Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joe Cocker i Ryszard Rynkowski na jednej scenie w Szczecinie. Ten koncert odbył się 16 lat temu! [GALERIA]

Redakcja
Co to był za koncert! Trudno było znaleźć wolne miejsce parkingowe koło stadionu Pogoni.

Pierwsi fani pojawili się przed bramą przy ul. Twardowskiego ponad dwie godziny przed koncertem. Ludzi przybywało pod sceną z minuty na minutę. Na koncert maszerowały całe rodziny.

- Nie często zdarza się w Szczecinie gościć muzyków tej klasy co Cocker i Rynkowski - mówił wtedy Andrzej Betko ze Szczecina, który przyszedł wówczas na koncert z pełnoletnią córką. - Cocker to jeden z nielicznych muzyków, którego można słuchać bez względu na wiek. To światowa klasyka.

JOE COCKER W SZCZECINIE, RYSZARD RYNKOWSKI JAKO SUPPORT

Z opóźnieniem pojawił się ubrany na czarno Ryszard Rynkowski. Muzyk rozgrzał publiczność. Widownia klaskała w rytm piosenek i śpiewała wspólnie z artystą. Emocje na chwilę opadły, gdy Marek Sierocki, prowadzący koncert, ogłosił dwudziestominutową przerwę. W tym czasie technicy zamontowali nagłośnienie dla Cockera.

W trakcie występu Rynkowskiego na stadion koło godz. 20.30 niepostrzeżenie wjechał czarny merceds z Joe Cockerem. Niektórzy mieli okazję z odległości kilku metrów zobaczyć mistrza.

- Gdy tylko pod bramę zajechał czarny mercedes widziałam wśród ochroniarzy zrobiło się zamieszanie, widziałam, że przyjechał Joe - mówi Katarzyna Burszewska, studentka Politechniki Szczecińskiej, która koncertu słuchała zza bramy. - Udało mi się zobaczyć jego plecy, jak siedział w samochodzie.

Gdy po raz pierwszy w piosence "You can't have my heart" zabrzmiał ochrypnięty głos mistrza Joe, publiczność oszalała.
Aż trudno uwierzyć, że Brytyjczyk przyjechał do Szczecina o 6 nad ranem w piątek i spał zaledwie kilka godzin. Niespełna dzień wcześniej dał koncert we Frankfurcie nad Menem.

O podpisie Cockera można było tylko pomarzyć. Fotoreporterzy i łowcy autografów byli zawiedzeni. Z kwitkiem odeszli fani, którzy przez kilkadziesiąt minut koczowali przed wejściem do hotelu Radisson SAS.

Więcej szczęścia mieli fani, którzy w przerwie przez przypadek znaleźli się z koło wejścia na scenę. Niespodziewanie pojawił się tutaj Ryszard Rynkowski, wywołując duże zamieszanie. Muzyka szybko osaczyli fani i dziennikarze.

Małgorzata Augustynowicz ze Słupska bilet z dedykacją od Ryszarda Rynkowskiego powiesiła na ścianie w salonie.

- Będzie mi przypominać niesamowity koncert ze Szczecina. Dla tej jednej chwili warto było przejechać tyle kilometrów.

Mirosław Janecki, kierowca z karetki, która stała koło sceny, poprosił o podpis na recepcie.

- Nie miałem nic innego pod ręką - mówi. - Zacząłem się śmiać, gdy zobaczyłam wpis: trzy razy dziennie Ryszard Rynkowski.

ZOBACZCIE TEŻ:

Dawid Podsiadło wraca po długiej przerwie. Jak fani zareagowali na jego nowy singiel?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński