w łatwy sposób można zacząć się licytować przy którymś z tych pytań, by ulec presji, jaka się pojawiła przy okazji wyborów prezydenckich przy tych tematach. Tak samo SLD. Też poszło trochę pod prąd mimo kiepskich notowań sondażowych. Także, różni politycy w różny sposób się zachowali. Dla mnie fenomenem i bardzo negatywną recenzją działań kancelarii prezydenta, jest to, że otóż niemal takie same treści, pytania zadawano niegdyś Włochom. W zupełnie kuriozalnych okolicznościach - w roku 1999 i chwilę potem, w 2000. Tam w referendach jedno z pytań dotyczyło wprowadzenia pełnych JOWów, bo oni wtedy mieli system mieszany, a drugie pytanie dotyczyło zniesienia refinansowania kampanii wyborczych, czyli faktycznego finansowania z budżetu polityki partyjnej. Do głównych promotorów tego referendum należeli politycy faszyzującej prawicy, m.in. późniejszy burmistrz Rzymu Gianni Alemanno i, żeby było śmieszniej, niektóre z głównych partii politycznych oraz związki włoskich przemysłowców, poparły ten pomysł politycznych radykałów. Na szczęście Włosi wykazali się wówczas mądrością i, tak jak u nas, nie osiągnęli 50-procentowej frekwencji - w 1999 bardzo niewiele brakowało, ale w 2000 to już w ogóle była klapa, bo trochę ponad 30 proc. Więc myślę, że takie pomysły, które rodziły się u skrajnych polityków w dobie wielkiego kryzysu włoskiej demokracji, trochę nie pasują do nadwiślańśkiej rzeczywistości. Bardzo źle, że ktoś w taki sposób myślał o współczesnej demokracji. Warto także zresztą dodać, że Brytyjczycy mieli 4 lata temu referendum przypominające trochę tematykę ,bo jedno pytanie dotyczyło JOWów. I tez nie było 50-procentowej frekwencji, co uznano za poważną porażkę. Więc dobrze, że ten spektakl mamy za sobą i myślę, że jeśli czasami zastanawiamy się czy aby fanfary na 25-lecie polskiej demokracji nie były zbyt głośne, to to referendum jest pewnym tego podsumowaniem. Bo najpierw słyszymy, że to najlepszy okres w historii Polski - demokracja, kapitalizm, integracja europejska, NATO, itd., a potem nagle ci, którzy głoszą tę historiozoficzną tezę, nagle chcą demontować jakby mechanizm polityczny, który przecież wytworzyła transformacja. Więc niegdysiejsze słowa Stanisława Strońskieego, skądinąd wówczas może trochę skandaliczne, ale dzisiaj jakby pasujące do rzeczywistości - "ciszej nad ta trumną", jeśli chodzi o to referendum, są najlepsze, jakie mogły się zdarzyć i dobrze, że obywatele postanowili omijać lokale.

- Czy możemy pozwolić sobie na wydawanie 100 mln zł, po to żeby się dowiedzieć, że mamy odpowiedzialnych obywateli i nieodpowiedzialnych polityków?

Myślę, że większość Polaków była przekonana do tej tezy już przed referendum. W tym sensie oczywiście było to niepotrzebne. Ja myślę tak, że szkoda tych 100 mln. Nie ma żadnych poważnych korzyści z tego referendum. Znaczy straty wielokrotnie przewyższają korzyści. Myślę, że pierwsza korzyść jest taka, że od tej pory politycy, dążąc do ogólnokrajowego referendum, a także różne ruchy obywatelskie, będą się musieli głęboko zastanowić nad tematyką. Nad tym, żeby problem, który będzie poddany pod głosowanie, był naprawdę problemem społecznie ważnym, problemem mobilizującym miliony ludzi wokół tego tematu. Myślę, że politycy będą od tej pory ostrożniejsi. I to chyba nie jest do końca zły wniosek. Drugi wniosek wiąże się z refleksją jednego ze znanych polskich polityków, że prawdziwego polityka poznajemy po tym, jak kończy, a nie po tym, jak zaczyna. Myślę, że największym zaskoczeniem w kadencji Bronisława Komorowskiego było właśnie to referendum. Powszechnie uchodził on, i chyba zasłużenie, za polityka umiarkowanego, nieskłonnego do radykalizmu i ulegania do nastroju chwili, więc był jedną z ostatnich osób, po której spodziewano się by takiego zakończenia.

Mówi doktor Łukasz Wojtkowski, medioznawca z UMK w Toruniu

- Dlaczego była taka niska frekwencja?

Niska frekwencja potwierdza dwa zjawiska: z jednej strony to, że referendum nie interesuje prawie nikogo, począwszy od polityków - choć tych trochę tak - przez społeczeństwo aż po media. Chyba żadna z ogólnopolskich stacji informacyjnych nie zamawiała badań exit poll dotyczących referendum i w niedzielny wieczór nie było wiadomo, jaka jest frekwencja. W mediach zresztą dominują dziś zupełnie inne tematy. Społeczeństwo jest niezainteresowane referendum z kilku względów. Pytania są źle sformułowane i mogą być niejasne. Jest w nich wiele zmiennych i odpowiadając "tak" lub "nie" tak naprawdę nie do końca musimy wiedzieć, o co w nich chodzi. Dobrym przykładem jest pytanie drugie: "czy jest pan/pani za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa". Mamy tu dwie zmienne: dotychczasowe finansowanie partii oraz budżet państwa. Kolejnym elementem jest to, że referendum po tym, jak było elementem kampanii wyborczej, przestało być nagłaśnianie. Kampania informacyjna, która powinna mieć miejsce, nie zaistniała. Zwykle w trakcie wyborów mamy kilkutygodniową kampanię, która ma wyborców przeszkolić, jak należy się zachowywać w lokalach wyborczych. Tu tego brakowało. Ponadto to referendum od samego początku było elementem gry politycznej. Nie było nastawione na to, żebyśmy my, jako społeczeństwo, mogli decydować czy powiedzieć, jakie jest nasze zdanie. To był element gry politycznej, wyborczej, która zaraz po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów prezydenckich poszła w odstawkę i nikomu chyba nie było rękę, żeby to referendum się odbywało. Referendum jest bojkotowane przez siły polityczne zarówno prawicowe, jak i lewicowe. Lewica nie idzie na wybory, bo chce w ten sposób zagłosować - w tym wypadku nie idąc, bierzemy czynny udział w głosowaniu, bo frekwencja nie będzie wystarczająca; a prawica krytykuje, ponieważ referendum zwołał poprzedni prezydent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński