Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już nie będzie straszył kierowców

Mariusz Parkitny, 15 marca 2006 r.
Przez sześć lat Stanisław M. był postrachem kierowców w całej Polsce. Napadł na 340 tirów, na rabunkach zarobił 200 tys. zł. Wczoraj został skazany.

Takiej sprawy w polskich sądach jeszcze nie było. Gdy "Śpioch" zaczął działać, na kierowców ciężarówek padł blady strach. A straż graniczna organizowała konwoje ze Świnoujścia w głąb kraju, by chronić tiry przed tajemniczym napastnikiem. - Oskarżony prowadził podwójne życie. Z jednej strony to uczynny i dobry człowiek. Ale nocami zmieniał się w przestępcę - mówi sędzia Józef Grocholski.

Wyrok zapadł wczoraj przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Stanisław M. działał w kilku województwach. Na przestępstwach zarobił 200 tysięcy złotych. Zgubiła go kobieta, której oddawał zrabowane telefony oraz zamiłowanie do pedanterii.

Kawaler z fiacikiem

41-letni Stanisław M. pseudonim "Śpioch" lub "Kominiarz" całe życie mieszkał w małej miejscowości pod Wolinem. Nieruchomość odziedziczył po rodzicach. Bezdzietny kawaler. Z zawodu kierowca-mechanik. Jeździł fiatem 126 p. W swojej wsi miał doskonałą opinię. Podczas procesu mieszkańcy pisali do sądu, aby go uniewinnił.

- Uczynny, grzeczny, nie pił. Chętny do pomocy. Małomówny - charakteryzowali go sąsiedzi. - Niemożliwe, żeby to robił. Jeździł fiacikiem. Gdyby napadał, miałby pieniądze. A on zawsze taki skromny.

Policjanci opisują go jako metodyka, dobrze zorganizowanego, szczegółowo planującego napady.

Zaczęło się w celi

Był rok 1997 r. Stanisław M. wyjeżdża do Niemiec do pracy. Za kradzież trafia do aresztu. Siedzi w celi ze Zbigniewem K. Podczas wspólnych rozmów wymyślają plan szybkiego zarobku. Będą napadać na tiry ale tak, by nikomu nie zrobić krzywdy. W 1998 r. zaczęli napadać na samochody stojące na parkingach. Głównie na trasie Szczecin-Świnoujście. Atakowali najczęściej w nocy. Używali kominiarek, latarek i rękawiczek. Kierowców straszyli pistoletem gazowym i atrapą.

Na początku 1999 r. "Śpioch" zmienił taktykę. Zrobił kolczatkę, którą montował na drodze. Tym sposobem napadł na kilkudziesięciu kierowców. W trzydziestu dwóch akcjach pomógł mu Zbigniew K. dostał siedem lat więzienia. W tym czasie Stanisław M. zaczął szczegółowo spisywać swoje akcje na kartkach.

Potem "Śpioch" zmienił taktykę. Napadał na ciężarówki stojące nocą na parkingach. Wybierał najczęściej parkingi nieoświetlone i w pobliżu lasu. Przed każdym napadem jechał na miejsce i obserwował teren. Potem opisywał go w notatniku. Tiry typował na podstawie tablic rejestracyjnych i plomb celnych. Wybierał często ciężarówki na zagranicznych rejestracjach, bo zachodni kierowcy mieli być gwarancją większych zysków.

Szybę w pojeździe wybijał młotkiem i strasząc pistoletem gazowym lub atrapami zmuszał kierowców do wydania pieniędzy i innych fantów. Przeszukiwał auta i niszczył radia CB, żeby uniemożliwić wezwanie pomocy. Kilka razy uderzył ofiary atrapą broni. Ogołocone portfele wyrzucał koło parkingów. Czasem zwracał nawet dokumenty wysyłając je na adres ofiary. Wartość fantów zapisywał szczegółowo w notatnikach.

Nie wszystkie napady kończyły się sukcesem. Czasem "Śpioch" napotykał na odważniejszych kierowców, którzy nie bali się broni. Wtedy dawał za wygraną i uciekał. Podobno wpadł przez kobietę, które sprzedawał zrabowane telefony. Policjanci zatrzymali go w domu. Nie opierał się i przyznał do winy. Opowiedział szczegółowo, co i jak robił. Chętnie posługiwał się swoimi notatkami.

- Gdy usłyszałem zeznania pokrzywdzonych, zrozumiałem jak wielką krzywdę im wyrządziłem - powiedział w ostatnim słowie.

Wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński