Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jezioro Resko Pomorskie. Nurkowie wydobyli resztki Dorniera Do-24

Marek Rudnicki
Fot. Marek Rudnicki
Trwa ostatnie nurkowanie w jeziorze Resko Pomorskie między Rogowem i Dźwirzynem. Poszukiwania zatopionych w jeziorze samolotów zorganizował szczeciński Magazyn Nurkowanie.

Wyprawa wyposażona jest w specjalistyczny sprzęt do podwodnych poszukiwań, w tym echosondy, sonar boczny, magnetometr protonowy konstrukcji fizyka dr Michała Penkowskiego, też nurka, podwodne kamery, a nawet podwodny robot.

Do tej pory nurkowie zlokalizowali trzy miejsca, w których leżą prawdopodobnie szczątki samolotów. W jednym z nich znaleziono elementy wodnosamolotu Dornier Do 24.

- Na blachach są numery, po których będziemy szukać w archiwach, która to maszyna, z którego pułku lotniczego, etc. - mówi Aleksander Ostasz z Magazynu Nurkowanie, inicjator wyprawy. - Te łodzie latające były wszechstronne, wykorzystywano je nie tylko do lotów patrolowych i ratowania zestrzelonych załóg, ale również do ewakuacji cywilów z miejsc zagrożonych oraz szybkiego transportu.

Z danych archiwalnych wynika, że co najmniej kilkanaście Do-24 stacjonowało na jeziorze Resko Pomorskie. Ewakuowały między innymi dzieci z miejsc, do których zbliżała się Armia Czerwona.

W wodach jeziora specjalistyczny sprzęt zlokalizował też zatopioną ciężarówkę. Penetracja jeziora jest bardzo trudna, jako że dno zalega gruba warstwa mułu.

- W kolejnym miejscu zlokalizowaliśmy duży element, byćmoże silnika, ale na razie nie dostaliśmy się do niego - mówi Ostasz. - W innym trafiłem na kolejny duży element. Na tyle duży, że mogłem wejść do środka. Czy jest to kabina czy inna część kadłuba, to dopiero wykażą dalsze badania.

Nurkowie nie zamierzają wyciągać z jeziora największych części, a jedynie te drobniejsze. Jest na to za mało czasu. Wszystkie działania uzgadniane są z konserwatorem zabytków. W nurkowaniu uczestniczy również Fundację Muzeum-Fort Rogowo i Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Zdaniem nurków wydobyte części Dorniera Do-24 są dla Muzeum-Fort Rogowo cenny znaleziskiem, jako że jest ich bardzo mało na świecie.

- Wcześniej, przed wieloma laty docieraliśmy do tych samolotów, ale wówczas było dużo mniejsze zainteresowanie takimi znaleziskami - mówi Jan Mirowski, były komandos i płetwonurek wojska polskiego. - Teraz do archiwizacji śladów z okresu wojny przywiązuje się dużo większą wagę.

Łódź latająca Dornier Do-24 zbudowana została pod koniec lat 30. Łącznie wyprodukowano 275 jednostek tego typu. Wśród pogiętych blach jest też część płata samolotu avro. Dalsze badania wykażą, z której pochodzą jednostki i w jakich okolicznościach znalazł się głębinach, tj. czy zatonął przy wadliwym lądowaniu czy też został zestrzelony. Podejrzewa się bowiem, że część samolotów mogła zostać zestrzelona przez radzieckie samoloty.

Dorniery Do-24 (pierwsza seria w wersji Do-24K) trafiły początkowo do Holandii oraz w części tylko do Niemiec (wersja Do-24T). Po wkroczeniu wojsk niemieckich w 1940 r. do Holandii, holenderska linia produkcyjna pracowała dalej, ale już na potrzeby niemieckiego lotnictwa morskiego (Do-24N). Najbardziej zasłużyły się w roli maszyn ratowniczych zabierając na swój pokład łącznie 12 tys. rozbitków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński