Jurczyk donosi

W ostatnim dniu marca, prokurator postawił Marianowi Jurczykowi zarzut niedopełnienia obowiązków i niegospodarności, przez co wyrządził miastu szkodę wielkich rozmiarów. Przez jego decyzję Szczecin musiał zapłacić 10 mln zł odszkodowania firmie Euroinvest Saller, która wygrała rokowania na zakup ziemi u zbiegu ul. Mieszka I i Milczańskiej. Postawione zarzuty zagrożone są karą 10 lat pozbawienia wolności.

Prezydent twierdzi, że to absolutnie nie jest jego wina. Uważa, że odpowiedzialność ponoszą jego poprzednicy, którzy zdecydowali się zamienić wpłaconą przez niemiecką firmę zaliczkę na zadatek. Taką też sugestię zawarł w doniesieniu o przestępstwie, które wysłał do prokuratury.

- Decyzja ta została podjęta ze znaczna szkodą dla społeczności gminy, co uzasadnia znamiona przestępstwa - napisał Marian Jurczyk.

Jego zastępca, Jerzy Krawiec zeznając przed prokuratorem stwierdził, że decyzja o przeksięgowaniu zaliczki na zadatek była nieprzemyślana pod względem ekonomicznym i była przyczyną ogromnych ujemnych następstw dla miasta, a jej autorzy powinni przewidzieć konsekwencje.

Zalecenie, by wpłacone 5 mln zł zaliczki zamienić na zadatek wprowadziła komisja ds. rokowań, która negocjowała z deweloperami chcącymi kupić ziemię przy ul. Mieszka I. Zarząd dostosował się do tej sugestii. Zerwanie rokowań przez Mariana Jurczyka spowodowało, że miasto musiało oddać ten zadatek w podwójnej wysokości. Szczecin stracił wraz z odsetkami prawie 10 mln zł.

Prokuratura uznała, że zarząd Sochańskiego nie mógł przewidzieć, że Jurczyk będzie rozważał zasadność wyboru oferenta i zakwestionuje ostateczne rozstrzygnięcie. Gdyby nie uchwała zarządu Jurczyka, to nigdy by nie zaistniała konieczność wypłacenia tych pieniędzy - stwierdziła prokuratura. Nie można też mówić o winie nieumyślnej, bo ta już została przedawniona.

Prezydent Jurczyk zaskarżył decyzję prokuratury. Dziś sąd podejmie decyzję, czy ma on rację.